Forum Pisarskie podziemie Strona Główna
Zaloguj Rejestracja Profil Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości FAQ Szukaj Użytkownicy Grupy
Więzy Krwi - Mroczna Prawda

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Pisarskie podziemie Strona Główna -> Książki
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Szaran1994




Dołączył: 16 Kwi 2010
Posty: 27
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków

PostWysłany: Pią 19:43, 16 Kwi 2010    Temat postu: Więzy Krwi - Mroczna Prawda

Kiedy weszłam do domu mojej dawnej przyjaciółki, której nie odwiedzałam chyba ponad 10 lat nie wiedziałam co jest grane!
Mieszkanie wyglądało jak by przez nie przeszło tornado ,albo nawet coś gorszego. Na prawdę jest mi to trudno opisać do tej pory.
Cóż mogłam zrobić w takiej sytuacji , gdy mojej przyjaciółki nie ma w domu ,a on sam wygląda jak ruina? Ten fakt mnie bardzo zadziwił i zaniepokoił. Pierwsza myśl jaka mi wpadła do głowy to, iż wtargnął tu jakiś demon – nie dziwię się temu że tak pomyślałam , przecież już nie raz widziałam coś podobnego .To normalny widok dla kogoś takiego jak ja , czyli Niry -pogromcy demonów.
Dość tych rozmyślań trzeba było ratować Katrine. Z tego co mi było wiadomo ,ona nigdy jeszcze nie widziała tak okrutnych stworzeń jakimi są demony.
Więc szybko wybiegłam z jej mieszkania. Łapiąc pierwszą lepszą taksówkę krzyknęłam do kierowcy „na szarą 52 proszę, tylko szybko”. Kierowca ruszył z piskiem opon.
Po 20 minutach szalonej jazdy znalazłam się w swoim biurze. Wpadłam do niego jak huragan ,zabrałam wszystko co było mi potrzebne w walce z tym czego się spodziewałam.
No tak ,ale w tej panice i strachu o moją przyjaciółkę zapomniałam że jeszcze muszę zlokalizować siedzibę tych bestii!
Więc już wyposażona wróciłam do punktu wyjścia. Rozpoczęłam wywiad lokalny z zaprzyjaźnionymi ,mieszkającymi opodal wampirami, które także toczą odwieczną wojnę z demonami .
Nie było prosto znaleźć kogoś kto będzie mógł być świadkiem całego zajścia ,bo wampiry zwykły spać za dnia. Jednak jeden z nich przebudził się na świeżą porcję krwi i zdążył zauważyć całe zajście.
Opowiedział mi że mężczyzna z blond włosami , w skórzanej kurtce i dobrze zbudowany wyprowadzał jakąś młodą dziewczynę i jej rodziców .To mi dało do myślenia. Przypomniałam sobie historię mojej znajomej, która zginęła z rąk bardzo podobnego mężczyzny do tego o którym mówił jeden z wampirów .
Przypomniałam sobie także słowa ,które przed śmiercią wypowiedziała Anna . Mówiła bym uważała i nigdy nie zbliżała się do ukrytej Twierdzy Smoka na obrzeżach gór w Transylwanii. Teraz już wiem gdzie mam szukać mojej przyjaciółki. Więc ruszyłam w drogę...
Podróż była długa i męcząca ,ale krajobrazy jakie widziałam zapierały dech w piersiach!
Jednak kiedy dotarłam na miejsce zdołałam tylko dojść do starego ,słynnego zamczyska zwanego przejściem do Twierdzy Smoka, gdzie postanowiłam przenocować, gdyż wszelkie siły mnie opuściły. Zamek ten jest spadkiem po Hrabim Drakuli ,tak głosi tutejsza legenda. Dalszy jej ciąg mówi, iż Hrabia zamknął za tajnym przejściem siedzibę diabła, mówiąc nowocześniej demona.
Dotarłam wreszcie do jakiegoś pokoju i łóżka co najważniejsze .Leżąc w nim nie mogłam zasnąć. Postanowiłam więc wytężyć umysł i zebrać wszystkie fakty dotyczące tej legendy.
Okazało się ze sama zbyt mało wiem by móc działać. Jednak zdołałam sobie przypomnieć coś istotnego ,a dokładniej rzecz biorąc fakt istnienia pewnej mojej znajomej , która obecnie mieszka w Los Angeles.
Mam na myśli Karlę będącą najbardziej szanowaną wampirzycą wśród mieszkających tam krwiopijców .
Chciałam do nie zadzwonić jak normalny człowiek nie stosując żadnych magicznych sztuczek , lecz okazało się ,że nie ma tutaj zasięgu .
Na szczęście wzięłam ze sobą gwizdek ,który Karla dała mi ,gdy się przeprowadzała.Dmuchając w niego zwykły człowiek nie usłyszy żadnego dźwięku , ale wampira potrafi przyzwać nawet z najodleglejszego zakątka świata.
Więc cóż miałam do stracenia? Nie miałam innego wyjścia musiałam się z nią skontaktować , więc dmuchnęłam w niego ostatkiem sił i padłam zmęczona na łóżko gwałtownie zasypiając.
Nad ranem następnego dnia gdy wstałam zauważyła że zasłony w pokoju są zasunięte choć ja tego nie zrobiłam. Ubrałam kapcie i podeszłam by je odsłonić i wtem dotarł do moich uszu przeraźliwy krzyk, a potem usłyszałam:
- Nie!!! Zwariowałaś! Co ty mnie chcesz zabić?
Wtedy zza drzwi wyłoniła się mroczna postać z kapturem na głowie w czarno czerwonej pelerynie. Byłam przerażona chodź nie dawałam tego po sobie poznać!
I znów usłyszałam głos i stwierdziłam że to jakaś kobieta ,która powiedziała ściągając kaptur :
- Nie poznajesz swojej dobrej koleżanki?
Wtedy to kobieta zdjęła nakrycie głowy i ku mojemu dziwieniu była to Karla! Zdziwienie moje było jeszcze większe , gdy dotarł do mnie fakt , że po tylu latach rozpoznała mnie z taką łatwością. Przecież ostatni raz widziałyśmy się gdy byłam jeszcze 8 letnim dzieckiem.
po krótkim i pełnym wzruszeń powitaniu objaśniłam jej w jakiej sprawie została tu przeze mnie przyzwana.
Karla nie mogła uwierzyć w to co usłyszała, nawet zdenerwowana powiedziała:
-Jak to możliwe? Byłyście tak ze sobą zżyte, a nawet ty nauczyłaś ją znakomicie władać sztyletami ,co prawda w tym nie miała sobie równych. I pokonał ją jakiś byle demon?
Ja nie mogłam zostawić tego bez komentarz więc ujęłam to tak :
-Może i Katrina była świetnie wyszkolona ,ale coś mi się wydaje że nie mamy do czynienia z byle demonem! Zaczęłyśmy szukać czegoś co nas naprowadzi na trop prowadzący do Twierdzy smoka.
Na początku nie znalazłyśmy nic co by mogło nam pomóc jednak Karla przypomniała sobie dokładną historię tego zamku.
Wampirzyca powiedziała mi ,że ona sama nawet brała udział w jednej z wojen pod dowództwem Hrabiego.
Pewnie ten fakt was zaskoczy ,ale te potyczki miały miejsce jakieś 400 lat temu to jakim cudem mogła w nich brać udział Karla. No cóż, wampiry nazywają to przekleństwem ,ale żyją wiecznie i się nie starzeją od momentu kiedy zostały ugryzione przez innego wampira.
Tak więc Karla jako 25 letnia kobieta została przemieniona.
Gdy miała zaledwie jak na wampira 216 lat wybuchła ta oto wojna.
Wracając do sprawy uratowania Katriny, Karla wspomniała o pierścieniu, który noszę na ręku i o tajemniczym przejściu ukrytym, gdzieś w tym zamku.
Po chwili zastanowienia powiedziała:
- Patrząc na ten pierścień możliwe że się go da otworzyć .Spróbuj!
Zrobiłam jak chciała i okazało się , że ma zupełną rację. W środku znajdował się jakiś fragment starego papieru z napisem: „Po wsze czasy zamknięte” i dziwnie wyglądający znak podobny do herbu.
Więc nie zastanawiając się długo zaczęłyśmy się krzątać po tym starym zamczysku w poszukiwaniu jakichkolwiek wskazówek dotyczących tajemnego przejścia by jak najszybciej wyrwać Katrinę i jej rodziców z rąk tych bestii.
Podczas gdy przechodziłyśmy obok obrazów po między niektórymi były rozmieszczone lustra w których Karla się nie odbijała, gdyż jest wampirzycą. Jednak mijając jedno ze zwierciadeł przykuło moją uwagę ponieważ nie tylko ja się w nim mogłam zobaczyć .
Obok niego znajdował się stary tekst na jeszcze starszej kartce podobnej do tej, którą miałam w pierścieniu.
Niestety akurat wtedy już zaczęło świtać i Karla zupełnie opadała ze sił gdyż cały dzień nie piła ani kropli krwi. Gdy szłyśmy już do pokoju dziewczyna upadła. Musiałam więc jakoś ją donieść na łóżko.
Kiedy z Karlą na ramieniu weszłam do pomieszczenia w którym obecnie nocowałam ja także poczułam się zmęczona. Kładąc się obok wampirzycy zdjęłam pierścień zostawiając go na półce wiszącej nad łóżkiem . Około godziny 20 Karla obudziłam mnie zdenerwowana z pytaniem:
-Masz pierścień ?
Wtedy gwałtownie wyskoczyłam z łóżka szukając tego przedmiotu, ale moje poszukiwania na nic się zdały. Okazało się ,iż niestety go ktoś skradł.
Wampirzyca wyczuła, że był tu ktoś z hordy cieni.
Jak dobrze że była ze mną Karla. Bez niej nic bym nie mogła zrobić.
Pierwszą rzeczą jaką powinnyśmy uczynić to odnaleźć kogoś lub prędzej coś co zabrało mój pierścień.
Karla w Los Angeles pracowała jako prywatny detektyw i dzięki swym wampirzym, wyostrzonym zmysłom zdołała doprowadzić każdą sprawę do końca. Teraz także była potrzebna jej śledcze doświadczenie oraz metody.
Dziewczyna zabrała się do pracy, znalazła trop prowadzący do głównych wrót zamku.
Gdy wyszłam na zewnątrz był zmrok, a miasto jak gdyby zamarło, żadnej żywej duszy. Słychać było tylko trzepot falującej na wietrze peleryny Karli, a poruszały się tylko jej długie złociste włosy idealnie pasujące do jej śnieżnej twarzy. I nic ani nikt więcej nie okazywało jakiegokolwiek oznak życia ,nawet drzewa zamarły.
Wtem usłyszałyśmy przeraźliwy skowyt wilka – jednak nie wszystko w tej okolicy zamarło.
Postanowiłyśmy ruszyć dalej tropem służb cienia. Urwał się on tuż przy bramie na stare cmentarzysko za zamkowym ogrodem.
Otworzyłam bramę i weszłam na cmentarz. Zaraz za mną ruszyła Karla.
Po pierwszych 10 minutach usłyszałyśmy straszliwy śmiech:
- Ha ha ha ... Co takie dwie młode panienki robią tu o tak późnej porze, może szukają panie miejsc noclegowych na wieczność - dwa doły wykopać to dla mnie nie problem. Powiedział z ironią grabarz , sądząc po ubiorze i dzierżonej w dłoni łopacie.
W jego oczach było widać że nie ma dobrych zamiarów. Zapewne gdyby nie miał czarnej chusty na ustach, pasującej do równie czarnego kapelusza ,zaważyła bym szyderczy uśmiech na jego twarzy.
Mężczyzna nie zbyt długo zwlekał z tym by nas zaatakować.
Zamachnął się łopatą, i stanowczo wbił w ziemię jednym końcem , zaś z drugiego wyłonił się dość długi szpikulec.
I w tak wyposażoną broń począł nas atakować. Nawet nie zdawał sobie sprawy jak potężne dwie osoby stoją przed nim.
Nie czekając zbyt długo dobyłam swego ukochanego miecza – Frezena.
Broń ta wyglądała jak by składała się z miliona małych niebieskich kryształków.Karla wyskoczyła na jakieś cztery metry w górę i pomału opadając na tyły grabarza, uchwyciła go za ręce wbijając w jedna z nich swoje, spragnione krwi kły.
Ja natomiast miałam ją tylko asekurować na wszelki wypadek.
Karla chciała sama to załatwić bo nie mogła się opanować widząc taką łatwą ofiarę.
Zrobiłam jak sobie życzyła.
Krwiopijczyni wyssała by go do sucha, gdyby nie to , że musiałyśmy coś z niego wyciągnąć na temat sług hordy cieni.
Ledwie przytomny, okrutnie blady, oparłszy się o drzewo opadł na ziemię.
Karla żądna krwi złapała mężczyznę za szyję mocnym uchwytem i z nienawiścią, szepcząc mu coś do ucha.
Grabarz zaczął się trząść ze strachu ze strachu, krzycząc, aby dała mu spokój, a powie wszystko.
Wampirzyca krzyknęła rządnym krwi głosem i rozpoczęła rozmowę:
- Więc mów co wiesz , albo giń!
- O Pani, proszę przestań ,już mówię. Tak więc Pan hordy cieni wysłał jednego z nich by ukradł twoją cenną błyskotkę. Tyle wiem!
- Łżesz jak pies! Mów całą prawdę!
I w tym momencie wyszczerzyła swe wampirze kły z przeraźliwym sykiem.
-Dobra...dobra! Kazali mi nic mi nic nie mówić, ale skoro jesteś tak okrutna to...
Wtedy było widać ,że Karlą miotała nienawiść, jednak starała się opanować i dała mu dokończyć.
- Mów! Nie będę się z tobą bawić!
- Ukrywają się w starej studnia na samym środku wąwozu ,który prowadzi na druga stronę gór!
Nie chciałam mieć żadnych problemów na głowie ,więc krzyknęłam do wampirzycy:
- On i tak już nam się na nic nie przyda. Wykończ go!
Nie wiedziałam co się ze mną dzieje. Nigdy wcześniej nie miotały mną tak okropne uczucia by kazać kogoś zabić.
W końcu krzyknęłam"Nie" lecz Karla była szybsza, a kiedy chciałam ja powstrzymać było już za późno.Tak więc stało się jak chciałam na początku.
Eh...Z markotną mianą ruszyłam z powrotem do zamku by zobaczyć na znajdującej się w nim mapie , miejsce gdzie służba cieni ma swoją kryjówkę.
Już zbyt wiele czasu spędziłyśmy na wymuszaniu z grabarza jakichkolwiek informacji.Więc czym prędzej ruszyłyśmy do pałacu.
Zaczęło świtać, lecz wampirzyca wypiła niedawno świeżą porcję krwi więc mogłyśmy dalej działać bez żadnej chwili przestoju.
Gdy dotarłyśmy do zamku pobiegłam z Karlą do która znajdowała się najwyżej a w niej mapa całej Transylwanii.
Sprawdziłyśmy dokładnie gdzie mamy podążać a nawet przerysowałam sobie na kartkę (którą razem z długopisem wyjęłam z plecaka)cała trasę .
Jeszcze przed wyjściem postanowiłam wpaść na chwilę do kuchni.
Gdy mój apetyt został zaspokojony,a siły przygotowane na nowe starcia, wyruszyłam wraz z krwiopijczynią według trasy zaznaczonej na kartce.
- Najpierw powinnyśmy wyjść z miasta i pójść do Starego Lasu Mroków - Powiedziałam ściszonym głosem do Karli, bo w oddali usłyszałam jakiś szmer.Jednak nie udało mi się nic więcej usłyszeć.
Wreszcie dotarłyśmy do lasu. Mimo,że było lato to on wyglądał jak gdyby panowała w nim wieczna złota jesień.
Liście z drzew opadały powoli z delikatnym szmerem, a słońce dodawało i tak cudownego uroku że wyglądał jak gdyby cały las stał w ogniu.Jednak gdy szłyśmy coraz bardziej w głąb ten cały urok psuło niezbyt miłe pohukiwanie sów .A także każde drzewo czy roślina wyglądały jak gdyby miały zaraz ożyć. Uczucie to rosło wraz z ilością zrobionych kroków.Pomału nawet liście i drzewa były coraz rzadziej rozmieszczone.
W końcu dotarłam z moją znajomą na jakieś skaliste pustkowie ,pokryte tylko szkieletami zwierząt i ludzi.
Od razu wiedziałam że coś jest nie tak.Wtem usłyszałam trzepot skrzydeł i zauważyłam coś nadlatującego za pleców Karli.
Krzyknęłam:
- Padnij!
I sama szybko się schyliłam, jednak reakcja wampirzycy była zbyt wolna.I porwało ją w ostatniej chwili jakieś okropne, skrzydlate stworzenie.
Gdy uświadomiłam sobie sekundę później co to było, okazało się , że to Harpia.
Karla lecąc w szponach tego gada krzyknęła :
- Nie przejmuj się mną , spotkamy się jutro w zamku.Ja sobie dam radę , ty idź po pierścień!
I wtedy dziewczyna zniknęła gdzieś za skalistym pustkowiem.
Ruszyłam wiec samotnie w dalszą podróż.
Po drodze napadła mnie jedna z Harpii.
Było to obrzydliwe stworzenie.Miało ono proporcjonalne skrzydła do tułowia wielkości dorosłego człowieka.
Harpia miała także gigantyczny, zakrzywiony dziób oraz przednie i tylne kończyny zakończone szponami.
Tak jak już mówiłam wcześniej, musiałam rozprawić się z jedną z nich. Dobyłam dwóch pistoletów o kalibrze dziewięć milimetrów i zaczęłam strzelać do napastnika.
Mimo moich starań nie przynosiło to pożądanego skutku - bestia pozostawała nietknięta.
Zasłoniła się ona skrzydłami i dzięki twardej kuloodpornej skórze miała możliwość obrony.
Postanowiłam zmienić broń.Jednym stanowczym ruchem schowałam pistolety i kiedy miałam już dobyć Frezena rzuciła się na mnie ta okropna bestia.Przewróciła mnie na ziemię zadając mi przy tym długą ranę na lewym policzku.To doprowadziło mnie do frustracji.Miałam dość tej zabawy w kotka i myszkę.
Wreszcie uchwyciłam miecz.Kiedy Harpia znów zaatakowała z powietrza ujęłam miecz oburącz i przecięłam jedno ze skrzydeł bestii.
Tak uziemione szkaradztwo zapędziłam w koni róg wymachując Frezenem.
Gdy byłam już jakiś metr od bestii,spróbowała ona wyskoczyć na jedną ze skał by uciec.Lecz ten czyn został przeze mnie udaremniony.Rzucając mieczem w stronę Harpii trafiłam jej prost w serce. Szkaradna bestia rozpadła się w małe ziarenka piasku.Wyciągnęłam rękę w stronę tkwiącego miecza w skale i siłą woli przyzwałam go do siebie.
Postanowiłam ruszyć dalej, by jak najszybciej dotrzeć do kryjówki służb cienia,jeśli to możliwe jeszcze przed zmrokiem.
wychodząc ze skalistych pustkowi i kolejnego starcia z dość głęboką raną,ale nie przejmując się tym ruszyłam dalej na spotkanie ze złem...
Gdy już znalazłam się nad kolejnym punktem orientacyjnym z mojej mapy czyli rzeką Arną ,okazało się że moja podróż nie dobiegnie do końca.
Na rzece nie było mostu.Po jednej i drugiej stronie było widać tylko po dwa patyki wbite do ziemi.
Pewnie gdyby była to wąska rzeka przeskoczyła bym ją.Lecz ta na taką nie wyglądała.Myślałam że to koniec do puki nie zwróciłam uwagi na ołtarz, który stał o sześć kroków na prawo od mostu.Była w nim kryształowa figurka mitycznego herosa, pod nią napis :"Idź jak ślepiec ,który widzi to co nie dostrzegalne dla innych "
Zrozumiałam wtedy,że ślepiec nie widzi niczego i jeśli raz szedł tą drogą i był tam most,to będzie on wierzył,że się nic nie zmieniło do tej pory.Doszłam do wniosku że most jest ukryty przez zaklęcie.Postanowiłam przez niego przebiec. Lecz zawsze jeszcze pozostawało ryzyko że źle zrozumiałam tą zagadkę.
Wzięłam wielki rozpęd i biegnąc w myślach powtarzałam sobie"Nie możesz zginąć bo kto uratuje Katrinę!" J cudem udało mi się. Niby twarda ze mnie sztuka ... ,ale przez chwilę myślałam - już po mnie!
Tak więc znalazłam się już przed wąwozem po drugiej stronie rzeki.Ciekawa byłam tylko jakie jeszcze niespodzianki na mnie czekają.
- Hmmm...Studnia miała być gdzieś na środku tego wąwozu.
Kiedy miałam postawić pierwszy krok szybko się wycofałam.Zauważyłam ,że całe koryto w wąwozie jest wyścielone dokładnie poukładanymi,czarnymi kamieniami.Gdzieniegdzie były tylko pojedyncze,białe płaskie głazy.
Przykucnęłam i wzięłam gruby patyk ,który leżał obok, aby sprawdzić czy to przejście jest w zupełności bezpieczne - gdyż na takie nie wyglądało.
Postawiłam gruby konar na jednej z czarnych kafli i wtem z którejś ścian wąwozu wyleciała lotka ,zapewne zatruta i wbiła się w mój patyk.Następnie położyłam go na białym kamieniu oczekując czegoś niezwykłego .Okazało się że będę musiała przeskakiwać z jednego białego kamienia na drugi.To była jedyna właściwa droga która prowadziła do celu.
Powolnym ruchem położyłam nogę na białym kaflu.Na następne już musiałam przeskakiwać gdyż były bardzo rzadko rozmieszczone.Pod koniec przypadkiem nadepnęłam na 2 czarne kafelki.Szybko więc skoczyłam do przodu jednak za plecami usłyszałam świst lotek.
- Uf...Co za szczęście, mogło być gorzej!
Pomyślałam jak gdybym wiedziała że to dopiero początek moich niebezpiecznych przygód.
Dość tego myślenia , otrząsnęłam się z lekkiego strachy i zauważyłam przed sobą stara studnie ,umieszczoną tak jak to powiedział grabarz,czyli po środku wąwozu.Podeszłam niepewnym krokiem lecz nie mogłam powstrzymać ciekawości.Musiałam zajrzeć do środka.Było widać tylko ciemny tunel z maleńkim otworem przez który padało światło.Zauważyłam także drabinę przytwierdzoną do jednej ze ścian studni.Stanęłam na niej ,jednak nie chciało mi się schodzić.Uchwyciłam ją po bokach i równym tempem zsuwałam się w dół .Im bliżej dna tym wyraźniejsze i głośniejsze były dziwne przeraźliwe krzyki oraz śmiech.
Kiedy znalazłam się już na dole ujrzałam przedziwna krainę.Było tam mnóstwo kotłów z gotującymi się substancjami , byłam tym tak przerażona że wolałam nie wiedzieć co to było .Zauważyłam także pale powbijane do gliny która wyścielała całe podłoże a na niej ludzkie czaszki i kości.Ten widok mnie przerażało i chciałam jak najszybciej opuścić to miejsce.
Ruszyłam dalej.Szłam spokojnie i ostrożnie aż do momentu kiedy usłyszałam głośny skowyt wilka.Zobaczyłam na ścianie cień wilkołaka i jakiegoś innego stworzenia.Trzymało ono tego pół człowieka na grubym łańcuchu zadając mu straszne tortury.Nie mogłam się na to zgodzić - to także człowiek mimo ,że przemieniony.Ruszyłam na odsiecz i zaatakowałam to dziwne stworzenie - chyba był to gnom.Wtem puścił on wilkołaka, który po chwili zrozumiał ,iż ratuje mu życie;.Postanowił mi pomóc w walce.A było w czym bo mi samej nie było łatwo rozprawić się z około 200 osobową,nadbiegającą bandą Hordy Cieni.Chwilę się broniliśmy, jednak kiedy zrobiło się naprawdę nieprzyjemnie,krzyknęłam do wilkołaka :
- Uciekaj!Nie pozwól by moje poświęcenie poszło na marne !Uratuj się chociaż ty !
Podczas gdy ja broniłam się ostatkiem sił on pobiegł w kierunku wyjścia.Zanim jednak odszedł rzucił na mnie ostatnie spojrzenie.W jego oczach było widać smutek i pewność że nie zdąży tu wrócić z pomocą.Wskoczył na drabinę i zniknął.
Ja tymczasem nie zdołałam się obronić przed tak wielką bandą stworzeń.Zostałam związana i zaprowadzona do ciemnego pomieszczenia w którym znajdowała się szyba.Za nią był kolejny pokój ,a w nim dostrzegłam mój cenny pierścionek.Próbowałam się jakoś uwolnić ,ale to nie jest proste ,kiedy ma się spętane nogi i ręce.Jednak zawsze noszę w bucie scyzoryk.Nie było mi go łatwo wyjąć, ale kiedy już się udało mogłam spokojnie przeciąć sznury.Uwolnić się nie było aż tak trudno ,gorzej będzie stąd uciec zwłaszcza ,że zostałam rozbrojona - szepnęłam pod nosem próbując ułożyć plan ucieczki.Do walki został mi tylko nędzny scyzoryk.Cóż można zdziałać takim czymś.
W pierwszej kolejności postanowiłam zdobyć moją cenna błyskotkę.Podbiegłam do szyby rozbijając ja ręką .Zabrałam pierścionek i skaleczoną dłonią schowałam go najgłębiej do jednej z kieszeni w jeansowych spodniach.Później podeszłam do drzwi i tak jak to na filmach widziałam,zdjęłam jedną ze wsuwek i próbowałam nią otworzyć zamek.Sama się dziwiłam temu ale mój wysiłek nie poszedł na marne - udało się ! Wyszłam z ciemnej komnaty i powoli ruszyłam w stronę wyjścia z tej krainy.jednak to się nie udało ,bo już przy drugim zakręcie zostałam złapana.Z powrotem mnie związano i zamknięto w innej ,równie mrocznej komnacie.Lecz tym razem przygotowano dla mnie zupełnie nowe atrakcje.Ten sam gnom ,który przedtem torturował wilkołaka,przyszedł by i mnie dręczyć .Wyciągnął jakieś dziwne urządzenie.Był to Anchel.Przyłożony do ciała zadaje niewyobrażalny ból.
Gobliny nauczyły się go kontrolować więc im nie sprawiał tak wielkiego cierpienia.
Już wiedziałam na co muszę się przygotować.Kiedyś już miałam bliski kontakt z tym urządzeniem, ale to zupełnie inna sprawa.Z nieprzyjemną myślą o cierpieniu co sił próbowałam się wyrwać i uciec. Niestety moje starania na nic się zdały.Wtedy goblin dobył Anchela ,powolnym krokiem i parszywym uśmiechem na twarzy zbliżał się do mnie.Poczułam jak gdyby coś trzymało mnie za gardło i nagle doznałam straszliwego bólu.Przed oczami widziałam szybkie przebłyski obrazów.Później zwolniły i zauważyłam w nich Katrinę.
Nie czułam bólu który zadawał ni ten przebrzydły gad , lecz utożsamiałam się z cierpieniem przyjaciółki.Nie mogłam już dłużej znieść tej myśli .Wpadłam w furię i doznałam tak wielkiego przypływu mocy ,że w jednej chwili wokół mnie rozbłysła kula światła.Odepchnęła gnoma na dużą odległość a ja rozerwałam więzy.Szybko się podniosłam i zorientowałam że okryłam jakąś tajemniczą moc .Wcześniej walczyłam z demonami tylko za pomocą miecza który ma nauczyłam się świetnie władać , ale teraz to się zmieni.
Wybiegłam z ciemnej komnaty i skierowałam się ku wyjściu.Po drodze znów napadła na mnie wielka grupa sług hordy cienia,lecz tym razem wykorzystałam magiczny Orion,bo tak właśnie nazywa się moja nowo odkryta moc.Kiedy przeciwnicy byli ogłuszeni ja miałam chwilę by wejść na drabinę i podążyć w górę studni.Bardzo się spieszyłam, gdyż nie miałam zbyt wiele czasu.Bowiem wiedziałam że horda cieni znów będzie mnie ścigać ,gdyż magia Orionu tylko ogłusza przeciwnika na moment.
Gdy już znalazłam się na powierzchni ,szybko ruszyłam w stronę zamku pokonując po drodze wszystkie przeszkody drugi raz.Biegnąc zastanawiałam się czy Karla czeka już tam gdzie się umówiłyśmy.
Gdy wybiegłam z lasu zatrzymałam się na chwilę by złapać oddech i sprawdzić czy czasem nie zgubiłam pierścienia.Na szczęście nadal spokojnie spoczywał w mojej kieszeni.Postanowiłam ruszyć lecz wolniejszym tempem,ponieważ doszłam do wniosku,że gnomy dały sobie spokój i już mnie nie ścigają.Jednakże szybkim krokiem zmierzałam w stronę Przejścia do Twierdzy Smoka.
Gdy po około półgodzinnym, szybkim marszu dotarłam na miejsce czekała na mnie już Karla - tak jak obiecała.
Jej czarno-czerwona peleryna była postrzępiona, a włosy rozbiegały się w różne strony.Byłam zaskoczona jaj wyglądem ,a jednocześnie mnie on bawił.Chciałam się uśmiechnąć ,jednak rana zadana przez Harpię wciąż bolała.Mówienie czegokolwiek także sprawiało mi problem,więc wymamrotałam tylko :
- Dobrze ,że nic ci nie jest !
I więcej nic już nie powiedziałam.Natomiast wampirzyca widząc mnie w takim stanie zbladła do tego stopnia aż myślałam ,że zaraz zemdleje.Szybko otrząsnęła się z niepokoju i zakłopotania które było widać w jej oczach.Ja powoli weszłam do zamku, natomiast Karla ruszyła za mną puszczając zamykające się z hukiem wrota zamczyska.
-Kochana! Co się stało?Muszę koniecznie się tobą zająć.
Wykrzyknęła do mnie zrozpaczona Karla.Ja natomiast powoli,próbując przezwyciężyć ból powiedziałam:
-Nic mi nie będzie ,ale proszę nie zadręczaj mnie teraz pytaniami.
I to były ostatnie słowa wypowiedziane tego dnia ,bo potem osunęłam się na ziemię ze zmęczenia.
Następne co pamiętam to obraz nachylonej nade mną wampirzycy.Przetarłam oczy i szybko zorientowałam się ,że Karla musiała mnie przynieść do tej komnaty,która znajdowała się opodal korytarza z lustrami.Gwałtownie się przeciągając wstałam z łóżka, po czym ubrałam buty oraz podziękowałam Karli za opatrzenie ran.Szybko wybiegłam z pokoju.Oglądając się za siebie zawołałam krwiopijczynię by szła za mną.Dotarłyśmy do odpowiedniego lustra i stojąc przy nim wyjęłam pierścień z kieszeni ,a z niego brakujący fragment kartki.Przyłożyłam go do całej reszty tekstu znajdującego się obok lustra i zaczęłam czytać: "Po odwiecznych walkach zakończonych zamknięciem diabła w Twierdzy Błękitnego Smoka przejście to już nigdy nikomu nie posłuży w złych celach.Więc niech będzie na wieki zamknięte"
I wtem po przeczytaniu tego tekstu zadrżała tafla lustra i otworzyło się przejście.Zapatrzone w nie nie zauważyłyśmy nadbiegającego za nas wilkołaka.Rzucił się on na Karlę wbijając swoje zęby w jej ramię.Dziewczyna upadła na ziemię jak martwa.Przyklęknęłam przy niej z płaczem sprawdzając jej tętno.Z ulgą stwierdziłam ,że żyje.Wstając krzyknęłam do wilkołaka:
-Dlaczego...Dlaczego ona!
-Uratowałaś mnie Pani więc i ja chciałem się odwdzięczyć tym samym.
-Ale to moja znajoma.Dlaczego ona...
Powtarzałam to wciąż płacząc.
Jeśli tak ci zależy, a otwarłyście już przejście - jest dla niej szansa.W Twierdzy smoka demon trzyma antidotum ,bo jego brat jest wampirem.
- Byłeś już tam kiedyś ?
- Tak!
- Więc proszę,zaprowadź mnie tam.
- Jasne - jeśli mogę liczyć na twój miecz!
- Nie ma sprawy , mogę cię asekurować.
Zanim jeszcze ruszyłam do Twierdzy Smoka wraz z wilkołakiem zaniosłam Karlę do komnaty i położyliśmy ją w łóżku.Widok leżącej w śród złotych pościeli dziewczyny był przejmujący.Gdy się tak na nią patrzyło z przykrości coś łapało człowieka za gardło.Dokładnie mówiąc ,dziewczyna przypominała mi Królową Śniegu , a zwłaszcza jej śnieżno blada twarz.
Nagle wyrwały mnie z melancholii słowa Arona ,bo tak miał na imię wilkołak.Powiedział on:
- Chcesz uratować swoją koleżankę ?Jak tak,to się pospiesz!
- Dlaczego? - Zapytałam z ciekawości
- Za około dzień mój jad ją zabije.
- Dobrze że mamy jeszcze tyle czasu.
- Nie powiedział bym że jest go wiele.
- Dlaczego? - Dopytywałam z jeszcze większą ciekawością.
- Na pewno zatrzymają nas słudzy Firena.
Nie wiedziałam kim on jest , ale nie chciałam tracić już czasu na dalsze pytania.
Zawołałam wilkołaka i pobiegliśmy w stronę lustra.Gdy znaleźliśmy się po drugiej stronie panowała tam mroźna zima..Padał śnieg,a przede mną ukazał się gigantyczny pałac pokryty białymi czapami puchu.Mimo, że była to zima i padał śnieg to w zamek uderzały pioruny.Wysokie ,strzeliste okna były rozświetlone,a most zwodzony otwarty,jak gdyby się kogoś spodziewano.
Śmiejąc się lekko zachrypniętym głosem powiedziałam:
- Ha ha ha ... Skorzystajmy więc z zaproszenia.
Mówiąc to ruszyłam pewnym krokiem w stronę zamku.Dostając także:
- Cóż za mało gościnne istoty.Nie przygotowali nawet powitania.
Rzeczywiście ,nie było nikogo kto by pilnował wejścia do zamku.
Śmiejąc się ironicznie do Arona,powiedziałam:
- I gdzie ci podwładni tego demona.Ani żywej duszy tu nie ma.
Wtedy to spojrzałam na wilkołaka patrzącego w górę.Nad naszymi głowami krążyły cztery ,mroczne, przedziwne istoty.Wyglądały jak gdyby ich ciała zbudowane były z czarnej mgły.Oczy miały czerwone i błyszczące ,a poza nimi nic więcej nie można było dostrzec.Ani rąk ,ani nóg czy też twarzy.Patrząc tak na nie z dziwnym poczuciem niepewności , nie mogłam się powstrzymać i powiedziałam:
- Co do diabła?Co się tu wyprawia?
- Oto jedne ze stworzeń służących Firenowi.Chciałaś ,to masz!
Powiedział zdenerwowany Aron.
Ja wybuchając ironicznym śmiechem rzekłam:
- Oj chłopcze!Nie denerwuj się ,ja z chęcią się z nimi zabawię.
- Rób co chcesz , ja wolę bez potrzeby się nie narażać.
- Jasne , zepsuł byś mi tylko dobrą zabawę.
Wtedy jeden z Gorganów ,krążących nad naszymi głowami wypchnął mnie na środek mostu.Drugi z nich zajął eis wilkołakiem ,a trzeci i czwarty otoczył mnie z obu stron.Ja zajęta walką z jednym z nich nie zauważyłam do czego szykują się dwie, pozostałe,demoniczne istoty.Wzniosły się wysoko w górę,następnie opadając w dół zniszczyły most robiąc dwie duże dziury po obu stronach.Tak więc stałam na platformie wielkości czterech płytek chodnikowych,a od bramy i wilkołaka dzieliła mnie wielka przepaść.
Aron bronił się jak mógł i udało mu się pozbyć napastnika , który zwołał swoich kompanów.Cała grupka Gorganów rzuciła się na mnie.Od razu złapałam z Frezen i wyskoczyłam do góry w stronę napastników.Wymachując mieczem wokół siebie,coraz to szybciej wytworzyłam potężną fakle mroźnego wiatru ,który zadając potężne obrażenia wrogą odsunął ich ode mnie.
- Wow! Co to było?Pierwszy raz widziałem by ktoś z taką łatwością rozprawił się z tymi istotami.
- No cóż.Mój miecz jest nie zawodny. - Powiedziałam okazując swoje poczucie humoru.Z niecierpliwością krzyknęłam do wilkołaka:
- Długo mam jeszcze czeka?
- Nie! Tylko skocze do domu zjeść obiad i wrócę. - Aron próbował się odwdzięczyć swoja złośliwością.
- To co? Może mi jednak podasz tą linę ?
- A co ja z tego będę miał
- Nie wiem ,ale coś czuje że zbliża się tu horda cieni i jeśli mi nie pomożesz nikt cię nie obroni.
Stojąc nad przepaścią pękałam ze śmiechu widząc przerażoną mnie wilkołaka. Chłopak nie wiedziała skąd u mnie w takiej sytuacji poczucie humoru. Jednak nie zastanawiając się długo zdjął plecak ,który spakowaliśmy przed wyjściem i wyjął z niego linę oraz stalową kotwiczkę mocując ją na jednym końcu grubego sznura.Pół człowiek zamachnął się i rzucił line w moją stronę natomiast drugi koniec zawiązał za hak wystający z murów zamku.Ja podniosłam linę z kotwiczką i zaczepiłam ją za jeden z końców platformy na której właśnie stałam.Upewniając się że lina jest stosunkowo dobrze napięta ,uchwyciwszy ją i zaczęłam się posuwać w stronę Arona.



Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Szaran1994 dnia Sob 9:04, 09 Paź 2010, w całości zmieniany 13 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Szaran1994




Dołączył: 16 Kwi 2010
Posty: 27
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków

PostWysłany: Pon 9:20, 19 Kwi 2010    Temat postu:

Piszcie jak wam się podoba, cobyście zmienili lub co się nie podoba, dla mnie to bardzo ważne i wiem że na pewno spotkam się z niejedną ciętą opinią ,ale szczera prawda też pomaga Very Happy

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Akinari




Dołączył: 23 Paź 2009
Posty: 213
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 21:01, 19 Kwi 2010    Temat postu:

...

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Akinari dnia Pią 16:07, 02 Lip 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Szaran1994




Dołączył: 16 Kwi 2010
Posty: 27
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków

PostWysłany: Czw 20:08, 22 Kwi 2010    Temat postu:

Wiem jestem wredna ... w najciekawszych momentach urywa się tekst ,ale cóż cierpliwość popłaca Very Happy :*

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Szaran1994




Dołączył: 16 Kwi 2010
Posty: 27
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków

PostWysłany: Sob 11:47, 24 Kwi 2010    Temat postu:

Zapraszam do komentowania !!!

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Akinari




Dołączył: 23 Paź 2009
Posty: 213
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 22:08, 24 Kwi 2010    Temat postu:

...

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Akinari dnia Pią 16:07, 02 Lip 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Szaran1994




Dołączył: 16 Kwi 2010
Posty: 27
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków

PostWysłany: Nie 8:36, 25 Kwi 2010    Temat postu:

OK! Popracuje nad tym we wakacje - na razie musisz mi wybaczyć .

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Akinari




Dołączył: 23 Paź 2009
Posty: 213
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 10:42, 25 Kwi 2010    Temat postu:

...

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Akinari dnia Pią 16:07, 02 Lip 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Szaran1994




Dołączył: 16 Kwi 2010
Posty: 27
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków

PostWysłany: Nie 18:56, 25 Kwi 2010    Temat postu:

No to spróbuje - ale po testach Very Happy

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Szaran1994




Dołączył: 16 Kwi 2010
Posty: 27
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków

PostWysłany: Śro 6:24, 26 Maj 2010    Temat postu:

Wiem Wiem ... Dementorzy... Brzmi obleśnie! Pracuję nad inną nazwą ale pomysłów brak. Jak by miał ktoś jakiś fajny pomysł albo pomysły na nazwy dla tych przeróżnych stworów to pisać śmiał albo tu albo na gg : 13019172 Smile THX z góry Razz

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
urban776




Dołączył: 24 Maj 2010
Posty: 7
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Poznań

PostWysłany: Czw 20:22, 27 Maj 2010    Temat postu:

Szczerze...? jestem zawiedzony. Twój styl nadaje się raczej do opowiadań gdyż opisywałaś wydarzenia zbyt szybko. Twoje opisy są raczej krótkie i mało ich, natomiast za szybko prowadzisz akcję-bardziej nadawało by się to na opowiadanie, ponieważ brnąc przez akcję w takim tempie twoja książka będzie miała raptem 20 stron. Wynika to nawet z samej definicji narracji:

Narracja (łac. narratio = opowiadanie) - słowna prezentacja wydarzeń w utworze epickim.
Może przybierać formę opisu (gdy dominują elementy statyczne) lub opowiadania (gdy dominują elementy dynamiczne). Sekretem lub jak wolisz przepisem na dobrą książkę jest umiejętne łączenie tych sposobów narracji, a u ciebie jakoś to nie wychodzi. NIe zaczyna się zdania od Więc! dużo takich błędów. Tekst sam w sobie ma dość ciekawą fabułę, lecz nie dając opisów nie pozwalasz czytelnikowi na zapoznanie się z otoczeniem w twojej książce, np. jak twoja bohaterka weszła do jaskini, szybko pokonała kilku wrogów, została schwytana, lecz wkrótce potem wydostaje się z niej. Tym sposobem czytelnik wyobraża sobie miejsce akcji jako bliżej nieokreślony wielokąt, a przecierz umieszczenie barwnego opisu dodającego pikanterii i wyobrażenie, jaka ta jaskinia jest ponura, straszna, opisując odór jaki można by było odczuć od gnomów czy innych stworzeń - książka automatycznie staje się ciekawsza, poza tym- DEMENTORZY?! no wiesz... a mówiłaś że nie lubisz plagiatu ;/


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Pisarskie podziemie Strona Główna -> Książki Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group, Theme by GhostNr1