Autor Wiadomość
NathalienRoss
PostWysłany: Czw 19:16, 20 Wrz 2012    Temat postu:

Jak dla mnie są zbyt dosłowne. Metafory są dość oklepane, jeśli chodzi o twory poetyckie, co nie wpływa dobrze, przynajmniej w moim przypadku, na wczucie się w wiersz i jego atmosferę.
patka1054
PostWysłany: Wto 20:33, 18 Wrz 2012    Temat postu:

mi sie bardzo podobają twoje wiersze Smile mimo iuz nie znam się bardzo ma ich ocenianiu ale jak na mój gust sa bardzo dobrze napisane jest rytm i słowa tworzą jeden sens Smile mi sie podoba Razz
Migesheen
PostWysłany: Śro 9:21, 22 Sie 2012    Temat postu:

Przeczekanie

Idziesz , idziesz , rozpływając się wśród szumu drzew i promieni zachodzącego słońca
Idziesz a Twej drogi nie widać końca
Znikając w ciszy rozbrzmiewa szept twych słów
Milcz, żyj albo w tej ciszy szeptem do mnie mów
Niech słyszę głosu słodki Twój smak
Którego czasem tak bardzo jest mi brak
Dziś wiatr swą nutę rozśpiewa wśród zboża złotego cienia
I piękną melodię rozsiewa wśród kłosów – jaka szkoda że jesteś ale Cię tu nie ma.
Czuję twą obecność ale Cię nie widzę. Pozostaje smak twych ust, dotyk Twych dłoni
Zapach Twego ciała, i to uczucie w sercu , wspomnienie w pamięci
Które ciągle kusi ,dręczy i nęci.
Wyrywa się z piersi gnając ku Tobie
I pragnie znaleźć się przy Twej osobie.
Lecz wraz z chłodem poranka
Odchodzisz z poranną rosą
I twe nagie stopy one Cię niosą w dal , w bezkresną otchłań wschodzącego słońca
I pozostaje rozpacz, rozpacz która nie ma końca.
Ból, cierpienie, pustka tylko to mi pozostaje
Bo cóż innego pozostawiasz po sobie niż pustkę której wypełnić się nie da.
Lecz wiem że to tylko zły sen który skończy się szybko jak się zaczął
I będziesz przy mnie ,trwała w mych objęciach aż do końca
Pocieszysz, przytulisz, pokochasz takiego jakim jestem.
Do snu twa słodka pieśń układać mnie będzie
I ona towarzyszyć będzie mi zawsze i wszędzie.
Migesheen
PostWysłany: Pon 15:14, 20 Sie 2012    Temat postu: Moje wiersze

Lato serca

La­to się zaczęło
Słońce pa­li ciało
a miłość moją duszę
Ale to po­zos­ta­nie moją ta­jem­nicą
Jes­teś i będziesz w ser­cu moim -kocha­na diab­li­co
Siedzę w swych czte­rech kątach
W swej zam­kniętej przes­trze­ni
Która nicze­go w mym życiu nie zmieni
Bez działania nie osiągniemy nicze­go
Nie sięgniemy miłości oceanu bez­kres­ne­go
Znasz mo­je marze­nia
I nikt , po pros­tu nikt
NIe po­cie­szy mnie
Tyl­ko Ty
Lecz gdy tyl­ko uj­rzę Ciebie
Bo wiesz cze­go w duszy mi brak
Chciałbym Cię widzieć tu
Przy mnie układającą do przy­jem­ne­go snu
Iść z tobą przez zakręty życia
I czuć że zaw­sze nie brak­nie mi two­jego ob­licza
Kocham Cię



Czekanie

Wzdycham do Ciebie,a ty na­wet o tym nie wiesz
Kocham Cię lecz, czy ty też te­go chcesz
Chciałbym spędzać z tobą no­ce i po­ran­ki
Ach tak, z każdą chwilą piękniejesz w mym ser­cu
Ten blask to piękno mo­jej wyb­ranki
Mam nadzieję że stanę przy to­bie na ślub­nym ko­bier­cu
Bo do Ciebie mo­ja dro­ga
tam idąc ścieżką wy­tyczoną przez Bo­ga
wzdycham dziś i ocze­kuje
niektórych mo­mentów żałuję
Lecz cze­kam wciąż cier­pli­wie
wy­liczając chwi­le spędzo­ne ra­zem, których blask nie mi­nie
Cze­kam na te dwa piękne słowa
których nie od­da sa­ma Pol­ska mo­wa
Cze­kam na za­pew­nienie
Że kochasz mnie tyl­ko mnie
i że prag­niesz spędzić ze mną owe no­ce i dnie
Że to ze mną, nie ważne ile ,ale każda chwi­la będzie jak trel ptaków
piękny i ra­dos­ny ,
i siedząc na po­lanie wśród pol­nych maków
I siedząc obok je­ziora pełne­go czer­wo­nych raków
wie­dzieć ze ma się obok tą je­dyną
gdzie smut­ki pat­rząc się na nią , giną
Po­mijając jej wa­dy, wy­liczając jej za­lety
Nie mogę się widząc z nią poz­być tej pod­niety
Chciałbym móc roz­ma­wiać z tobą ile się da
Nie zważając na czas który ucieka
Jak wiel­ka, płynąca , rwąca rze­ka
Te dwa piękne, ważne słowa
których nikt nie będzie po­tem żałował
Dwa piękne słowa
które chce usłyszeć z twych słod­kich ust
Kocham Cię!



Melancholija

Os­tatnio me­lan­cho­lia życia mnie do­pada
I cząstki myśle­nia me­go na drob­ne rozkłada
Czy sen­sem życia jest żyć
Czy z cier­pienia do świata wyć
Pus­te uli­ce, pus­te ko­rytarze
Co dzień widzę no­we twarze
Człowiek nie widzi sen­su w by­ciu
Po stra­cie blis­kich widzi tyl­ko pus­tkę w psychicznym roz­ty­ciu
Rzu­ca się na oślep za­miast przys­tanąć na chwilę
Zas­ta­nawiam się czy ku upad­ko­wi się nie chylę
Można by to ka­tas­tro­fiz­mem naz­wać jeśli się nie mylę
Cze­kam na te lep­sze dni bo na pew­no przyjdą
A po­tem znów gdzieś w świat wyjdą





Lokomotywa miłości

Stoi na stac­ji ser­ca me­go lo­komo­tywa
Ciężka og­romna miłością się na­zywa
Stoi i cze­ka na syg­nał jej da­ny
od dru­giej lo­komo­tywy ser­ca ocze­kiwa­ny
Buch jak gorąca
Uch jak gorąca
uff jak gorąca
ta miłość aż w ser­cu gorącym z cze­kania
Wa­gony uczuć dołożono
Wsze­lakich by było różno­kolo­rowo
W pier­wszym to szczęście
Co jak jest to nikt się nie zas­ta­nawia jak to później będzie
W dru­gim to cier­pli­wość ja­ki każdy mieć mu­si
By wyt­rzzy­mać móc ze sobą kochając się
W trze­cim to cza­sem smu­tek za­gości
Ale często nie ma smut­ku z miłości
W czwar­tym to dziw­ne coś się czai
Co zwie się szcze­rością co pot­rzeb­ne każde­mu
inaczej nie uda się nic stworzyć bo to jest uczu­cie po te­mu
Nag­le gwizd
nag­le łubu­du
Naj­pierw po­woli ser­ce ruszyło
czuję że nag­le dla pew­nej oso­by ożyło
Szar­pneła ona uczu­cia dołem i kręci się kręci
uczu­cie z mo­zołem
I bieg­nie ten po­ciąg i gna co­raz prędzej
i nie zas­ta­nawia się co na tym zakręcie
Chce dot­rzeć do stac­ji ser­ca mu blis­kiego
Ale czy tam przyjmą go z ot­warty­mi ra­miona­mi
Te­go nikt nie wie ,ale mam nadzieję że dob­rze tak myślę między na­mi


Radość

Ra­dość w nef­ry­towym księżyca blas­ku
po­tem jeszcze o po­ran­ku brzas­ku
Nieść uśmiech z pos­po­litą pros­totą
bez egzal­tacji czy obłudy
Nieść uśmiech na wszys­tkie tru­dy
Po­winien on być jak muśnięcie
Poz­wa­lający na zam­knięcie po­wiek,uśnięcie
Uśmiech na wszys­tkie gor­sze dni
Wte­dy gdy jes­teśmy źli
Wte­dy gdy coś nam nie wychodzi
al­bo gdy jes­teśmy na coś niedoj­rza­li, za młodzi
Wte­dy gdy na­pada nas ma­razm duszy
Oraz gdy gnuśność nasz spo­koj­ny ka­wałek swo­jego is­tnienia ruszy
Uśmiech le­kiem na nasze sny
aż po kres naszych dni
Uśmiech le­kiem na prob­le­my te małe i duże
te przytłaczające i zwykłe
Ludziom uśmie­chem po­mocą służę
I gdy nachodzi nas tęskno­ta
gdy smu­tek jest blis­ko płota
To wspom­nij so­bie mo­je słowa
Ra­dość na us­tach wy­malo­waną miej
A wte­dy z każdą chwilą będzie lżej

Powered by phpBB © 2001,2002 phpBB Group