Autor Wiadomość
magdalea
PostWysłany: Śro 21:39, 10 Sty 2007    Temat postu:

już rozumiem dlaczego pół szkoły mówiło ostatnio o szmince o zapachu śledziowym..przemilczę to.. łeeee

gdybym była Helą..Marian miałby prze..... ; )

też na początku zobaczyłam nawiązanie do Kiepskich..
Yan
PostWysłany: Nie 19:44, 07 Sty 2007    Temat postu:

"Postanowiłem, iż dzisiaj będę przypominał sobie, co się wczoraj działo"

Hahah, dobry tekst ^^
kelk
PostWysłany: Nie 18:34, 07 Sty 2007    Temat postu:

"śledziowy zapach" jaaaaaaaaaaaaaa rozwałka totalna. Zlewałem z tego 5 minut.

Zajebioza.
Pussylover
PostWysłany: Nie 16:45, 07 Sty 2007    Temat postu: Neverending Crime Story [part 2]

Pierwsza myśl po przebudzeniu- gdzie ja do diabła jestem? Po chwili zastanowienia dochodzę do wniosku iż muszę być na jakiejś łodzi. Pokład się chwieje, nie mogę ustać na nogach. Ale cóż to za hałas mnie obudził? Jakby jakiś kretyn gotował wrzący olej przed oblężeniem
-Ku*wa co jest?!? Co to za hałas?-Zapytałem słabym głosem
-Jakto co, pijusie jeden? Wodę na herbatę gotuje. A ty wstawaj już spod tego kibla bo muszę się wytapetować!
-Dobrze, dobrze, już wstaje- chwiejnym krokiem opuściłem miejsce spoczynku. Po wyjściu z kabiny zauważyłem, że jednak nie jestem na statku. Cudownym sposobem spod monopolowego, gdzie spotkałem Wieśka, przeniosłem się do mojej ubikacji z tuzinem pustych butelek "Bóllsa"
W przejściu potrąciło mnie skrzyżowanie małpy z godzillą. Tak, była to Hela, moja cudowna żona. Nie wiem jak to się stało, że jesteśmy razem. Kiedyś była inna. Nie narzekała na to, że nie mam roboty i lubię wypić okazjonalnie z kumplami. Co innego, że okazje nadarzały się codziennie. W Poniedziałek na przykład Jacek zarobił dychę za złom, więc trzeba się było z tej okazji za tą kasę napić. We Wtorek udało mi się wysępić kolejną dychę od Ks. Proboszcza. Zagroziłem mu, że sprawa z prezerwatywami w przedszkolu ujrzy światło dzienne. Środa... to był cudowny dzień. Siedzieliśmy z Krzyśkiem, Jóźkiem i Marcinem na ławce aż tu nagle jakiś dres zaczął lać psa. Oczywiście, jak każdy praworządny obywatel, pomogłem dresikowi, za co dostaliśmy z kumplami na "Anielo". Czwartek, to znaczy wczoraj... właściwie pamiętam tylko, że wyszedłem z budynku MSO i trafiłem pod monopolowy. nie wiem skąd się tam wzięła reszta ekipy, ale mieli wódeczkę. Poszliśmy więc... gdzieś. Nie pamiętam nic więcej oprócz tych butelek
-Marian! Skąd tu się wzięło tyle butelek? I czemu moja szminka tak dziwnie pachnie śledziem?-Zapytała tonem "przedwybuchowym" Halina
-Śledziem? Nie mam pojęcia, skarbie-odparłem
Nagle... ujrzałem przed sobą jasne światło. Straciłem poczucie rzeczywistości. Przeniosłem się do mojej ubikacji wczoraj. Zacząłem sobie przypominać pewne mało ważne szczegóły z wczorajszego wieczora.
-Jezus Maria!-już rozumiałem skąd się wziął śledziowaty zapach na szmince! To Józiek zapragnął nowych doznań seksualnych. A później prawdopodobnie wylał kilka milionów plemników w tą szminkę. Jakby godzilla się o tym dowiedziała, nie byłoby mi do śmiechu.
-Marian! Wychodzę! Nie pytaj gdzie, nie pytaj kiedy wrócę. Obiad masz w sklepie!
-Hurr... to znaczy, wracaj szybko, Kotku, i uważaj na siebie.
-Z tobą to jeszcze się policzę jak wrócę do domu! Więc lepiej bądź trzeźwy bo jak nie...-nie dokończyła ale sam ton głosu wystarczył mi, by wydedukować, iż będę spał na klatce
-Dobrze kotku, czekam na ciebie z niecierpliwością
Postanowiłem, iż dzisiaj będę przypominał sobie, co się wczoraj działo, i będę obmyślał plan, jak zniszczyć "Dyrektora"
Po pewnym czasie pamiętałem całą historię. Chłopaki mieli kasę ze sprzedaży Stefanowego telewizora i 10 kg trawki. Mam nadzieję że nie przepiliśmy całości za jednym razem. Przez około 2 godziny sączyliśmy szlachetnego "Bóllsa" a następnie ruszyliśmy po "Anielo", cudowne, anielskie wino, i "Waty", przemocne piwo, dające nam taką energię jak nic. Szkoda, że żadnego z tych towarów nie dotrzymaliśmy do rana w naszych wnętrznościach. O ile się nie mylę, Krzysiek wszystko zwrócił do czajnika... w którym Helena gotowała herbatę.
-Biedna Godzilla-pomyślałem automatycznie
Następnie wszyscy rzucili się do wygódki. To chyba dlatego drzwi do niej leżą w przedpokoju. Po zwrocie surowców niewtórnych, padliśmy na ziemię. Zapadłem w bardzo niespokojny sen. Gdy obudziłem się rano, byłem już sam.
-Dobrze, przypomniałem sobie wszystko, teraz trzeba coś dla "Dyrektora" naszykować.
Po odrzuceniu pomysłu z podłożeniem bomby, wynajęciem płatnych morderców i sabotażem głównego programu zarządzającego oczyszczalnią postanowiłem załatwić go po staremu. Wziąłem więc z domu mój stary, cudowny kastet, czerwoną kominiarkę w zielone kropki i wyruszyłem do oczyszczalni. Oczywiście, Dyrektor mnie nie pamiętał. I już sobie nie przypomni. W końcu, czy chciałby pamiętać kogoś kto mu urwał lusterko przy maluchu i zatkał kiełbasą rurę wydechową? Zadowolony, ruszyłem pochwalić się kumplom i zastosować stare, dobre powiedzenie-"czym się strułeś, tym się lecz". Tak więc z powodu zatrucia winem, musiałem się tym samym wyleczyć. Niestety, cały humor psuła mi wizja rozmowy z Helą.
-Będę się tym martwił wieczorem!- powiedziałem, i pobiegłem pod monopol.

Powered by phpBB © 2001,2002 phpBB Group