Autor Wiadomość
Baroness
PostWysłany: Pon 13:15, 22 Wrz 2014    Temat postu:

Żaden rozdział nie powinien być tak krótki, nawet prolog - widziałeś kiedyś coś tak krótkiego w książce? Wink Pomijając oczywiście Dana Browna i jego rozdzialiki na stronę.

Sporo błędów interpunkcyjnych i ortograficznych, przydałoby się pisać w np. Wordzie, który podkreśla większość błędów.
Poza tym za krótkie, by się wypowiedzieć o stylu czy pomyśle.
Ignis Lacerta
PostWysłany: Pon 12:53, 21 Lip 2014    Temat postu: Re: Podziemie- Prolog

Jeśli pojawiły się błędy ortograficzne nie wahajcie się napisać. Poprawię jak najszybciej Smile
Ignis Lacerta
PostWysłany: Pon 12:52, 21 Lip 2014    Temat postu: Podziemie- Prolog

Prolog

Stał pośrud cieni wpatrując się w ciemność. Latarnia oddalona kilka metrów od niego walczyła z ogarniającym świat mrokiem rzucając nikłą poświatę na ulicę. Wsłuchał się w ciszę próbując wychwycić wszystkie, nawet najnikszejsze odgłosy. Słyszał muzykę i śmiech dochodzący z pobliskiego klubu. Zignorował to zawężając pole poszukiwań. Doszły do niego pijackie wrzaski mężczyzn wracających do domu. To także go nie interesowało. Na prawo od niego coś zaszurało. Najpewniej było to jakieś zwierze: mysz albo szczur więc nie zwrócił na to większej uwagi. Oddychając głęboko wsłuchał się ponownie. Tak, znalazł to czego szukał. Świszczący odgłos wypuszczanego powietrza dochodzący z luki między śmietnikami.
Ostrożnie wyciągnął sztylet zza pasa i bezgłośnym krokiem skierował się ku celowi. Poruszał się powoli starając się pozostać w cieniu. Nie mógł pozwolić sobie na nawet najmniejszy błąd. Trzymając się jak najbliżej ściany dotarł do pierwszego ze śmietników. Starając się oddychać jak najciszej, przygotowany na wszystko błyskawicznym ruchem doskoczył do luki po czym szybkim ruchem złapał za skuloną postać i wyrzucił ją w stronę latarni jednocześnie podcinając jej nogi.
W słabym świetle jakie rzucała tania żarówka kulił się przerażony mężczyzna. Ubrany był w wyświechtany garnitur, włosy zasłaniał mu stary kapelusz. Twarz ukrywał w swych dłoniach spomiędzy których słychać teraz było pochlipywanie.
- Mam cię.- oznajmił zimny głos- Teraz już mi nie uciekniesz.
Mężczyzna jęknął kuląc się jeszcze mocniej:
- Proszę.... Nie rób mi krzywdy.- wyszeptał- Mogę ci się przydać!
- Na to właśnie liczę.
Zdecydował się wyjść z cienia. Patrzył przez chwilę na żałosną postać u swych stóp. Nie wiarygodne, że ktoś taki mógł być zagrożeniem dla jego braci. Nie był warty złamanego grosza. Wykrzywił twarz w pogardliwym uśmiechu po czym złapał biedaka za kołnierz i głownią sztyletu przywalił mu w skroń.



((( Notka od autora )))
Cześć! To tylko prolog, dlatego jest taki krótki. Proszę o komentarze, krytyka mile widziana Wink Może mi tylko pomóc.

Powered by phpBB © 2001,2002 phpBB Group