Forum Pisarskie podziemie Strona Główna
Zaloguj Rejestracja Profil Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości FAQ Szukaj Użytkownicy Grupy
'Łysa Śpiewaczka'
Idź do strony 1, 2  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Pisarskie podziemie Strona Główna -> Dramat
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Pav-el




Dołączył: 10 Paź 2006
Posty: 10
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 16:13, 10 Paź 2006    Temat postu: 'Łysa Śpiewaczka'

Jest to sztuka napisana przez Eugene Ionesco. Teatrs Absurdu.
Przerobiony przeze mnie na potrzebny kółko teatralnego

SCENA PIERWSZA:
Scenografia: Wnętrze stylizowane na angielskie. Stół (najlepiej podłużny) 6-7 krzeseł.

Wchodzi pan smith, siada na Krześle. (strój-okulary, kapcie, szlafrok. Rekwizyty-gazeta, fajka.)
Na krześle obok pana smitha siada jego żona –pani smith. Strój – dowolny. Rekwizyty – skarpetki, które ceruje.


PANI SMITH: szybkim „plotkarskim” tempem No patrzno. Już dziewiąta. Na kolacje co było? Zupa, ryba, ziemniaki. Pycha było. No nie? A to wszystko dlatego że mieszkamy w Londynie i nazywamy się Smith! Ha!

Pan smith nie odrywa wzroku od gazety. Mlaska językiem, oblizuje wargi

PANI SMITH: Ziemniaki były wyśmienite ze słoniną a zupa pasowała do koloru mojej sukienki. Chociaż kiedyś pasowała mi lepiej to i teraz pasowała, nie mnie a zupie. A zupa pasowała mnie

Pan smith nie odrywa wzroku od gazety. Mlaska językiem, oblizuje wargi

PANI SMITH: Mary dobrze ugotowała ziemniaki, nie sądzisz??

Pan smith nie odrywa wzroku od gazety. Mlaska językiem, oblizuje wargi

PANI SMITH: Brakowało tylko kefiru. Kefir dobrze robi na żoładek, nerki, lazanie

PAN SMITH: nie ma takiego narządu jak lazania...

PANI SMITH: Tak mi powiedział doktor fon gateknienosze, który jest dobrym lekarzem. Wzbudza zaufanie. Ty wiesz co-on nigdy nie zapisze lekarstw jeżeli najpierw nie przetestuje ich na sobie

PAN SMITH: Jak królik.

PANI SMITH: aj co ty tam wiesz?! Zanim zoperował Parkera sam poddał się tej operacji chociaż nie był chory.

PAN SMITH: no to tak jak mówie – królik. Ale jak to się stało że fon gateknienosze przeżył, a parker umarł??

PANI SMITH: To proste-u doktora operacja się powiodła, a u parkera nie.

Chwila ciszy

PAN SMITH: cały czas patrząc dalej w gazetę Jedna rzecz która spędza mi sen z powiek. Zastanawia mnie czemu zawsze podają wiek osób zmarłych, a nigdy noworodków. Toż to dyskryminacja. Gdybym był takim noworodkiem od razu wytoczyłbym sprawę

PANI SMITH: Szczerze?? Nigdy o tym nie myślałam.

PAN SMITH: Jesteś taka interesowna

PANI SMITH: nie jestem mężczyzną, żeby być interesowna

PAN SMITH: aaaa dobra tam. Tu pisze że Jan Maria umarł.

PANI SMITH : Ojej! Kiedyż ten biedak umarł

PAN SMITH : Biedak? Ty wiesz ile on napisał w zeznaniu podatkowym. Poza tym dziwi mnie czemu przybierasz taki zdziwiony wyraz twarzy. Przecież dobrze o tym wiesz. Wiesz że umarł 2 lata temu. A 1,5 roku temu byliśmy na jego pogrzebie

PANI SMITH: Więc czemu ty się zdziwiłeś czytając o tym w gazecie??

PAN SMITH: Nie piszą o tym w gazecie. Już 3 lata temu mówiono o jego śmierci. Tak mi się przypomniało jakoś.Już od czterech lat nie żył a był ciągle ciepły. Prawdziwy żywy trup.

PANI SMITH: Biedna Jan Maria...

PAN SMITH: Pewnie chciałaś powiedzieć biedNY Jan Maria...

PANI SMITH: nie no-miałam na mysli jego żonę. Nazywała się tak jak on-Jan Maria. Ze względu na to cięzko było ich odróżnić gdy byli razem-obok siebie. Dopiero po jego śmierci zaczeto ich rozróżniać-chociaż niektórzy do dziś mylą ją z nieboszczykiem i składają kondolencje. Znasz ją?

PAN SMITH: Tylko raz widziałem ją na pogrzebie Jana Marii

PANI SMITH: Ja jej nigdy nie widziałam Ładna jakaś??

PAN SMITH: Rysy ma regularne, ale nie można powiedzieć żeby była ładna. Za gruba i za wysoka. Co prawda ma nieregularne rysy ale można powiedzieć o niej piękna. Tylko troche za chuda i za niska. Uczy śpiewu.

PANI SMITH: A powiedz mi-kiedy oni się wreszcie pobiorą?

PAN SMITH Jan Maria mówił że na wiosne, trzeba będzie kupić im prezent.

PANI SMITH: Z nich to wielka rodzina. Ich wuj Jan Maria poślubił Ich teraźniejszą ciotkę Jan Marię która miała trzy córki i trzech synów. Zaraz – jak to oni się nazywali. Jan Maria, Jan Maria, Jan Maria. A chłopcy to jakieś takie rzadko spotykane imiona mieli.... Hmmm-Jaaaan Maria, Jan Maria...a ten najmłodszy....O wiem-Jan Maria!

PAN SMITH: A potem...Pamiętasz śluby ich dzieci? Jedno wyszło za Jana Marię...drugie...

PANI SMITH: a pamiętasz co im kupiliśmy??

PAN SMITH: Nie pamiętam, nie mogę odpowiadać na wszystkie twoje idiotyczne pytania

PANI SMITH obrażona : Mówisz to żeby mnie upokorzyć!?

PAN SMITH: Dobrze wiesz, że nie.

PANI SMITH: Wszyscy jesteście tacy sami! Cały dzień papirocha z gęby nie wypuścicie albo się pudrujecie albo malujecie sobie wargi 50 razy!!

PAN SMITH: Ale powiedz mi, co by było gdyby wszyscy mężczyźni robili to samo co kobiety?Pudrowali się, palili bez przerwy papierosy, malowali sobie usta?

PANI SMITH: Guuuu....zik mnie to obchodzi. Jeśli chciałeś mi sprawić przykrość to ci się udało odrzuca od siebie skarpetki. Wstaje.

PAN SMITH: Przecież wiesz że zartowałem. Chodźmy już spać. Ok.??

Schodzą ze sceny. [i/]


SCENA DRUGA

[i]Na scenę wchodzą Pani i Pani Smith (ubrani w garnitury, pani smith sukienka-na przyjęcie gości) i Mary-służaca.


MARY: Jestem służącą. Spędziłam cudowne popłudnie. Byłam w kinie z facetem i widziałam film z kobietami. Potem poszliśmy pić wódke i mleko.

PANI SMITH: Spodziewałam się że spędziłaś cudowne popułudnie poszłaś do kina z facetem i piliście wódke i mleko!

MARY: Państwo Martin i Martin stoją przed drzwioami. Nie mieli odwagi wejść.

PANI SMITH: ohh czekaliśmy na nich. Byliśmy głodni bo nic nie jedliśmy cały dzień. Nie powinnaś wychodzić

MARY: Dostałam pozwolenie od pani

PANI SMITH: To niechcący

MARY: wybucha smiechem, potem płacze, usmiecha się Kupiłam sobie nocnik!

PAN SMITH: idź otwórz drzwi naszym gościom. My idziemy jeszcze coś załatwić. Będziemy za chwilke!

Wychodzą pierwszymi drzwiami. Drugie otwiera Mary tym samym wpuszczając Państwa Martin i Martin na scenę.



cdn Wink


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
memento
Administrator



Dołączył: 28 Wrz 2006
Posty: 2086
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: ja mam wiedzieć

PostWysłany: Wto 16:26, 10 Paź 2006    Temat postu:

lux duże poczucie humoru tylko pewnie takie też było w pierwowzorze. 5 dużo pozmieniałeś?? uwielbiam absurd:D

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Pav-el




Dołączył: 10 Paź 2006
Posty: 10
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 16:48, 10 Paź 2006    Temat postu:

wiesz, pierwowzór był bardziej abstrakcyjny. Tam nic nie miało ładu i składu i jednocześnie było spójne [rozumiesz o co chodzi Wink ]
a ja dołożyłem troche nowości i położyłem nieco większy nacisk na "fabułę"


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
memento
Administrator



Dołączył: 28 Wrz 2006
Posty: 2086
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: ja mam wiedzieć

PostWysłany: Wto 16:58, 10 Paź 2006    Temat postu:

aha spox:D czyli oryginalna wersja była mocna zakręcona:D

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Pav-el




Dołączył: 10 Paź 2006
Posty: 10
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 17:15, 10 Paź 2006    Temat postu:

bardzo. dlatego m.in ją 'przerobiłem' Wink
a innym powodem, że to była moja pierwsza taka próba i chciałem sie na czymś oprzeć żeby prościej było. w tym roku scenariusz jest całkowicie majne;)


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
kelk




Dołączył: 29 Wrz 2006
Posty: 397
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 15:17, 11 Paź 2006    Temat postu:

heh ciekawe, ekscentryczne, fajne. 5.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Yan
Moderator



Dołączył: 29 Wrz 2006
Posty: 665
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Olkusz/Kraków/8 krąg

PostWysłany: Śro 17:31, 11 Paź 2006    Temat postu:

Latający cyrk Montego Pythona xD Swietne Wink

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Pav-el




Dołączył: 10 Paź 2006
Posty: 10
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 17:36, 11 Paź 2006    Temat postu:

dziś ciąg dalszy czyli scena trzecia i czwarta Smile


SCENA TRZECIA

Ci sami. Bez Mary
Pani i pan Martin oraz Pani i pan Martin siadają naprzeciw siebie nic do siebie nie mówiąc. Uśmiechają się niesmiało.


PAN MARTIN 1: Wybaczy pani, proszę pani, ale wydaje mi się że już panią gdzieś spotkałem.

PANI MARTIN 2: Myli się pan

PANI MARTIN 1: On mówił do mnie. Zwraca się do Pana Martin 1 Mnie też się wydaje że pana znam

PAN MARTIN 1: Chyba widziałem panią w Manchesterze...

PANI MARTIN 2: Całkiem możliwe

PANI MARTIN 1: Poraz pierwszy powtarzam że mówił do mnie. Tym razem zwraca się do pana Martin 2 To możliwe bo tam się urodziłam. Ale nie pamiętam pana.

PAN MARTIN 2: To mozliwe bo to nie ja panią tam widziałem.

PANI MARTIN1: tragiczne

PANI MARTIN 2: okrutne

PAN MARTIN 1 : uściślijmy. Widziałem panią w manchesterze. W pociągu. Czy nie mieliśmy tego samego przedziału?

PANI MARTIN1 : Myli się pan. Nie widział mnie pan w manchesterze, bo tam nie mieszkam, a przyjechałam tu autobusem. Ale możliwe że mógł mnie pan widzieć w Manchestrze, gdzie mieszkam od 5 roku życia. Możliwe też że spotkalismy w pociągu, którym tu przyjechałam.

PAN MARTIN2: Co za zbieg okoliczności. Zwraca się do pani martin2 Ja mam podobnie. Widziałem panią w Manchesterze i w pociągu.

PANI MARTIN2: To całkiem możliwe, bo przyjechałam tu z Londynu. Możliwe dlatego że jechałam tu aż z Manchesteru!

PANI MARTIN I PANI MARTIN2 RAZEM : Donald to Ty!!

PAN MARTIN I PAN MARTIN 2 RAZEM: Elżbieta to Ty!!!

Zasypiają w wzajemnych objęciach. Mary na palcach podchodzi bliżej krańca sceny-zwraca się do publiczności.

SCENA CZWARTA

MARY: Elka i Donald są teraz zbyt szczęsliwi, aby mnie usłyszeć. Więc mogę państwu coś wyjaśnić. Elżbieta to nie Elżbieta, a Donald to nie Donald. Z kolei Elżbieta to nie Elżbieta, a Donald to nie Donald. Oto dówód. Elżbieta nie mogła mieszkać w Manchesterze, ponieważ na jeden Manchester może przypadac tylko jedna Elżbieta. Dlatego też druga Elżbieta nie będąca tą pierwszą mnieszkała a pierwsza nie. Tak samo jest z Donaldami, ale z nimi jest inaczej. Bo niby tak samo, ale odwrotnie. Co oznacza że się źle dopasowali. Nie rozumiecie? To logiczne. Więc nie mieszajmy się w cudze sprawy. Robi kilka kroków w stronę drzwi, potem wraca i mówi do publiczności A tak naprawde, to ja nazywam się Sherlock Holmes!
Wychodzi

cdn Wink


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Yan
Moderator



Dołączył: 29 Wrz 2006
Posty: 665
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Olkusz/Kraków/8 krąg

PostWysłany: Śro 17:47, 11 Paź 2006    Temat postu:

Jejć, a myślałem że moda na sukces jest zawiła xD

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Pav-el




Dołączył: 10 Paź 2006
Posty: 10
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 9:27, 14 Paź 2006    Temat postu:

SCENA PIĄTA
Państwo Smith wracają z prawej, tak samo ubrani jak przedtem.Wraz z nimi wchodzi mary , na tacy przynosi filiżanki na talerzykach i łyżeczki. (po 4)

PANI SMITH: Dobry wieczer tawarysze!

PAN SMITH: eee...przyjaciele!! Cała czwórka się budzi. Pani Martin2 i Pan Martin 2 schodzą ze sceny rzucając hasła typu „my tu jeszcze wrócimy” , „dowidzenia” , „lalala”

PANI SMITH: Wybaczcie że kazaliśmy Wam tak długo czekać-chceliśmy was dobrze i godnie przyjąć dlategoteż poszliśmy się przebrać w odswiętne stroje...

PAN SMITH: Nie jedliśmy nic przez cały dzień. Czekamy na was od 4 godzin-czemu was tak długo nie było?!?!

Państwo Smith siadają naprzeciwko Martinów. Martinowie czują się nieswojo dlatego na początku rozmowa toczy się wolno, a słowa cięzko przychodzą na język. W miare czasu ‘’języki się rozluźniają’’

PAN MARTIN: hmmm....

PAN SMITH: tak tak, oczywiście że tak

PANI MARTIN: to może ja tak mówiąc to bierze talerzyk i ‘’przelewa’’ z niego ‘’ kawe’’ do filiżanki

PANI SMITH: bardzo... bardzo

PAN MARTIN: tak tak nie nie-to oczywiście że tak

PANI MARTIN: kochana-ja nie wiem.. nie.. nie wiem...

PANI SMITH: ale wiesz, musze ci powiedzieć, że nie wiesz-nie w ogóle

PAN SMITH: dobrze , że nie ma przeciągu.. <wzdycha>

PAN MARTIN: smutno panu?

PANI SMITH: nie-on się tylko zesrywa z nudów...

PANI MARTIN: Chociaż w tym wieku nie powinien pan tak robić, to rozumiem pana...serce zawsze pozostaje młode

Cisza

PANI SMITH: Hmmm-dużo podróżujecie. Nie macie nic do opowiadania?

PANI MARTIN: to może ja. Byłam dziś świadkiem rzeczy, która zdarza się bardzo rzadko... prawie wcale rzekłabym bez przekory. Poszłam do miasta kupić warzywa, które ciągle drożeją. Patrze a tam stał taki młody pan.

PAN SMITH: co robił ten pan?

PANI SMITH: Kochanie-nie przerywaj!

PANI MARTIN: a nie nie, nie szkodzi...

PAN MARTIN: bardzo... bardzo...

PANI MARTIN: No więc...stał tam taki młody pan... patrze patrze patrze, a on co?

RESZTA RAZEM: a on co?

PANI MARTIN: a on klęka!

RESZTA RAZEM: yyy RETY!

PANI MARTIN: No i on kleka.... ja patrze co on ma zamiar zrobić, a on... a on... a on zaczął sobie zawiązywać sznurowadła!

PANI SMITH: Toż to niesłychane! Gdzybym tego nie usłyszałą z pani ust, to bym pani nie uwierzyła!

PAN MARTIN: Dlaczego nie? Przecież widuje się niezwyklejsze rzeczy. Ja na ten przykład jadę dziś pociągiem jadę, jadę, jadę, a naprzeciwko mnie jedzie młody mężczyna, jedzie, jedzie i ja jadę on jedzie i on co? No czytał gazete!

PANI SMITH: to na pewno był ten sam!!

Nagle rozmowę przerywa dzwonek/pukanie* do drzwi (niepotrzebne skreślić)

PAN SMITH: Słyszysz? Ktoś dzwoni!

PANI SMITH: Pójdę zobaczyć kto to idzie, otwiera drzwi, za którymi nikogo nie ma. Wraca na miejsce Nikogo nie ma.

Dzwonek/pukanie *

PAN SMITH: Słyszysz? Ktoś dzwoni!

PANI SMITH: Pójdę zobaczyć kto to idzie, otwiera drzwi, za którymi nikogo nie ma. Wraca na miejsce Nikogo nie ma.

Dzwonek/pukanie *

PAN SMITH: Słyszysz? Ktoś dzwoni!

PANI SMITH: nie będę więcej otwierać!!

PAN SMITH: Ale przecież za tymi drzwiami ktoś stoi. Ktoś kto ma nadzieje że wysłuchamy jego wołania-jego symbolicznego wołania jakim jest pukanie/dzwonek * że nareszcie ktoś go wy...

PANI SMITH: Wystarczy! Za pierwszym razem nie było nikogo, za drugim też nie. Dlaczego więc myślisz, że ktoś tam będzie?!

PAN MARTIN: Myśle że on tak sądzi, bo ktoś dzwonił.

PANI MARTIN: To nie jest żaden dowód!

PAN MARTIN: Jak to nie jest? Przecież jak dzwoni dzwonek to ktoś musi stac pod drzwiami i czekać na ich otwarcie.

PANI SMITH: Widzicie jednak że nie zawsze!

PAN SMITH: Oh! Skończmy tę bezsensowną dyskusje!

PANI SMITH: No dobrze pójde otworzyć

dzwonek

PANI SMITH: NIGDY WIĘCEJ NIE KAŻ MI IŚC OTWIERAĆ DRZWI! KIEDY DZWONI DZOWNEK TO OZNACZA ŻE NIKOGO ZA NIMI NIE MA!!!

PANI MARTIN: Dokładnie

PAN MARTIN: To nie jest takie pewne!

PANI SMITH: Oni są tacy uparci! Nie będę wstawała na darmo! Chcesz to sam idź i otwórz!

PAN SMITH: Z miłą chęcią! Wstaje i idzie do drzwi. Otwiera, a na scenę wchodzi kapitan straży pożarnej.

SCENA SZÓSTA

STRAŻAK: Dzień dobry! Pani smith zdziwiona i zdenerwowana, zarazem, nie odpowiada.
Co się stało droga pani? Niech mi pani opowie, proszę...

PANI SMITH: No dobrze-trochę się wstydzę, ale przecież jak strażak to i spowiednik! Pokłóciłam się z mężem, bo on twierdził, że jak słychać pukanie do drzwi to ktoś za nimi stoi. Ja zaś sądze że kiedy słychac pukanie za drzwiami nikogo nie ma!

PAN SMITH: No przecież ja miałem rację! Pukanie, otwieram i wszedł ten oto tu obecny kpt straży pożarnej!

PANI MARTIN: Ale dopiero za czwartym razem! A to się nie liczy!

PANI SMITH: Własnie! Do trzech razy sztuka!

PAN SMITH: Panie strażaku, może ja zadam panu parę pytań. Gdzie pan był 26 kwietnia 2005 roku? I co pan jadł na śniadanie bo troche ...eee....

PANI SMITH: Daj spokój-nie o to chciałeś zapytać!

PAN MARTIN: Skąd pani może, przepraszam, wiedzieć co chciał powiedzieć?

PAN SMITH: DOŚĆ! Moja żona ma rację-chciałem zapytać o coś innego... ale z ta kolacją.. Pani Smith nadeptuje stopę Pana Smitha ała!!! To znaczy-kiedy pan zapukał i ja otworzyłem to pan tam był, prawda?

STRAŻAK: Owszem.

PAN SMITH: I pukał pan żeby mu otworzono-racja?

STRAŻAK: Tak-to prawda.

PANI SMITH: Kto był piątym kołem u wozu? Kto przeszkadzał w otworzeniu drzwi? Głosujcie na najsłabsze ogniwo!

PAN SMITH: Postanowiłem zagłosowac... AAA nie czas na pierdoły-Więc przyznaje mi pan racje?

STRAŻAK: przynaje.

PAN MARTIN: A kiedy zapukano po raz pierwszy to był Pan??

STRAŻAK: nie to nie byłem ja.

PANI SMITH: ha! Mówiłam, że jak słychać pukanie to nikogo nie ma! MÓWIŁAM

PAN SMITH: To co tu robi ten oto człowiek??

STRAŻAK: Może ja was pogodze. To jest tak, że czasami jak ktoś słychać pukanie to ktoś jest , a czasami nie ma nikogo.

PANI MARTIN: No to logiczne!

PAN MARTIN: Może wobec tego się pan rozgości...zostanie z nami? Co? Prosimy!

STRAŻAK: W zasadzie nie mam czasu. Powinienem iśc na ważne zebranie... Chocaiż tak bardzo chciałbym zdjąc hełm, nie mogę usiąść siada i nie ściaga hełmu Jestem tu służbowo

PANI SMITH: Służbowo? Proszę, niech pan mówi...

STRAŻAK: No dobrze-czy tu się przypadkiem nic nie pali? Pytam, bo mam rozkaz gaszenia wszystkich pożarów w mieście...

PANI SMITH: To może ja pójde sprawdzić wychodzi

PAN SMITH: węszy chwilę Czuję, że nic nie czuje... Tzn czuję pański obia...

W tym momencie wpada pani smith i przerywa panu smith okrzykiem „NIC SIĘ NIE PALI!!! NIC A NIC!!!!”

PANI SMITH:.... ale uprzedzę pana gdyby coś się miało zapalić!

PAN MARTIN: Bo u nas to jest tak. Zboże jest, cukier jest, nawet powodzie. Ale z pożarem ciężko... Wszystko sprowadzamy z zagranicy, a na pożary nałożone są wysokie cła i wie pan...

STRAŻAK: Ano wiem... wiem. Smutna prawda

Chwila ciszy

PAN SMITH: Widzę, że się panu nie śpieszy, więc może pan jeszcze zostanie troche u nas, co?

STRAŻAK: No dobrze... Może chcecie usłyszeć parę dowcipów??

WSZYSCY: taaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaak!!! To jest to!

STRAŻAK: Dobrze. Opowiem wam parę. Ale musicie pamietać, że każdy dowcip który opowiada strażak to historia z prawdziwego zdarzenia.... Zacznę więc, od tego mi się przydarzyło nie dawno chrząka... A więc UWAGA....: kombinierki

WSZYSCY: po chwili „zawieszenia” Aaaaa to dobre. !!! Skąd pan to zna? Ja bym w życiu na to nie wpadł (ITP.)

STRAŻAK: To może następny. Pewnego dnia kogut chciał udawać psa. Ale nie miał szczęscia ponieważ rozpoznano o natychmiast...

PAN MARTIN: Natomiast pies udający koguta do dziś dnia nie został rozpoznany...

STRAŻAK: O! Znacie to??

PANI MARTIN: Ta historia obiegła wszystkie gazety! Nawet aFekt.

PAN SMITH: w aFekcie była pierwsza...

PAN MARTIN: tak, bo to oni ją wymyślili!!

PAN SMITH: To może teraz ja! Słuchajcie: „Latynos” Kiedyś żył pewnien Latynos urodzony w Polsce, pochodzenia berlińskiego, którego ojciec był Chińczykiem, a matka eskimoską, i na którego wołano indianin bo miał jedną parę oczu. A potem spadły mi gacie!

STRAŻAK: A to dobre!!! Nigdy tego nie słyszałem!! Musze to zapisać po czym wyciąga notesik i coś szybko notuje.

PAN MARTIN: Ja się pogubiłem w momencie gdy pan powiedział „latynos”. Może pan powtórzyc?

STRAŻAK: No to beze mnie bo ja musze już iść. Chociaż która godzina?

PANI SMITH: Nie wiem, bo nie mamy w domu zegara!


cdn Wink


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
memento
Administrator



Dołączył: 28 Wrz 2006
Posty: 2086
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: ja mam wiedzieć

PostWysłany: Nie 20:18, 15 Paź 2006    Temat postu:

absurd rządzi:P

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gość







PostWysłany: Śro 19:45, 18 Paź 2006    Temat postu:

haaa...to było boskie :)...pamietam jak ksiądz polewal :)...

nie dziwie mu sie wtedy nam to najlepiej wyszło :)

''DO DOMU'' to był tekst roku...nie ma go w scenariuszu...to wyszło tak samo z siebie :)

Zobaczymy jak nam teraz pójdzie :)
Powrót do góry
Pav-el




Dołączył: 10 Paź 2006
Posty: 10
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 15:04, 31 Paź 2006    Temat postu:

sorki że mnie nie było tyle czasu, ale czas, a raczej jego brak często jest uciążliwy. no, ale obiecuje poprawe
a dziś osoatni fragment sztuki, czyli zakończenie


-----------------------------

SCENA SIÓDMA
Ci sami + mary-służąca.

MARY: Proszę pani, proszę pana. Przepraszam, że tu weszłam. Wiem zachowałam się karygodnie uderza się dłonią w twarz. Ale....ale ja też bym chciała opowiedzieć jakąś anegdotkę..

PAN MARTIN: Zdaje się, że służąca naszych przyjaciół zwariowała. Ona też chce opowiedzieć anegdotkę!

STRAŻAK: Za kogo ona się ma?! Spogląda na nią OH!!!

PANI SMITH: jesteś naprawde nie na miejscu?! Gdzie ty się pchasz?!

MARY: Niemożliwe! TUTAJ?!?!

STRAŻAK: Ale to ona! Nie może być.

PAN SMITH: Co się stało? O co chodzi?? Znacie się?

STRAŻAK: No pewnie i to jak!

Mary rzuca się strażakowi na szyję

MARY: Jak to dobrze znów Cię widzieć!!!

PANI SMITH: Tego już za wiele! U nas? W domu? Feeee! To nie wypada

MARY: Ugasiłam jego pierwsze ognie. Chciałabym państwu o tym opowiedzieć.

PAN SMITH: Moja mała Mary. Idź sobie do kuchani i czytaj swoje poematy przed lustrem!

PAN MARTIN: Ja też czytam swoje poematy w kuchni przed lustrem , a wcale nie jestem służacą. Popatrz! A wczoraj był szlafrok!

MARY: To opowiem państwu jeden malutki wierszyk. To poemat „ogien” na cześć kapitana straży pożarnej. Ogień. Ogień idzie. Ogień idzie i się pali. Ogień idzie i się pali jasnym płomieniem. Pożoga.

STRAŻAK: To dla mnie? Piękne!

Państwo Smith wypychają Mary z pokoju
SCENA ÓSMA
Ci sami prócz mary

PANI MARTIN: To takie piękne, że aż mnie ciarki przeszły.

STRAŻAK: Mną to wstrząsnęło. A ta dynamika w ostatnim wersie! Ale już czas na mnie. Dokładnie za trzy kwadranse i 2 kwadranse mam pożar na drugim końcu miasta.

PAN MARTIN: Dziękujemy że pan nas zabawiał przez ten czas.

STRAŻAK: Taaa... Skierowuje się ku wyjściu. Nagle zatrzymuje się. Apropos, co z łysą śpiewaczką??

CHWILA CISZY

PANI SMITH: Ciągle tak samo się czesze.

PAN MARTIN: Wszystkiego najlepszego! Solidnego pożaru!

STRAŻAK: Dziękuje i... nawzajem!!
Strażak wychodzi. Wszyscy odprowadzają go, potem wracają na miejsca

Koniec


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
memento
Administrator



Dołączył: 28 Wrz 2006
Posty: 2086
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: ja mam wiedzieć

PostWysłany: Wto 15:16, 31 Paź 2006    Temat postu:

świetne:D apropos co z łysą śpiewaczką?Very HappyVery HappyVery Happy

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Pav-el




Dołączył: 10 Paź 2006
Posty: 10
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 17:39, 02 Lis 2006    Temat postu:

to trzeba było zobaczyć ;D
bo grali to świetnie, no i na scenie pojawiło się kilka rzeczy których w scenariuszu nie było Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Pisarskie podziemie Strona Główna -> Dramat Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony 1, 2  Następny
Strona 1 z 2

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group, Theme by GhostNr1