Autor Wiadomość
Solaris
PostWysłany: Sob 19:09, 07 Paź 2006    Temat postu:

Przepraszam wkradła się mała nieścisłość w wiersz, ale została naprawiona Jacques de Molay zginął na stosie 18 marca 1314 roku, a nie w 318. Dzięki za uwagę. :d
Dickson
PostWysłany: Sob 18:06, 07 Paź 2006    Temat postu:

chodziło mi o rok. Wtedy nie było Templariuszy
Yan
PostWysłany: Sob 15:41, 07 Paź 2006    Temat postu:

Ta data to moje urodziny xD Serio xD Szok ^^ Ale wiersz niezły ;]
Dickson
PostWysłany: Sob 9:13, 07 Paź 2006    Temat postu:

podoba mi sie, tylko ta data straszliwie nie pasuje. 5
memento
PostWysłany: Pią 20:57, 06 Paź 2006    Temat postu:

dobry i like it:D fajny temat daje 5 plussssz
Solaris
PostWysłany: Pią 20:21, 06 Paź 2006    Temat postu: Stos de Molaya

Osiemnastego marca, wieczór,
Roku tysiąc trzysta czternastego
Zebrała się ogromna ciżba,
Aby osądzić niewinnego.

„Któż człowiek, co, wiecie wy może,
Wiodą go przed kata oblicze?
Zabójca? Złodziej?” „Czyż nie wiecie?
To de Molay, templariusz, rycerz!”

„Cóż on winien, sługa Świątyni?”
„Ja tego nie wiem, mnie nie pytaj,
Lecz papież, król i inkwizycja
Zowią go wszyscy heretykiem!"

„On jest heretyk?” „Nie, to łgarstwo!
Większe są diabły Klemens, Filip!
Lecz cisza! Czekajmy, co powie
Jacques de Molay w ostatniej chwili!”

Już Mistrza po paryskim rynku
Na stos wiodą inkwizytory.
Zęby w uśmiechu szczerzą Filip,
Nogaret i inne potwory.

Idą już! Lud lży, klnie i płacze.
Nachodzą czterej templariusze!
Twarze ich dumne, chmurne, harde;
Niestraszne ognie ni katusze!

Jacques, Hugo, dwóch Godfrydów – Mistrze
Zakonu sławnego Świątyni
Stoją wyniośli jak królowie,
Wiedzą bowiem, że Bóg jest z nimi!

Zrzuca de Molay płaszcz swój biały
Z krzyżem, co ciosy odżenie,
I woła głosem wielkim: „Bauseant!
Nie dam ja płaszcza na spalenie!

Każdy templariusz wart jest setki
Innych rycerzy, wojowników!
Niechaj się nie waży szydzić nikt
Z nas – Grobu Pańskiego strażników!

Dlatego wołam ja, Wielki Mistrz,
Wzywam wszystkich prawego serca:
Nie zwólcie, by na naszych skarbach
Rękę położył król-oszczerca!”

Wnet kat do słupa go przywiązał,
Lecz dłoni nie związuje mu, nie,
Bo rycerz w tej ostatniej chwili
Ręce do modlitwy złożyć chce.

I na stosie mężny de Molay
Trwa, w ciężkie zakuty okowy,
Kiedy zabójcy kładą u stóp
Mu okrutny płomień ogniowy.

Modły wznosi dobry Wielki Mistrz
Niepomny na żar, co go pali:
„Dozwól, Panie, niech mnie posłyszą
Wszyscy: ci wielcy i ci mali.

Bóg wie, że niesłusznie konamy!
Lecz sprawiedliwy jest Ojciec nasz,
Więc, zły Filipie, nim rok minie,
Sam o tym dobrze się przekonasz!

O, Mario Panno, Nasza Pani,
Tobie żywoty nasze dane!
Zaprowadź nas do tronu Syna
Twego! Na wieki wieków. Amen!”

Tak skonał templariusz de Molay,
Bo choć ciało jego jeszcze płonie,
To dusze jego i tej trójki-
Stoją już przy Jezusa tronie.

Słońce zachodzi, poblask krwawy
Poprzez ciemne przebija chmury,
Nie biada: to stos płonie jeszcze
Li słońca jeno blask ponury.

Nad miejscem kaźni zmrok zapada,
Ognisty żar z wolna zamiera,
Spłakany lud na stos się rzuca,
Szczątki jako relikwie zbiera.

Ciesz się, Filipie, bo niedługo
Już skra żywota twego świeci:
Nim ośm miesięcy upłynęło,
Czekał zły król w męczarniach śmierci.

Z siodła własny rumak go zrzucił,
Widać zwierz był dobrego serca.
Sparaliżowan, opuszczony
Umiera zły Król bez Rycerstwa.

Skonali też Nogaret, Floyran,
A Pelet został powieszony.
Umarł i chciwy Klemens Piąty,
Zapaleniem trzewi strawiony.

Przekroczył Filip progi śmierci,
Wnet go dopadli diabli wszyscy,
Na stos go w środku piekła wiodą
By płonął król ogniem wieczystym.

Patrzy król w górę i – o dziwo! –
Widzi Tron Pański ze świętymi,
Co dobrzy byli chrześcijany,
i – de Molaya między nimi!

„Miserere!” jęczy nędzny król.
„Nie!” tako mu templariusz rzecze.
„Bóg dobre chwali, a złe karze.
Słusznie cierpisz, podły człowiecze!”

Powered by phpBB © 2001,2002 phpBB Group