Baja "Gówno Prawda" Part IV

autorka

***Kupcia wysiadla z busa. Mimo 87% nadziei i kilku promilach we krwi, szanse odnalezienia bzyka o inicjalach XX mogla przedstawic wzorem [ S=1/1000 000 * XX ] gdzie: S to szansa, 1/1000 000 - jedna na milion, XX - checi Pana XX. Nie byla wstanie oszacowac czy wKUPI sie w łaski XX. Moze zaczynajac ta bajke, kupcia powinna byla wybadac czy XX pragnie by ona go odnalazla??? Jedno pewne... Czy chcesz czy nie kupcia i tak odnajdzie Cie... [okolice przystanku "Przelotowa" -godz 23:51] Zamyslona, niobecna duchem, stawiala kolejne kroki w strone "do niego". Nagle cos oderwalo ja od swiata marzen - bylo to... szczekanie psa... dokladnie tak. Dog nie byl przywiazany. Wdrapal sie na pierwszy lepszy kraweznik po drugiej stronie ulicy i zatrzymal sie przy znaku drogowym "nakaz jazdy w LEEwo". Od tej chwili nie byla sama(?). Miala psa (moze chciala miec kogos innego) i wiedziala w jaka strone isc, by dojsc do celu, jaki stawiala sobie od momentu poznania XX. Nie odbylo sie bez przygod... Jednym katem kostki zachaczyla o pobliski monopol(nie mogla przyjsc do niego z pustymi rekami)...ale...przypomniala sobie, ze ma w plecaku zebre - taka do jedzienia (od dawna obiecane ciasto..).Z wypchanym plecakiem, byla gotowa do dalszej drogi. [okolo trzech kilosow od przystanku - godzina nie do okreslenia]. Byl to przelomowy moment w podrozy. Kto by pomyslal, ze o tak poznej porze mozg kupci moze pracowac jeszcze na tak wysokich obrotach? Na drodze, ktora wydawala sie prosta, kupcia napotkala na plot na ktorym doslownie sie zatrzymala. Odbila sie o 90stopni i tym samym zwawym (?) krokiem poczela isc dalej. Miala duzo czasu na rozmyslanie. Zadawala sobie pytanie czy pomiesci sie w domu XX, ale bez obaw...kupcia jest duza, ale szybko sie sklada. Musiala pomyslec tez na tym, co beda robic jezeli odnajdzie XX?? Na glowe zwalila jej sie kupa mysli. Browar? Kino?Ogladanie porannego programu"Dobry wieczor TVN"? A jezeli on nie ma telewizora? A jesli nie bedzie go w chacjendzie? No coz...tak tez moglo byc. Obskoczyla jeszcze kino, by upewnic sie co do ewentualnej godziny seansu. Byla dosc zmachana by pozwolic sobie na odpoczynek. Zeby jej sie chcialo tak jak jej sie nie chce...-pomyslala.[w tym momencie zasnela, gdzie? Nikt do tej pory tego nie wie]. Momentalnie znalazla sie w zupelnie innym miejscu. Tak jakby pokoj?? Moze to jego dom?? Leecz to tylko zly(czytaj dobry) sen, wiec czemu sni jej sie w dzien (czytaj noc)?? Zbudzila sie. Wyciagnela reke, by zlokalizowac miejsce pobytu psa. Nie bylo go...Szybko zerwala sie na nogi i w tym momencie niefortunnie upadla na noge (mamy odpowiedz, na to w jaki sposob rozwalila sobie kostke..niewatpliwie byla to wina XX) ale wybaczyla mu...jak mozna mu nie wybaczyc? Dla rownowagi rozwalila sobie druga noge i ruszyla w poszukiwaniu doga. Dlugo nie szukala. Obtaczal sie w gownie. Ale to nic. Czyszczenie pozostawi XX. Niech tez czerpie korzysci z tej podrozy, w koncu to jego pies. Wydawalo by sie ze kupcia i XX musza spotkac sie w domu. Otoz nie. Ku oczom kupy ukazala sie sylwetka chudego chlopaka(tak chudego ze prawie niezauwazalnego - 99.99% jego masy to miesnie, a pozostale 0,01 mialo nalezec do qpci - zgodnie z przepowiednia). Kupcia miala banana na twarzy. Cieszyla sie, ze jej wysilek nie poszedl na marne...Moglaby tak trwac wiecznie. Ale czy on sie tez cieszyl z tego zakonczenia?***Spotkanie jak ich malo, na srodku swiata im zdarzylo sie... Czy moglo byc inaczej i dluzej trwac choc o jeden sen?***

memento

świetne:D tylko popraw literówki:P