Forum Pisarskie podziemie Strona Główna
Zaloguj Rejestracja Profil Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości FAQ Szukaj Użytkownicy Grupy
Pandemia śmierci AKT 1 Scena 1
Idź do strony 1, 2  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Pisarskie podziemie Strona Główna -> Dramat
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
zula52008




Dołączył: 22 Cze 2010
Posty: 25
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 12:20, 20 Sie 2010    Temat postu: Pandemia śmierci AKT 1 Scena 1

Scena pierwsza. A1

Julia, Cyprian.

Cyprian, w czarnym stroju ochrony „Solid Security” siedzi przy stole w ciasnej kuchni. Na stole leży sterta gazet; ma okulary na nosie i coś czyta. W drzwiach pojawia się jego żona; krząta się po całej kuchni usiłując znaleźć coś do strawy. Nic jednak znaleźć nie może.

CYPRIAN

jakby do siebie, szeptem

O mój Boże! Czemuś mnie tak skarał?! Czyż nie zasługuję na tą odrobinę chleba od Ciebie, mój dobry Panie? Pozwól mi. Pozwól wyżywić siebie i całą rodzinę. Nie proszę o majątek, o dobrobyt. Nie proszę o bogactwa, ni o sławę. Przebłagam Ciebie tylko o jedno Miłosierdzie daj mi znaleźć pracę, która pozwoliłaby moim dwóm najstarszym synom na skończenie szkoły i znalezienie pracy. Później żyłoby się nam dużo łatwiej.

Po chwili milczenia, dalej mówiąc szeptem

Proszę Cię, przebłagam Cię tylko o jedno moje marzenie. Marzenie jakże proste, ale za razem naprawdę trudne dla mnie do spełnienia. Jestem tylko ułomnym człowiekiem, a Ty jesteś zaprawdę Doskonałością i Mądrością. Miłosierny Panie dozwól mi znaleźć taką pracę, abym mógł zapewnić podstawowe środki do życia mojej rodziny i aby moje dzieci doznały łaski skończenia szkoły.
Amen – to znaczy niech się stanie wola Twoja.

JULIA

Wyjmuje z szafki ostatni kawałek lekko spleśniałego i twardego chleba, macza go w wodzie i posypuje cukrem. Następnie kładzie to z herbatą przed swoim mężem. Wykonując te czynności ręce jej drżały.

Słyszałam twoją modlitwę mój kochany. Ja także modlę się o poprawę naszej sytuacji. Zjadaj to złociutki, zjadaj szybko. Już piętnaście po piątej zaraz będziesz miał autobus do pracy. Nie daj Boże... . Oj nie chce nawet myśleć co by z nami było gdybyś stracił pracę. Nie. Nie chce, aby się tak stało.

CYPRIAN

Nie martw się na zaś. Na razie mam pracę. Może zarabiam tylko tysiąc pięćset złotych miesięcznie, ale jeszcze mamy rodzinne, Łukasz ma stypendium. Jakoś sobie musimy poradzić. Kochanie a ty jadłaś coś dzisiaj? A Zuzia coś jadła? Dla mnie taki kawał chleba to za dużo. Mi wystarczy jedna kromka.

JULIA

Nie zostawiłam jedzenia dla Zuzi, bo i tak naje się ona do syta w szkole. A ja to w ogóle nie jestem głodna. Gdy będę głodna to sobie coś przygotuję. Nie martw się o mnie. Lepiej szybko zjadaj, bo muszę ci coś jeszcze przed twoim wyjściem powiedzieć.

CYPRIAN

z zacięciem w głosie

Nie zjem nic, póki i ty czegoś nie zjesz! Przecież wiem doskonale, że ty nic prawie nie jesz. Spójrz tylko na siebie kobito. Sama skóra i kości. A gdzie tam kości ty to masz ości zamiast kości. Musisz część tego zjeść.

Przełamuje na pół i podaje swojej żonie połowę spleśniałego i twardego chleba.

JULIA

Oj dobry z ciebie człowiek, mój mężu. Naprawdę dobry. Zjem to, jednakże nie będę mogła mieć czystego sumienia. Przecież nie mam co podać na śniadanie naszej córce. O ja biedna muszę coś zjeść, bo inaczej zginę. Zuzia... może jakoś wytrzyma bez jedzenia. Jadła ostatnio dość regularnie. Czasem nawet dwa, trzy razy dziennie. Biję się z myślami, ale muszę to zrobić. Muszę zjeść ten chleb, aby mieć siły, aby żyć.

Bierze ze stołu chleb i ze łzami w oczach go je. Mąż przytula ją i sam zaczyna łkać.

Dobrze. Zjadłam i ty zjadłeś. Więc teraz mogę ci coś powiedzieć. Nie zrobiłam tego przed posileniem się, bo nie chciałam psuć tej chwili. Ale teraz gdy skończyłeś... . Nie wiem jak mam to wydusić z siebie mój kochany. Nie wiem czy jestem w stanie cokolwiek o tym powiedzieć. Kochany ja po prostu, my... to znaczy... będziemy mięć dziecko. Jestem w ciąży!

CYPRIAN

Podrywa się z miejsca jak porażony, łapie się za głowę, rwie sobie włosy z siwej głowy. Na koniec siada i wali pięścią w stół z taką siłą i furią, iż łamie się w nim noga.

Coś ty najlepszego zrobiła! Jak mogłaś być, aż taką kretynką! Nie! Nie! I jeszcze raz: Nie! To nie może być prawda! Jeżeli dzisiaj nie jest pierwszy kwietnia to my jak urodzisz to dziecko pomrzemy jak szczury! Nie mówisz tego na poważnie?! To jakiś żart?!

JULIA
jąkając się nieco

Nie krzycz na mnie. To też twoja wina. Sama sobie dziecka nie zrobiłam. Dzisiaj nie jest ani pierwszy kwietnia, ani tym bardziej to nie jest żaden dowcip. Musimy się na spokojnie zastanowić co zrobimy z tym problemem. Myśl.

CYPRIAN

z wielkim trudem, cicho, załamanym głosem

Mam. Po prostu go zabijmy. To znaczy poddaj się aborcji. Wiesz czytałem gdzieś w jakiejś gazecie, że usuwanie ciąży we wczesnej fazie to nie jest zabójstwo. Jakby to nazwać... . Nie wiem... . W każdym razie musimy to zrobić.

JULIA

Też się nad tym zastanawiałam. Ale wiesz ile to kosztuje? Nie stać nas na to. A jeżeli chodzi o twój wewnętrzny konflikt moralny to nie pozostawię ci złudzeń. Według Kościoła Katolickiego życie rozpoczyna się od chwili poczęcia. Jednak musimy dokonać tego mordu na tym naszym dziecku, abyśmy byli w stanie zapewnić życie nam i pozostałym dzieciom. Możemy się tylko modlić, że poronię. Jeśli jednak Bóg nie wysłucha naszych próśb nie pozostaje nam nic innego jak porzucić to dziecko zaraz po narodzeniu w jakimś lesie. Całą ciążę przesiedzę w domu w lekkich i przewiewnych strojach. Nikt nie zauważy po mnie, że noszę w sobie dziecko. Jedyne co później będziemy musieli zrobić to ukrycie ciała gdzieś na jakimś bagnie, mokradle lub w lesie. Ale ta robota należeć będzie do ciebie kochany.

CYPRIAN

Zdenerwowany, podrywając się z krzesła

Nie zapominaj gdzie mieszkamy! Tutaj w Lepsku wszyscy wszystko o wszystkich wiedzą. Na pewno ta wredna Geńka zauważy, że jesteś w ciąży. Nie da się tego ukryć!!! Po prostu wszyscy się dowiedzą, że jesteś w ciąży. Wtedy nie mając dziecka... . Wiesz do czego zmierzam?

JULIA

Nie bardzo wiem o co ci chodzi, ale wyczuwam w twoim głosie zwątpienie, jakiś strach przed tym co musimy zrobić. Pomyśl logicznie. Bóg dał nam dziecko wiedząc o tym, że nie będziemy w stanie go wykarmić. Jest to rodzaj próby danej nam przez Niego. Aby wyjść z niej zwycięsko musimy pozostać rodziną, musimy się kochać, musimy przetrwać. Nie możemy osiągnąć tego celu bez poświęcenia życia tego nienarodzonego jeszcze dziecka. Jak będziesz chciał to damy mu najpierw chrzest, a dopiero później trafi do nieba. My natomiast będziemy zadręczać się wyrzutami sumienia całe nasze życie. To będzie nasza pokuta za zrobienie tego co musieliśmy zrobić, aby ocalić swoje małżeństwo oraz Zuzie, Łukasza i Marcina. Chciałabym postąpić inaczej, mieć wybór. Nic jednak innego zrobić nie możemy. To jest nasz obowiązek względem pozostałych naszych dzieci.

CYPRIAN

Może i masz słuszność w tym co mówisz. Sam nie wiem co o tym wszystkim powinienem myśleć. To jest bardzo ryzykowne, gdyby nas policja złapała to poszliśmy siedzieć na bardzo długo, być może nawet na całe życie.

Wzdycha i zamyśla się, po chwili kontynuuje.

Mam pomysł! A gdyby tak oddać to dziecko do jakiegoś żłobka lub zostawić pod drzwiami plebani tuż po urodzeniu? To pozwoliłoby zachować nam czystość duszy i sumienia. Dziecka i tak byśmy się pozbyli. Z tą tylko różnicą, że nie ryzykowalibyśmy utratą wolności na dłuuugie lata. To jest wspaniały pomysł. Musimy to zrobić.

JULIA

Chyba oszalałeś! Wszyscy zaczęliby szukać matki dziecka podrzuconego pod drzwi księdza. Policja może i zostawiłaby tą sprawę w spokoju, ale co z ludźmi? Oni od razu doszliby, że to moje dziecko. Zaczęłyby się okropne plotki, że to ja z księdzem... że to nasze dziecko. Chciałbyś tego? Też o tym myślałam, jednakże jest to pomysł na który nigdy się nie zgodzę. Nie próbuj mnie nawet przekonywać do zmiany zdania, bo to już jest przesądzone. Plan jest taki urodzę to co mam w brzuchu, a następnie pozbędziemy się tego w lesie. Proste?! Nad czym chcesz się jeszcze zastanawiać? Nic innego zrobić nie możemy!

CYPRIAN

A gdyby tak wywieść to dziecko gdzieś na inną plebanie. Wiem, że wiąże się to z dodatkowymi kosztami, ale zrozum nie jestem morderca. Nie mogę zabić, a następnie pochować nasze dziecko gdzieś w lesie. Zrozum moja ukochana, że albo zrobimy to po mojemu albo, gdy go zabijesz zadzwonię na policję. Musimy postąpić słusznie, tak aby nie zostać potępionymi na wieki. Rozumiesz?! To dziecko będzie podrzucone pod inną plebanie! Tak, aby nikt nie mógł nas połączyć z tym dzieckiem.

JULIA
po chwili milczenia

Dobrze, niech się stanie jak powiedziałeś. Pamiętaj tylko, że jeśli ludzie wezmą mnie na języki to ja mogę tego nie wytrzymać. Ja po prostu jestem słaba psychicznie i nie zniosę krytyki innych. Wierze jednak w to, że mnie kochasz ponad wszystko i że słusznie rozwiążesz całą tę sytuacje w jakiej się znaleźliśmy. W przeciwnym razie powieszę się mój drogi.

CYPRIAN

patrzy na zegarek. Jest dwadzieścia osiem po piątej. Szybko ubiera się w kurtkę, mówi szybko i trochę niewyraźnie.

Nie opowiadaj głupot. Gdy Zuzia miała się urodzić mówiłaś to samo. Ba. Wielokrotnie już mi o tym wspominałaś. Nie mam pojęcia czemu bez przerwy pleciesz i pleciesz te głupoty. Chcesz mnie zapewne zmotywować do działania. Wiesz chyba przecież, że robię wszystko co w mojej mocy, abyś nie musiała być strzępkiem nerwów. Ukochana zrobię co mogę. Najlepiej jak mogę usunę ten problem z naszego życia raz na zawsze. Myślę, że o naszym planie powinien się dowiedzieć Marcin. Ma on już przecież siedemnaście lat i na pewno się zorientuje, że jesteś w ciąży. Nie daj Boże palnie jeszcze gdzieś swojemu kumplowi lub dziewczynie, że będzie miał braciszka lub siostrzyczkę i po nas. Rozumiesz? On musi wiedzieć o tym co chcemy zrobić. To rozsądny chłopak. Nie będzie miał wyrzutów sumienia, że oddajemy jego brata księdzu. On zrozumie. Gorzej będzie z Łukaszem. Jest on co prawda trzy lata starszy, lecz to romantyk. Brak mu wyobraźni. Nie mów mu lepiej o tej sytuacji. Jest on przecież na studiach i szybko do domu nie wróci. A zresztą jak wróci na jakiś weekend to powie mu się, że znalazłaś za granicą w szklarni robotę i teraz tam mieszkasz. Zuzia jest jeszcze mała, więc nie powinna się zorientować w tym, że jesteś w ciąży.

JULIA

Widzę, że jak zawsze o wszystkim pomyślałem. Mam nadzieje tylko, że nasz plan się powiedzie. Będę modliła się do Boga o rozwiązanie naszych wszystkich problemów. Mam nadzieję, że mnie wysłucha. Oj już wpół do szóstej, za piętnaście minut masz autobus do roboty. A pamiętaj o tym, że droga do Domaszewa jest nieodśnieżona. Idź. Szybciej ruszaj się. Musisz przejść po tym śniegu cztery kilometry.

CYPRIAN
w drzwiach

Mam nadzieję, że zdążę. Wracam pojutrze, to znaczy w środę też robię. W domu będę w czwartek. Kocham cię. O nic się nie zamartwiaj. Na pewno sobie ze wszystkim poradzimy.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mime




Dołączył: 10 Lip 2010
Posty: 57
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 16:59, 21 Sie 2010    Temat postu:

usnąłem...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
niespokojna




Dołączył: 11 Lis 2009
Posty: 437
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: nibylandia

PostWysłany: Pon 9:27, 23 Sie 2010    Temat postu:

Może nie podzielam senności drogiego Mime, jednak jest to tekst dosyć nużący.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mime




Dołączył: 10 Lip 2010
Posty: 57
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 13:06, 23 Sie 2010    Temat postu:

hej, człowiek niespokojny sennym nie jest ;]

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Alojzy.G.Cłopenowski




Dołączył: 24 Kwi 2010
Posty: 531
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Łódź

PostWysłany: Pon 14:51, 23 Sie 2010    Temat postu:

Hmmm... Fakt, wlokło się to dosyć długawo. Aż w końcu się skończyło i tyle. Żadnych uczuć i emocji.
Temat oklepany i dosyć mało mroczny, nie poczułem żadnego klimatu mordu i biedy.
Mdłe jak kluski z mąką.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mime




Dołączył: 10 Lip 2010
Posty: 57
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 19:29, 23 Sie 2010    Temat postu:

Wsuwasz kluski z mąką? :}}}}

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Alojzy.G.Cłopenowski




Dołączył: 24 Kwi 2010
Posty: 531
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Łódź

PostWysłany: Pon 20:34, 23 Sie 2010    Temat postu:

No właśnie nie, bo są mdłe Very Happy

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
niespokojna




Dołączył: 11 Lis 2009
Posty: 437
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: nibylandia

PostWysłany: Wto 21:39, 24 Sie 2010    Temat postu:

Fakt, faktem rzadko sypiam, ale kluski są za-je-bi-ste!

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mime




Dołączył: 10 Lip 2010
Posty: 57
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 8:27, 25 Sie 2010    Temat postu:

Jezu ! Kluski z mąką.... mamy na myśli "lane kluski" bo jak tak to babcia mi je robiła kiedyś i ja sobie wypraszam slowo mdłe ... nie zabieraj mi dzieciństwa ;]

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
zula52008




Dołączył: 22 Cze 2010
Posty: 25
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 9:47, 25 Sie 2010    Temat postu: Pandemia śmierci AKT 1 Scena 2

Scena druga. A1

Julia, Zuzia

Jest godzina szósta trzydzieści. Julia klęczy przed obrazem Miłosierdzia bożego i się modli na głos. W drzwiach stoi Zuzia.

JULIA

Miłosierny, dobry Panie zgrzeszyłam przeciwko sobie i przeciwko memu mężowi, który mnie tak mocno umiłował. Cóż ja nierozmyślna uczyniła?! O mój Jezu przebacz mi moje grzechy, broń mnie od ognia piekielnego, broń mnie od złego. Spraw, aby mój mąż nigdy się nie dowiedział, że ja głupia zdradziłam go z Józefem Jakubikiem. Byłam taka naiwna, byłam po prostu pijana. Jesteś Sprawiedliwością i dlatego sprawiłeś, że jestem w ciąży nie z tym, którego moje serce umiłowało, lecz z tym, którego ciało mnie podniecało. Oddal ode mnie karę za moją winę. Błagam Cię! Spraw, aby dziecko w mym łonie narodziło się martwe, abym poroniła. Jako pokutę obiecuję codziennie do końca życia odmawiać w godzinie Twego nieskończonego miłosierdzia koronkę, nieustannie uczestniczyć w Mszach Świętych nie tylko w niedzielę i święta nakazane, lecz także w każdy pierwszy piątek i każdą pierwszą sobotę miesiąca. W zamian chce tylko, abyś oddalił ode mnie ten kielich... .

ZUZIA

kaszle, klęka koło zbladłej z przerażenia matki.

Dobry Boże wysłuchaj modlitwy mojej mamusi. Spraw, aby tatuś nigdy nie dowiedział się o tym co zrobiła z naszym sąsiadem. Proszę cię mój Panie nie pozwól, aby moi rodzice się rozstali. Spraw, aby moja mama oroniła, czy jakoś tak. Po prostu wysłuchaj ją Boże.

z oczu dziewczynki zaczynają lecieć łzy, matka ją obejmuje i podnosi z klęczków. Dziewczynka łka.

Mamo czemuś ty to zrobiła? Czemu zdradziłaś tatusia? Czy ty go już nie kochasz?

JULIA

zakłopotana, nie wie co odpowiedzieć córce. Po jakimś czasie zaczyna mówić. Co chwile przerywa nie mogąc opanować łez.

Córciu moja. Masz już prawie dziesięć lat. Wiesz, domyślasz się zapewne co zrobiłam. Nie wiem czemu tak się stało. Ja po prostu byłam pijana, nie wiedziałam co się ze mną dzieje. Ja naprawdę tego nie chciałam... . Nie chciałam tego! Twój tata nigdy nie może się dowiedzieć o tym co zrobiłam. W przeciwnym razie jak nic nas zostawi. A ja go kocham! Kocham ponad wszystko! Nie możesz mu o niczym powiedzieć! Słyszysz?! Nic mu nie mów!

ZUZIA

wyrywając się z objęć matki.

Zrobię to o co mnie prosisz, jednakże wiele straciłaś w moich oczach mamusiu. Na polskim pani Sałasińska mówiła nam, że prawdziwa miłość to oddanie i poświęcenie. Jak możesz twierdzić, że kochasz tatusia?! Nienawidzę cię! Słyszysz?! Nienawidzę cię!

wychodzi z kuchni, za chwilę wraca ze spuszczoną głową.

Przepraszam za to co powiedziałam. Ja nie nienawidzę cię. Tak naprawdę to cię kocham mamusiu. Nie powinnam tak na ciebie nawrzeszczeć. Jestem zła na ciebie za to co zrobiłaś i za to, że nie wierz ile mam lat. Ja już mam dziesięć latek. Jesteś jednak moją mamą i zawsze nią będziesz bez względu na to co zrobisz.

JULIA

wzruszona, gładzi po głowie swoją córkę.

Jestem z ciebie taka dumna. Ty mój aniołeczku. Przepraszam, że zapomniałam kiedy się urodziłaś. Mam teraz tyle na głowie. Wybacz mi moje dziecko.

ZUZIA

Tak naprawdę już dawno ci wybaczyłam mamusiu. Pozostał we mnie jedynie żal za to co zrobiłaś. Nie wiem kiedy on zniknie. Może za miesiąc, może za rok, ale na pewno nie za chwilę i nie jutro.

Po krótkiej chwili

Skończmy już tą dyskusję o twoim rżnięciu.

JULIA

zdenerwowana, gestykuluje nad córką

Jakich ty słów używasz w stosunku do matki?! Zaraz dostaniesz po dupie za to co powiedziałaś! Co ty sobie wyobrażasz?! Kto cię nauczył takich słów?!

ZUZIA

speszona, zawstydzona, mówi szeptem.

Ja nie wiedziałam, że to jest przekleństwo. To chłopaki w mojej klasie mówili takie słowa. Ja bardzo mamę przepraszam. Niech mnie mama nie biję. Ja już tak nie będę mówiła.

Łkając, niezrozumiale

Ma...ma...o...e...bi...j, ne...

JULIA

wyjmuje z szafki sznur od żelaza i zadaje dziewczynie dwa ciosy w tyłek. Dziewczynka chce wybiec z domu.

A ty gdzie się wybierasz?! Pozwoliłam ci już odejść?! Co może chcesz dostać jeszcze jednego pasa na przypomnienie?! Nom odpowiadaj jak cię pytam!!!

ZUZIA

łkajac, niezrozumiale

a...usze...yść

JULIA

podchodzi do dziewczynki i ją całuję w czoło. Mówi załamanym głosem

Wybacz mi to co zrobiłam. Ja nigdy cię przecież nie uderzyłam. Jakoś wpadłam w furię, nie byłam sobą. Nie wiem co się ze mną stało. Tak mi przykro. Wybacz mi. Przykro mi. Tak mi przykro z powodu tego co się stało. Jak chcesz to możesz już iść do szkoły. Śniadania dzisiaj nie będzie. Pamiętaj tylko, żeby pójść na ten obiad w szkole. W domu już nic nie ma do jedzenia.

ZUZIA

zamyślona, jakby nieobecna; nieświadoma, że myśli na głos.

Mama mnie uderzyła. Czemu to zrobiła? Czy ja byłam zła? Nie. Więc czemu? A może jednak zbytnio ją zraniłam. Sama nie wiem. O co tu chodzi?! Nie, nie mogłam być niegrzeczna. To na pewno nie moja wina. Nigdy się do niej nie odezwę. To postanowione.

JULIA

załamana, ze spuszczoną głową.

Córko wybacz mi to co zrobiłam. Ja po prostu nie byłam sobą. Przecież sama doskonale wiesz, że nigdy wcześniej cię nie biłam. Zapomnij o tym, że dostałaś sznurem. Proszę cię, Zuziu zapomnij o tym co miało tu przed chwilą miejsce. Powiedz coś do mnie. Odezwij się. Pociesz mnie. To jak co z nami teraz będzie? Dalej będziemy przyjaciółkami?

ZUZIA

głośno i stanowczo, ocierając łzy.

Jeszcze nie wiem co z nami będzie mamusiu. Na pewno tak łatwo ci tego nie zapomnę. Jeżeli chodzi o sprawę z naszym sąsiadem to nie musisz się o to martwić. Nic nikomu o tym nie powiem. Przyjaciółkami na sto procent już nigdy nie będziemy. A teraz muszę już iść na autobus. Już jest szósta czterdzieści. Wrócę do domu pierwszym szkolnym. A no tak jest on o trzynastej piętnaście, jakbyś zapomniała podobnie jak z moimi urodzinami.

Wychodzi z domu trzaskając za sobą drzwiami.

JULIA

w opustoszałej chałupce; modli się

Aniele, Boże, stróżu mój Ty zawsze przy mnie stój. Rano, wieczór, we dnie , w nocy. Bądź mi zawsze ku pomocy. Strzeż, broń duszy, ciała mego i zaprowadź mnie do żywota wiecznego. Amen. Święty Michale Archaniele broń mnie od złego. Boże nie pozwól, aby moje błędy przyczyniły się do rozpadu tej wspaniałej i kochającej się rodziny. Spraw, abym umiała się przeciwstawić działaniom szatana. Wpłyń na moje serce, abym postępowała zawsze słusznie i sprawiedliwie. Pozwól mi Panie uzyskać odkupienie moich win. Spraw, aby moja córka wybaczyła mi to, że zdradziłam swego męża i to, że ją uderzyłam. Nie dozwól, aby Cyprian dowiedział się o mojej zdradzie. Błagam Cię Boże pomóż mi poradzić sobie z trapiącymi mnie problemami. Amen.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mime




Dołączył: 10 Lip 2010
Posty: 57
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 13:40, 25 Sie 2010    Temat postu:

sie uparła no....

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Alojzy.G.Cłopenowski




Dołączył: 24 Kwi 2010
Posty: 531
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Łódź

PostWysłany: Śro 14:59, 25 Sie 2010    Temat postu:

Zula jeśli to ma być parodią, karykaturą dzisiejszego społeczeństwa to ja jestem na tak. Rozbawiła mnie ta druga część.
Kłótnia matki z córką na końcu wymiata. Chciałbym to zobaczyć na deskach teatru...

Gorzej jeśli to nie jest parodia... Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mime




Dołączył: 10 Lip 2010
Posty: 57
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 16:14, 25 Sie 2010    Temat postu:

pity... ;]

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
zula52008




Dołączył: 22 Cze 2010
Posty: 25
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 16:20, 25 Sie 2010    Temat postu: do mime

Koleżaneczko sympatyczna ( że sobie tak zakpię ) nie rób ze mnie dziewczyny. specjalnie dla ciebie scena trzecia jeszcze niepełna.

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez zula52008 dnia Śro 16:22, 25 Sie 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
zula52008




Dołączył: 22 Cze 2010
Posty: 25
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 16:25, 25 Sie 2010    Temat postu: Pandemia śmierci AKT 1 Scena 3

Scena trzecia. A1
Julia, Marcin.

Julia przygotowuje w kuchni obiad; ktoś puka do drzwi; idzie i otwiera. Zauważa w drzwiach chwiejącego się człowieka z kapturem na głowie.

JULIA

stanowczo, wypychając z domu pijaka.

Idź stąd ty pijaku! Czego tu szukasz?! Wynoś się z mojego domu! Gdzie u licha się wpychasz?! Won stąd! Bo zaraz zadzwonię na policję!

MARCIN

Zdejmując kaptur z głowy.

Mamo to ja.

JULIA

Zaskoczona i zdenerwowana.

O ty... . Właź czym prędzej do domu, żeby cię nikt nie zauważył. No muszę ci przyznać, że mnie zaskoczyłeś. Co ci w ogóle przyszło do głowy?! Taki wstyd! Właź do domu!

MARCIN

matka wpycha go do środka, oglądając się czy nikt nie widzi tej sceny. Marcin nie jest skłonny wejść do domu.

Czeka mama. Ja muszę wziąć rzeczy z internatu do domu. Jest trochę tego. Jakby mama mogła to by mi mama mogła z tym wszystkim pomóc.

JULIA

rozgląda się dookoła w poszukiwaniu rzeczy.

Dziecko, ale przecież nic tu nie masz. O jakie rzeczy ci w ogóle chodzi? O plecak? Masz go na sobie. Oj za dużo wypiłeś. Zdecydowanie za dużo.

MARCIN

wskazując na polną drogę długości około 350 metrów.

Rzeczy zostawiłem w połowie naszej drogi. Nie mogłem tego wszystkiego unieść. Przez te zaspy to nie da się normalnie przejść. Przyjdzie mama mi pomóc z tymi ciężarami, bo sam nie uniosę tylu torb.

JULIA

na drodze, przy torbach.

A co robisz z tyloma torbami. Czekaj. Wywalili cię z internatu? Ty... ! Czy ty wiesz co ludzie zaczną o tobie mówić?! Czy ty jesteś świadomy tego co zrobiłeś?! Chodźmy z tymi rzeczami. Rozmowę dokończymy w domu.

MARCIN

Mamo ale to nie moja wina, że mnie wywalili. To ta głupia sorka Marysia. To przez nią. Ona po prostu mnie od samego początku nie cierpiała. Szukała już od dawna haka na mnie. A ja głupi dałem się złapać.

JULIA

Dobra, będziesz tłumaczy się w domu. Na razie musimy jakoś dotargać do domu te wszystkie torby.

Idąc do domu nic nie mówią. Po dojściu rzucają rzeczy na środku pokoju. Matka policzkuje Marcina.

Ach ty! Coś ty najlepszego narobił?! Jak będziesz mógł spojrzeć teraz mi i ojcu w twarz?! Co my teraz zrobimy?! Jak nic zabiorą nam część rodzinnego! Ty idioto! Nom powiedz mi jaką to okazję mieliście, żeby się napić?! Kogo jeszcze wywalili?!

MARCIN

Nom byłem głupi. Dałem się kolegą namówić na te dwa kieliszki wódki. Tomek miał urodziny i każdy pił. Jakbym nie wypił to by się ze mnie nabijali. Zmusili mnie do picia.
Przepraszam.

JULIA

gestykulując i wrzeszcząc.

Aż strach pomyśleć co by się stało, gdyby koledzy kazali ci skoczyć w ogień. Skoczyłbyś?

MARCIN

po cichu, przeciągając nieco sylaby

Noo nie, ale... to nie to samo.

JULIA

Nie ma żadnego ale! Kogo jest ten chłopak, co miał urodziny?
MARCIN

Tomek? To mama nie wie? On przecież jest z naszej rodziny. Chodzi o Tomka z Domaszewa. To była jego osiemnastka.

JULIA

nieco łagodniej

I co Tomek też wyleciał?

MARCIN

Nom nie. Tylko ja wyleciałem. Bo ta głupia Maryśka się na mnie zauwzieła. Od początku szukała na mnie czegoś co pozwoliłoby jej się mnie pozbyć.

Spuszczając głowę.

Nom i przez moją głupotę udało jej się.

JULIA

To bardzo miła pani. Bardzo ładnie się w stosunku do ciebie zachowała. Przecież powinna zadzwonić na policję, że jesteś pod wpływem alkoholu. Nie zrobiła jednak tego. Nie zadzwoniła nawet po nas, żebyśmy po ciebie przyjechali.

MARCIN

przerywając matce

Nie będzie mama śmieszna. Na co miała zadzwonić? Przecież my nie mamy nawet telefonu. Zawiadomili wujka Ryśka, żeby mnie zabrał z internatu. Musiałem na niego nieco poczekać, bo złapali mnie o godzinie dziewiątej. A on wtedy był jeszcze w pracy. Na policję to nigdy nie dzwonią.

JULIA

krzycząc na Marcina

Jak ty mówisz o wujku?! Co to twój kolega, żebyś na niego mówił na ty?! Oj źle cię wychowałam! Powinieneś częściej dostawać po tyłku! To by cię szacunku nauczyło dla innych!

MARCIN

speszony, jakby przestraszony matki, lekko skulony

Ja tak przez przypadek powiedziałem. Nie byłem świadomy co mówię. Przecież nigdy się tak nie zachowywałem. Mamo dobrze mnie wychowałaś. Oj tylko używałem skrótu myślowego. Szanuję przecież wujka Ryśka. Powiedziałem m... wujkowi na ty przez przypadek.

JULIA

Skończ już te swoje tłumaczenia, że nie pomyślałeś! Ty zawsze tak mówisz jak coś przeskrobiesz i na tym się kończy! Tym razem tak nie będzie! Czy ty widzisz jaka w tym roku jest zima?! Jak ty chcesz dochodzić do szkoły?! Tylko narobiłeś sobie i mi problemów.

MARCIN

z zacięciem w głosie

Oj jakoś to będzie. Zobaczy mama, że zostały trzy tygodnie do świąt. Mówię łącznie z tym. Pochodzę sobie trzy tygodnie, a później to już będzie dobrze.

JULIA

spokojniej

Czyli po świętach mają cię z powrotem przyjąć? Dobre przynajmniej to. Ale jak wyobrażasz sobie dojeżdżanie do świąt. Przecież ja tu zawału dostanę zanim codziennie nie wrócisz z powrotem do domu.

MARCIN

ze spuszczoną głową, patrząc w podłogę.

To znaczy wątpię, żeby mnie przyjęli jeszcze w tym roku. Niedawno sorzy oznajmili nam, że nie ma powrotów za alkohol. Nie jest więc pewne czy przyjmą mnie i w następnym roku. Wszyscy myśleliśmy, że to tylko takie gadanie. Ale jak byłem na rozmowę u kierowniczki to powiedziała mi, że ciężko będzie mi tu jeszcze kiedyś wrócić.

JULIA

ponownie policzkuje syna. Zaczyna nerwowo gestykulować nad nim

O czym ty człowieku myślisz?! Jak możesz być takim idiotą! Narąbać się jak jakiś pijak! Co się tak patrzysz jakbyś miał zaraz się rozpłakać! Nie wiem co jest z tobą nie tak! Może to twoi koledzy! Nie wiem! Po prostu nie wiem co się z tobą stało! Rozumiem dorastanie! Rozumiem bunt! Ale wszystko ma swoje granice! Jakoś z Łukaszem nie mieliśmy takich problemów!


ciąg dalszy sceny nastąpi wkrótce


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Pisarskie podziemie Strona Główna -> Dramat Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony 1, 2  Następny
Strona 1 z 2

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group, Theme by GhostNr1