Forum Pisarskie podziemie Strona Główna
Zaloguj Rejestracja Profil Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości FAQ Szukaj Użytkownicy Grupy
między świtem a mgłą

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Pisarskie podziemie Strona Główna -> Archiwum / Epika
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  

ocena
1
0%
 0%  [ 0 ]
2
0%
 0%  [ 0 ]
3
0%
 0%  [ 0 ]
4
0%
 0%  [ 0 ]
5
66%
 66%  [ 2 ]
6
33%
 33%  [ 1 ]
Wszystkich Głosów : 3

Autor Wiadomość
Kimiko




Dołączył: 28 Wrz 2006
Posty: 62
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: ostępy...

PostWysłany: Pią 23:47, 29 Wrz 2006    Temat postu: między świtem a mgłą

I

Poranek w mieście. Jak co dzień, potoki ludzi wypływające na ulice. Wszystkie witryny sklepów zapraszają do środka kolorowymi szyldami. Samochody, korki, gwar, szum i zamęt. Dzień, jak co dzień...

- Chodź ze mną - powiedziała starsza, wysoka kobieta. Nienaturalnie wysoka jak na swój podeszły wiek. Jej srebrne włosy luźno opadały na ramiona, na których wisiała przeźroczysta, drapowana chusta spięta na boku ogromną broszą w kształcie celtyckiego węzła. Węzeł był łudząco podobny do majuskuły "R".
Kobieta pociągnęła za sobą młodego mężczyznę, o długich, ciemnych włosach. Przez chwilę próbował wyrwać się z mocnego uścisku staruszki, na marne. Prócz nadnaturalnego wzrostu, kobieta posiadała także nadnaturalną siłę. I te oczy, hipnotyzujące oczy szaleńca. Wystarczyło jedno jej spojrzenie a włos jeżył się na głowie.
Mężczyzna pozwolił się pociągnąć, lecz cały czas starał się oponować.
- Dokąd mnie prowadzisz? - powiedział półgłosem zbliżonym do szeptu. Starał się zabrzmieć pewnie, stanowczo, jednak jego głos zadrżał zdradzając jego strach. Ta staruszka nie była zwykłą kobietą w podeszłym wieku. Biła od niej tajemniczość i potęga. Rysy jej twarzy wskazywały na to, że wiele już w swoim życiu przeszła. Zdawało się, jakby z jej aury bił mistycyzm, wręcz magia.
Kobieta nie odpowiedziała, wzmocniła uścisk i szarpnęła gwałtownie nadgarstek mężczyzny. Wraz z nasilaniem się uścisku, mężczyzna odczuwał coraz silniejszy ból głowy. Skronie pulsowały mu coraz mocniej a na twarzy pojawił się pot. Gdyby srebrnowłosa kobieta spojrzała teraz w oczy mężczyzny, zobaczyłaby w nich przerażenie. On sam nie mógł nic powiedzieć, strach paraliżował każdy jego nerw. W jego myślach pojawiły się przedziwne obrazy. Poczuł ogromną bezradność i wstyd. Dorosły mężczyzna nie może stawić oporu starej kobiecie?
- Nie bój się, nie chcę Ci zrobić krzywdy - staruszka obróciła się i stanęli twarzą w twarz. Teraz, gdy stali blisko siebie, mężczyzna zauważył, że jest od niego nieznacznie wyższa. Gdy ich spojrzenia spotkały się, ból głowy mężczyzny ustąpił a jego samego zalała fala spokoju. Poczuł ciepło i bezpieczeństwo. Tym razem, zamiast szaleństwa zobaczył w oczach kobiety matczyną dobroć. Nie mógł oprzeć się wrażeniu, że już kiedyś spotkał tą kobietę, że ją zna.
Staruszka odwróciła się i podążała dalej. Długa, szara peleryna, na którą zarzucona była chusta zafalowała podczas obrotu. Z pod niej zabłyszczała srebrna rękojeść sztyletu umocowanego w skórzanej pochwie przy pasku. Strach ponownie uderzył mężczyznę w tył głowy. Poczuł jak lodowate napięcie gwałtownie opada mu do żołądka. Co ona chce zrobić?
Jakby w odpowiedzi na to pytanie staruszka wyciągnęła sztylet z pochwy. W słońcu zaświeciła piękna, srebrna klinga. przy delikatnie zaznaczonej gardzie widniał ten sam węzeł celtycki co na broszy kobiety. Mężczyzna dopiero teraz zauważył, znajdują się w lesie i idą ścieżką.
Kobieta zatrzymała się po raz drugi, tym razem nie po to, aby uspokoić toważyszącego jej mężczyźnie. Schyliła się, po czym chwyciła kępę jakiegoś nieznanego mężczyźnie ziela rosnącego przy ścieżce, którą szli i odcięła ją przy samej ziemi. Powąchała je i szepcąc coś czego mężczyzna nie zrozumiał schowała ziele do brązowej, haftowanej sakiewki zawieszonej u boku jej pasa. Powoli podniosła się i powiedziała nieobecnym głosem:
- Prowadzę Cię w miejsce, do którego wstęp mają wybrani... Powinieneś wiedzieć, że to ogromny zaszczyt..
- O czym Ty do cholery mówisz?! - mężczyzna stracił cierpliwość, pękły wszelkie bariery powodowane strachem i niewiedzą. Mężczyzna zadrżał i poczuł nieprzyjemny chłód jednak nie przestał mówić: - Dokąd mnie prowadzisz? Dlaczego akurat mnie wybrałaś z pośród tych wszystkich ludzi na ulicy? Dlaczego wyciągasz mnie ze spokojnego miasta i prowadzisz jakimiś leśnymi ścieżkami? Gdzie my w ogóle jesteśmy? KIM TY DO CHOLERY JESTEŚ?!
Mężczyzna widząc wzrok staruszki przez chwilę zaczął żałować, że w ogóle się odezwał.
Oczy kobiety zapłonęły dziwnym płomieniem. Strach, który wcześniej jednym spojrzeniem ukoiła, teraz wzmocnił się podwójnie. Mężczyźnie wydawało się, że kobieta nagle urosła a las naokoło jakby pociemniał. Delikatnie uniosła pomarszczone starością dłonie a wokół nich pojawiła się bladoszara, rzadka mgła.
- Miej szacunek, śmiertelniku. Ja, potężna Rahel nie muszę odpowiadać na żadne z Twoich pytań! - z każdym wyrazem głos kobiety stawał się potężniejszy a mrok oblewający las coraz gęstszy. Mężczyzna opadł na kolana. Był w totalnym szoku, myślał, że śni. Miał nadzieje, że zaraz się obudzi, modlił się o przebudzenie. Nie potrafił wydusić z siebie żadnego słowa. Co to ma znaczyć? Schował twarz w dłoniach i zaczął bełkotać coś, czego staruszka nie była w stanie zrozumieć. Wiedziała jednak doskonale co znaczy ten bełkot. "Co się dzieje, czy ja zwariowałem?" - powtarzał do siebie klęcząc na leśnym trakcie.
Kobieta po raz kolejny podeszła do niego. Przerażony starał się odsunąć, ucieć, zrobić unik, lecz przedziwna moc bijąca z postaci tajemniczej Rahel nie pozwoliła mu na to. Położyła dłonie na jego głowie i ponownie szepnęła coś w nieznanym dla mężczyzny języku.
- Omen'oa; agne'tia; penta'roi.
Powieki mężczyzny automatycznie zrobiły się ciężkie i opadły. Wszystkie myśli wyłączyły się i ciemność zalała jego oczy. Powoli opadł na trakt.

***

Gdy otworzył oczy w pomieszczeniu, w którym się znajdował, panował mrok. Jak dobrze, że to był tylko sen, jak to dobrze, że...
- Nie bój się, Danielu..
To nie był głos jego żony, to co zapamiętał to nie był sen.
Ciepły, uspokajający głos młodej kobiety dopływał go ze wszystkich stron, nie potrafił zlokalizować jego źródła, nie potrafił stwierdzić gdzie się znajduje, co się z nim stanie, kim jest Srebrnowłosa Rahel. Poczuł silne uderzenie bólu w skroniach i opadł z powrotem na posłanie, zasypiając po krótkim czasie.


II

- Matko, znowu zasnął - rzekła młoda kobieta do Rahel siedzącej przy zapalonym kadzidle. Srebrnowłosa wymawiała zaklęcia i okadzała się, raz po raz pochylając się do przodu, w stronę pięknego, zdobionego ołtarza, na którym widniały symbole czterech żywiołów. Wody, Ognia, Powietrza i Ziemi. Prawie cały ołtarz okrywały kwiaty i różnego rodzaju zioła. Centralne miejsce zajmowała ogromna, pisana ręcznie księga. Piękny, ozdobny napis na boku głosił: "Strzeż się potęgi przyrody, najpotężniejszej z czarownic". Na stronie, na której Księga została otwarta pisało drobnym pismem:

Alla'nta; keske; myth
Ella'nta; keske; meth
Menos; wy'wy're
Donte; keske!

Srebrnowłosa wymawiała właśnie te słowa. Gdy spostrzegła córkę, powoli odłożyła kadzidło pozwalając mu spalać się samoistnie. Podniosła nieobecne oczy na młodą kobietę, po czym wstała. Była wyższa od córki, lecz mimo starości, rysy jej twarzy były bardzo podobne do jej córki.
- Zjadł coś? - spytała spokojnie - Powiedział coś w ogóle?
- Nie, matko. Myślę, że przestraszył się mnie i ponownie stracił przytomność - młoda kobieta utkwiła swoje bladoniebieskie oczy, w oczach swej matki, jakby w lustrzanym odbiciu. Czekając na reakcję, odrzuciła do tyłu burzę jasnych loków.
- Dorian, czy nie wyraziłam się dosyć jasno, gdy powiedziałam, żebyś go nie straszyła?
Rahel nie uniosła głosu, była spokojna, lecz Dorian wiedziała, że matka ma do niej żal o coś czego tak na prawdę nie zrobiła. Tak jak zawsze.
- Nie zrobiłam nic co byłoby niezgodne z Twoją wolą, matko - opuściła wzrok spoglądając na pleciony, lniany dywanik leżący pod ołtarzem, na którym prócz kadzidła płonęły świece delikatnie oświetlając pomieszczenie. Wszędzie naokoło wisiały pęczki ziół, na każdej półce stały równo poukładane ogromne, własnoręcznie pisane księgi i miodowe świece.
- On jest bardzo wystraszony, nie dziwie mu się. Całe życie przebywał w innym świecie. Nie wiedział lub nie wierzył w nasze istnienie, w istnienie takich ludzi jak my, matko.
- Sądzę, że jak oni wszyscy, po prostu nie chciał uwierzyć - przerwała jej Rahel.
- Na dodatek, Ty zwielokrotniłaś jego przerażenie ukazując mu swoją moc, zupełnie niepotrzebnie w tak małym stopniu wtajemniczenia..
- Milcz! - Srebrnowłosa tym razem uniosła głos. W pomieszczeniu zgasły płonące przed momentem świece. Dorian skrzywiła się lekko, skłoniła się i rzekła przez zaciśnięte zęby.
- Jak każesz, Matko Żywiołów..
- Oh, Dorian... - staruszka spojrzała na córkę. Dorian nienawidziła matki, za to, że na każdym kroku unosiła na nią głos, manifestowała swoją wyższość i wmawiała jej rzeczy, które są nieprawdą.
- Dorian, przepraszam.. - córka nie poruszyła się, ciągle trwała w ukłonie a oczy zaszły jej łzami. Zbyt często słyszała te słowa, zbyt często były nieszczere.
- Jesteś moją córką, nie musisz mi się kłaniać - powiedziała spokojnie Srebrnowłosa.
Dorian uniosła tłów do góry. Spojrzała na matkę oczyma pełnymi łez. Wielkie krople spływały po jej policzkach. Wymusiła uśmiech, który przypominał raczej reakcję na potężny cios w nerkę i rzuciła:
- Wiem, matko. Lecz czy ty na prawdę o tym pamiętasz?
- Dorian...
- Pójdę po świeżą wodę - powiedziała drżącym głosem Dorian chwytając wiadro stojące w kącie pokoju. Mimo prawie całkowitych ciemności Dorian znakomicie orientowała się w terenie.
- Dorian, zaczekaj... - krzyknęła Rahel, lecz jej córka bez słowa uniosła do góry brzeg białej, lnianej sukni, którą miała na sobie i wybiegła z chaty, prosto w oblany mrokiem las.
- Ah, córko.. Gdybyś tylko potrafiła mnie zrozumieć.. - szepnęła, po czym kontynuowała odprawianie obrzędu.


III

W lesie panował mrok, normalny człowiek, człowiek z "zewnątrz" na pewno zabłądziłby już dawno. Lecz nie Dorian. Dziewczyna wychowała się tutaj, przeżyła w tym lesie 19 cudownych lat.
Postawiła wiadro przy chacie, otarła łzy z policzków i ruszyła przed siebie w ciemność. Bardzo dobrze orientowała się w terenie, mimo ograniczonej widoczności zgrabnie omijała każde drzewo i wystające z ziemi korzenie.
Mimo, iż poruszała się bezszelestnie usłyszała kroki. To nie był dźwięk wydany przez nią. Zatrzymała się i wstrzymała oddech. Wbiła wzrok w ciemność i wpatrywała się w nią do momentu, aż zobaczyła dokładny kontur drzew. Ujrzała kątem oka jakiś ruch po swojej prawej, lecz gdy obróciła głowę w tamtą stronę nikogo ani niczego nie zobaczyła.
Po krótkiej chwili w odległości kilku metrów od miejsca, w którym wstała zapłonął jasnobłękitny płomień oświetlając twarz przystojnego mężczyzny. Mężczyzna zdawał się "trzymać" płomień w dłoniach.
- Mon'tana; Dorian - powiedział rozpalając większy płomień, który oświetlił teraz także twarz Dorian.
- Sama? W taką piękną noc?
- To Ty... - powiedziała obojętnie.
- Jak zwykle zimna.. - szepnął mężczyzna
- Śledzisz mnie Adamie?
- Skądże.. - odrzekł - wyszedłem pospacerować.
- Amena; toros, kwe'ne'te; tumas! - krzyknęła Dorian unosząc dłonie wysoko do góry. Naokoło nich pojawiła się mlecznobiała mgła, która przesłoniła Adamowi postać Dorian.
Dziewczyna korzystając z okazji ruszyła szybkim krokiem w stronę chaty.
- Dorian, Ty znowu swoje! - krzyknął Adam w bliżej nieokreślonym kierunku nie znając położenia Dorian. Kręcąc głową z niesmakiem odwrócił się na pięcie i ruszył w stronę przeciwną.

CDN.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
memento
Administrator



Dołączył: 28 Wrz 2006
Posty: 2086
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: ja mam wiedzieć

PostWysłany: Sob 10:21, 30 Wrz 2006    Temat postu:

wow przypomina książke;] ale moim zdaniem wszystko dzieje się za szybko.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
kelk




Dołączył: 29 Wrz 2006
Posty: 397
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 11:43, 30 Wrz 2006    Temat postu:

gratuluję kunsztu. Bardzo ciekawe Very Happy

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Krateczka




Dołączył: 29 Wrz 2006
Posty: 23
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 4/5
Skąd: Bukowno

PostWysłany: Sob 17:22, 30 Wrz 2006    Temat postu:

Niby wszystko ok, ale po dłuższym wpatrywaniu (nie: czytaniu, bo do końca nie przeczytałam) stwierdzam, że powinnaś skrócić zdania. One są za długie, za bardzo rozbudowane.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Pisarskie podziemie Strona Główna -> Archiwum / Epika Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group, Theme by GhostNr1