Forum Pisarskie podziemie Strona Główna
Zaloguj Rejestracja Profil Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości FAQ Szukaj Użytkownicy Grupy
Tańcząc na ostrzach noży.

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Pisarskie podziemie Strona Główna -> Książki
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Jokerii




Dołączył: 26 Paź 2007
Posty: 2
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 18:28, 26 Paź 2007    Temat postu: Tańcząc na ostrzach noży.

Uhm, wystawiam się na wasz ogień.

Prolog


- Oj, pamiętam ci ja taką jak ty – zaczął starzec, zaciągając się fajką.- Szła przez życie, tańcząc na ostrzach noży. Niby jakiś Szermierz Natchniony. Jeno, kto to widział, by dziewka tak sprawnie żelastwem wywijała? – Z konsternacją spojrzał dookoła i dodał lekko niemrawo – W tamtych czasach, rzecz jasna.
- I co się z nią stało? – spytała zniecierpliwiona dziewczyna, kręcąc się na stołku.
- Co? A no, nie spodobało się to komuś wyżej i postarano się, aby już nigdy więcej nie „zatańczyła”. A szkoda, bo i ładna była z niej kocica – uśmiechnął się lekko na wspomnienie kobiety, niewidzącym wzrokiem patrząc w przestrzeń.
Waleriana westchnęła cicho, widząc, że staruszek znowu odpłynął do swojego świata. Zresztą i tak powiedział więcej, niż się spodziewała.
Pocałowała go lekko w czoło i wyszła, przymykając drzwi.
-Tylko czemu, przedtem zdążyła zdradzić?… - powiedział cicho do siebie po jej wyjściu.


„Jak rozpoznać ludzi, których już nie znamy?
Jak pozbierać myśli, z tych nieposkładanych?”

Siedziała po turecku na ławie, opierając łokcie na zniszczonym stole. Długie włosy tworzyły swego rodzaju płaszcz, bezczelnie spływając jej na twarz.
Roziskrzonym wzrokiem przyglądała się osobom siedzącym wokół. Roześmianym, rozgadanym i szczęśliwym.
Ktoś przewrócił butelkę, rozlewając złocisty płyn w miejscu, gdzie się opierała. Przyjrzała mu się z niechęcią, jednak po chwili zakręciła palcem w powietrzu, powodując lekki wir w kałuży. Przestała, gdy zauważyła zdziwione spojrzenie mężczyzny siedzącego naprzeciwko.
Wstała więc, powodując delikatny wietrzyk i wyszła na zewnątrz.
Zimne powietrze zmieszało się z jej energią, rozmywając lekko jej postać.
Przysiadła na obdrapanym murku, opierając głowę, o chłodny beton budynku.
Tak bardzo lubiła przebywać w świecie ludzi. Przyglądać się ich codziennemu życiu, pojedynczym gestom, dzielić z nimi chwile radości i smutku.
Ten świat, nieraz kojarzący się tylko z nędzą, był taki inny od „Pomiędzy”, gdzie przyszło jej żyć.
Wzdrygnęła się na samą myśl. Tam, skąd pochodziła nie było barw, tylko szarość. A może i były, tylko nikt nigdy ich nie nazwał? Kwiaty były kwiatami bez nazw, a stworzenia nie miały imion. Jej świat był jednostajny, poukładany, przez innych jego mieszkańców nazywany idealnym. Jednak dla niej był pusty. Pusty, pustką najokropniejszą ze wszystkich. Banalną.
- Za dużo myślisz – Czyjś oddech połaskotał ją lekko po karku. – Zbyt często tu przebywasz, Erie.
Ubrany w szary płaszcz mężczyzna przysiadł obok, przyglądając się jej natarczywie.
Co mogła odpowiedzieć? Że kocha to miejsce? Że jest jej tu dobrze? Wiedziała, że nawet gdyby tłumaczyła się po tysiąckroć, nie zrozumiałby jej. Należał do szarości, tak jak i ona. Tylko że on był nią przesiąknięty.
- Radzie się to nie podoba – mówił dalej, tym razem patrząc w przestrzeń – Mówią, że jesteś inna.
Nie mogła nie zauważyć, jego grymasu na twarzy, gdy wypowiedział to słowo. Zupełnie, jakby było najgorszą obelgą.
Bo było. W jej świecie inność była tępiona na równi z zabójstwem.
- Ale ja nie chcę tam wracać – wyszeptała, zwieszając głowę. Gdyby było dane jej płakać, po policzku potoczyłaby się łza, zawierająca cały wezbrany w niej żal.
Mężczyzna wyciągnął rękę, by odgarnąć włosy zasłaniające jej twarz, jednak zamarł w połowie gestu i cofnął się.
- Więc wróć i poproś ich o misję – powiedział równie cicho i wstał muskając przy tym lekko jej dłoń.
Patrzyła jak odchodzi, póki nie rozmył się w powietrzu. Słowa, które powiedział, wirowały wokół niej jak echo a w miejscu, w którym dotknął jej dłoni niczym płochy motyl, czuła lekkie ciepło. Czyżby jednak rozumiał?


Biegła, nie bacząc na spojrzenia zgorszonych mieszkańców, a włosy wirowały jej wokół głowy. Nie zwolniła, gdy potrąciła jednego z nich. Jednego z tych, którzy odmówili jej misji.
Wiedziała, że mają ich mnóstwo, nawet tych pomniejszych, jednak oni tak po prostu odmówili. Wyraźnie słyszała ich wytłumaczenie, choć od wizyty w pałacu minęła dobra godzina. „Zbyt wielkie przywiązanie do świata ludzi”. Że niby to mogłoby wpłynąć na jej zadanie? Bzdura!
Oparła się o skały, ciężko oddychając. Nawet nie zorientowała się, kiedy dotarła do starych jaskiń. Zła i nachmurzona, przysiadła pod rozłożystym drzewem, którego konary oplatały okoliczne skały. Równie dobrze mogłaby po prostu wejść do jednej z nich i już nie wyjść, była pewna, że nikt nie zauważyłby jej zniknięcia. A jeśli nawet, to przyjęliby je z ulgą- w końcu była tą inną.
Syknęła, gdy coś uszczypnęło ją w łydkę i spojrzała w dół.
- Co mi dasz, jak ci wskażę? – Z niewielkiego otworu przy ziemi, koło którego siedziała, łypała na nią para żółtych ślepi.
Odsunęła się szybko, w myślach układając zaklęcie ochronne.
- Co mi dasz? – powtórzył natarczywie skrzekliwy głos.
- K-kim jesteś? – spytała, wpatrując się podejrzanie w oczy istoty. Te zamrugały, jakby nie zrozumiały jej pytania, a następnie zniknęły.
Obróciła się wokół własnej osi, rozglądając się.
Wiedziała, że Stare Jaskinie zamieszkuje wiele wygnanych istot. Zarówno bezużytecznych, jak i naprawdę groźnych.
Tak jak się spodziewała, coś zaczęło wypełzać spod korzeni najbliższego drzewa. Choć słowo „coś” nie oddawało w pełni wyglądu postaci. Bardziej przypominało skrzyżowanie kota z żabą. Gdy wypełzło całe, począwszy od głowy ze zmierzwionymi włosami do sinozielonych nóg, usiadło po turecku, uderzając nerwowo długim, czarnym ogonem o ziemię.
- Włosy, zawsze chciałom mieć rude włosy – stwierdziła istota, mierzwiąc swoje szare kudły i śmiejąc się ochryple. – Wskażę ci drogę do tego, co kochasz, za ogień włosów.
Erie spojrzała na nią z ukosa, nie rozumiejąc, o co chodzi. Przecież jej włosy były szare, tak jak wszystkich innych mieszkańców Pomiędzy. Jednak, jeśli ta istota mówiła prawdę, zrobiła by wszystko, byle tylko tam wrócić.
Usiadła naprzeciwko niej, bezwiednie głaszcząc swoje włosy.
-Skąd mam wiedzieć, że nie kłamiesz? Że nie jesteś jakimś nędznym chochlikiem? – spytała podejrzliwie, jednak postać przeciągnęła się tylko i ziewnęła.
- Nudzisz mnie, dziewczyno z Pomiędzy i obrażasz na dodatek – zamruczała, patrząc ponad nią – Widać nie zależy Ci aż tak…
Wstała, chwiejąc się lekko, i machnąwszy ręką poczęła wdrapywać się na drzewo.
Dziewczyna zagryzła wargę, rozdarta pomiędzy chęcią zatrzymania przybysza a odejściem. Westchnęła cicho.
- Zaczekaj! Ja,…Zgadzam się – powiedziała cicho, jakby sama do siebie, jednak to wystarczyło. Żabo-kot zeskoczył żwawo z gałęzi, na którą zdążył się wspiąć i zatarł ręce. Zza brudnej przepaski na biodrach wyciągnął krótki nóż o zakrzywionym ostrzu i w ciągu ułamka sekundy znalazł się przy niej. Krzyknęła cicho, gdy szarpnął ją za włosy, a po chwili poczuła jak wiatr smaga jej goły kark.
Mrucząc coś pod nosem, postać schowała włosy za „ubranie”, wyciągając stamtąd jednocześnie woreczek z drażniącymi nos ziołami i poczęła usypywać z nich krąg wokół dziewczyny. Następnie przyklęknęła przed nią i malując znaki w powietrzu, zaczęła szeptać.
-…Gdy zakwitnie ziele wilcze, a księżyca pełnia trwa… - wyłowiła spośród bełkotu urywek słów – też się…
Nagle poderwała do góry głowę, przestając szeptać.
- No tak…Trzeba naturę dopomóc – powiedziała do siebie lekko chichocząc i machnęła od niechcenia ręką.
Nagle świat wokół nich zaczął wirować, słońce przemknęło po horyzoncie, gonione przez okrągły księżyc, który usadowił się wygodnie na środku nieba. Ze wszystkich dziupli i załomów skalnych zaczęły wypełzać nocne stwory, przyglądając się tak nagłemu nadejściu ich pory. Erie oniemiała patrzyła, jak wirujące na niebie gwiazdy układają się w swoje konstelacje,. Po chwili pojęła, że to nie one wirują, lecz ona wraz z kręgiem. Do jej uszu dobiegały pojedyncze słowa „wiedźmy”, zmieszane z szumem wiatru w koronach drzew.
Nagle, bez żadnego ostrzeżenia, świat zamazał się, a pod jej stopami powstała wąska szczelina, która zaczęła wciągać ją łapczywie jak smakowity kąsek. Później nastała przysłowiowa ciemność…



J.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
OSA
Administrator



Dołączył: 12 Sie 2007
Posty: 422
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Europy

PostWysłany: Pią 19:27, 26 Paź 2007    Temat postu: Re: Tańcząc na ostrzach noży.

Jokerii napisał:
„Jak rozpoznać ludzi, których już nie znamy?
Jak pozbierać myśli, z tych nieposkładanych?”


Nie widzę sensu wklejania tego fragmentu chyba że piszesz reportaż.

Tak poza tym to może nie jakoś specjalnie nadzwyczjne, ale dość lekko się czyta i nie jest nudne. Smile Sam pomysł ocenię jak będzie tego więcej Smile

Nie wiem czemu, ale kojarzy mi się to z książką pt. "Mały Książe" Smile
Wzorowałaś się na niej czy moje wrażenie jest złudne? Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
memento
Administrator



Dołączył: 28 Wrz 2006
Posty: 2086
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: ja mam wiedzieć

PostWysłany: Wto 21:43, 30 Paź 2007    Temat postu: Re: Tańcząc na ostrzach noży.

Jokerii napisał:
Wstała więc, powodując delikatny wietrzyk


Moim zdaniem to przesada opisu i doboru słów.

Całość dobrze napisana i ciekawa, ale znowu fantasy... I to takie bezczelne, gdzie wszystko jest oczywiste, podział na dobro i zło.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Pisarskie podziemie Strona Główna -> Książki Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group, Theme by GhostNr1