Forum Pisarskie podziemie Strona Główna
Zaloguj Rejestracja Profil Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości FAQ Szukaj Użytkownicy Grupy
Czarna Rękawiczka

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Pisarskie podziemie Strona Główna -> Książki
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
niespokojna




Dołączył: 11 Lis 2009
Posty: 437
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: nibylandia

PostWysłany: Pią 22:07, 13 Lis 2009    Temat postu: Czarna Rękawiczka

um, wystawiam się na wasz odstrzał, pomieszanie z poplątaniem, a to dopiero początki.
a jednak te słowa, to jakaś część mnie, która wreszcie zdecydowała się wyjść.
Niespokojna.

pisane na krótko przed dwoma opakowaniami.
Czarna rękawiczka.

Rozdział pierwszy: „Witaj w świecie chaosu i życiowych pomyłek.’’ wrzesień.

Wiatr dmuchnął raz jeszcze. Czarna rękawiczka uleciała z ręki eleganckiej kobiety, idącej u boku równie eleganckiego mężczyzny. Uniosła idealnie wyregulowane brwi, zaśmiała się sztucznym ‘reklamowym’ śmiechem i podbiegła ją podnieść. Stukot cienkich, lakierowanych obcasików niósł się po wilgotnym betonie. Cieniutką, skórzaną rękawiczkę w ręku trzymała dziewczyna. Musztardowo żółta, wełniana czapka była wciągnięta głęboko na dredy- prawie, że w białym odcieniu blond. Palce lekko pożółkłe od ciągłego palenia fajek, paznokcie poobgryzane do krwi. Cera blada, lekko poszarzała. Oczy wielkie, szare i podkrążone. Fioletowe sińce w kształcie podków widoczne były z daleka. Zacisnęła cienkie usta i podała rękawiczkę oniemiałej kobiecie. Obróciła się na pięcie, szurając znoszonymi glanami, podbiegła na róg ulicy i usiadła na chodniku. Kobieta powoli wracając do zniecierpliwionego towarzysza, zerkającego co jakiś czas na zegarek obejrzała się przez ramię. Widziała, że dziewczyna jest zmarznięta, wychudzona. Spierzchnięte usta przesuwały się w tę i z powrotem po zardzewiałej harmonijce, obok na chodniku leżała puszka na datki. Było ich niewiele. Elegancka blondynka już miała iść, gdy do jej uszu dobiegły znajome dźwięki. Odwróciła głowę raz jeszcze. To ta albinoska wygrywała starą piosenkę, którą do poduszki śpiewała jej mama. Szybkim krokiem podeszła i zaczęła uważnie słuchać, tak dawno nie słyszała tej melodii. Kiwała się powoli pozwalając by fala ciepła ogarnęła całe jej ciało. Dredowata nagle przerwała, i spojrzała podejrzliwie na kobietę. Uśmiechnęła się ona ciepło, wyciągnęła dwudziestkę z portfela i podała nastolatce.
- Proszę, kup sobie coś ciepłego do jedzenia.- odeszła, stukocąc obcasikami po schnącym bruku i przepraszając bardzo zniecierpliwionego mężczyznę.
Godziny ciągnęły się leniwie, jak zwykle w takie zimno. Anna miała wrażenie, że tyłek przymarza jej do chodnika, lecz dzielnie grała dalej. Chłodne jesienne słońce oświetlało jej bladą twarz, jeszcze bardziej uwydatniając sińce i zadrapania na skórze. Po samym jej wyglądzie wnioskowało się, iż nie ma łatwego życia. Obok niej miastowe ptaki dziobały, co się dało z chodnika. Nakruszyła im kawałeczek swojej kanapki. Około godziny ósmej, jakby wszystko się rozkręciło i nabrało rozpędu. Na ulice Wrocławia wyjechało więcej samochodów, liczniejsze tramwaje pędziły po szynach, rozwożąc ludzi w różne strony miasta. Miasto budziło się do życia, wystawiając ku światu zalaną jesiennym słońcem, rozdrażnioną, spoconą twarz.
Zaraz, chwila. Zróbmy kolejny akapit i na chwilę przerwijmy. Zapewne zapytacie, kim jestem? Cóż, prowizorycznie mogę przedstawić się jako Roznosiciel ulotek. Co może Cię obchodzić ile mam lat, jaki jest kolor moich włosów, brwi? No dokładnie. Masz to gdzieś. Przeczytałbyś to tylko z tego cholernie wygodnego przyzwyczajenia. Bo przecież w każdej dobrej książce jest bohater i dokładny jego opis. Mam nadzieję, że zbytnio nie rozczaruje Cię fakt, iż tutaj to pominę. Nie pytaj, wypowiesz tylko zbędne słowa, to też nie jest potrzebne. No dalej, przyznaj mi racje, przecież dokładnie tak jest.
Wracajmy z powrotem. Ale tylko na chwilę.
Dźwięk się załamał i zamilkł. Po chodniku przeszło jeszcze kilka par butów i róg ulicy był pusty. Na ziemi nie było puszki z datkami. Kojąca melodia umilkła.

Zapytałbym: jak to jest kiedy ból w płucach próbuje przerwać trans? Kiedy uczucie rozerwania jest silniejsze od Ciebie? Gdy oczy nie widzą nic poza rozległą ciemną równiną; płaską jak kartka papieru; pełną płonących krzewów. Uśmiechasz się, być może ironicznie,
myśląc: -‘Więc to jest ten raj?’- i padasz na ziemię dusząc się gęstym dymem. Powiedziałabyś jak to jest? Gdy oczy wciskają się głęboko w oczodoły, a do ust wpadają grudy świeżej cmentarnej ziemi? Powiedziałabyś; tonem ociekającym ironią.
- Cholernie dobrze.
To taka smutna prawda o Tobie, droga Anno, o przerażających oczach, zakurzonych paznokciach, niespełnionych snach. Napisałem już zbyt dużo. Ale to dopiero początek. Coś jak prolog w jednej z książek leżących na górnych półkach.

Chaosu ciąg dalszy;

Blond loki; ułożenie ich kosztowało wiele godzin wysiłku, w nieładzie porozrzucane po ziemi. Metaliczny szczęk nożyczek. Na stoliku leży na wpół opróżniona butelka drogiego wina i kieliszek ze śladami krwawo czerwonej szminki na obrzeżach. Łzy płyną delikatnym strumieniem po porcelanowo-białej twarzy, zataczając łuki na idealnych kościach policzkowych, rozmazują tusz do rzęs. Zadbana kobieca dłoń mocno ściska czarną, skórzaną rękawiczkę.

Chaotycznie to trochę przedstawione. Pomyśl teraz przez chwilę, oderwij wzrok od ekranu. Zaparz sobie herbatę, zrób cokolwiek. Może kiedyś to uporządkuję, na razie nie widzę sensu. To tylko taka pisanina w kilku osobach naraz. Zaczyna mi się tu podobać; literacki świat pełen drukowanych liter, faktów, wymysłów. Pikanteria i słodkości.
Z całym szacunkiem, ale mam Cię gdzieś.
Roznosiciel ulotek.


Mdły zapach, bliżej nieokreślony, poranną mgłą pod niebem. Tam gdzie kończy się to, co wydawać mogłoby Ci się ludzkie. Wysuszona, przez jesienne słońce kość, może ludzka może nie. Co prawda, wygląda jak piszczel, niemożliwe? Jednak prawdziwe, cholernie rzeczywiste. W co czystszych kałużach pływają brudno-pomarańczowe liście, irytujący ich chrzęst pod stopami. Nie bój się, idź dalej, kilkadziesiąt metrów betonowej płyty pod twymi stopami. Pęknięcia na chodniku; w kilkunastu miejscach. Promienie słońca tu nie docierają, policyjne koguty zwykle cichną szybciej niż się włączyły. Wystarczy poręczny pistolet i wprawna ręka. Brak sumienia, pomyślisz, Twój sposób rozumowania jest surrealistyczny choć, właściwy. Słyszysz chrupot szkła pod stopami? Czujesz, że jeszcze chwila i, mówiąc slangiem ‘puścisz pawia’? Idź dalej, wiem, że przeraża Cię ten Dom. ‘’Chwila, jaki Dom?!’’ Soczyście zielony bluszcz, pięknie kontrastuje z wyblakłą cegłą, czyż nie? Pewnie chodziło o to, że wygląda jak ruiny. Niekoniecznie, to kwestia gustu i odpowiedniego kontu widzenia.

Atrament się leje, leje się strumieniami, plami już i tak brudne palce. Granat, wszędzie granatowy kolor. I ból. Rozrywający, rozszarpujący od środka ból. Zacisnęła mocniej oczy, obramowane białymi rzęsami. ‘Bo kochać, to żyć niebezpiecznie’ natrętnie niczym mucha, idea w głowie, złota myśl na następne godziny. Gołębie pióra, rozsypane po podłodze, parę martwych szczurów. Przyjemna do sportretowania martwa natura. Pękające szwy, srebrny guzik. Przyśpieszone tętna, jedno wystraszone drugie podniecone. ‘Tania do wynajęcia od zaraz’. Nagie łydki zaplątane w szare prześcieradło, i szybki tupot bosych stóp. Zabrała wytarte dżinsy, w biegu założyła koszulkę i kurtkę. Uciekła, w samą porę by trafić w objęcia krwistego wschodu słońca. Znaki charakterystyczne? - zrozpaczone, puste oczy. Na żółte pokrywy śmietnika powoli wpływały słoneczne promienie, zielony balonik poddający się sile lekkości wznosił ku czystemu niebu. Tego teraz pragnęła, odlecieć być próżnią, niebytem. I bury kot, najspokojniej na świecie czyszczący futerko, najwyraźniej był zadowolony z przebiegu własnego życia.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
OSA
Administrator



Dołączył: 12 Sie 2007
Posty: 422
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Europy

PostWysłany: Nie 0:02, 09 Maj 2010    Temat postu:

Naprawdę bardzo chaotyczne, ale lubię taki sposób opisywania - jak malowanie. Tu pac, tam pac i kropelka rozsądku. Żółta farba na pędzlu, a czarne słońce na płótnie. Chaos i bałagan splątane wiecznością i przenikające na wskroś kilka kresek, kilka kropek - mała lista zawijasów. Czarna rękawiczka w dłoni, na chwilę - krótka historia życia. Wycinek. Dwa zdania. Trzy kropki i myśl odpływa dalej, by sączyć się pośród tego co było, tego czego nie ma i tego czego nie ma sensu pisać.

Z zastrzeżeń: Przedostatni akapit, ostatnie zdanie - popraw na "kąta widzenia", przypuszczam, że zasugerowałaś się podkreśleniem jakie zaserwowała przeglądarka po skopiowaniu/przepisaniu tekstu i z braku laku dałaś wersję od konta bankowego, ale "kątu" jest podkreślane jako błąd tylko przez "u" na końcu.

Pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
TmK




Dołączył: 24 Kwi 2011
Posty: 25
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 10:07, 20 Cze 2011    Temat postu:

Zbyt długie opisy są nużące i odstraszają.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Pisarskie podziemie Strona Główna -> Książki Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group, Theme by GhostNr1