Autor Wiadomość
memento
PostWysłany: Pon 21:30, 18 Paź 2010    Temat postu:

Chodziło mi o to, że gdyby nie rymy możnaby to spokojnie zbić w opowiastkę prozą właśnie. Nie mam tu na myśli jakiegoś błędu w sensie faktycznym, bardziej chodzi mi o to, że wolę osobiście gdy specyfika pewnych gatunków literackich jest albo zachowana, albo w sposób celowo rozbita. Pisząc "celowo" nie mam tu na myśli tego, że nie byłaś świadoma tego co robisz, ale, że nie przyświecała temu żadna idea. Ot, miałaś ochotę na opowiastkę wierszem i nawet zapisana wierszem jest to nadal bajeczka dla dzieci.
Roxanna
PostWysłany: Pon 19:23, 18 Paź 2010    Temat postu:

Częstochowa się mnie niestety trzyma, niemniej chyba w takiej opowiastce nie jest to tak karygodne.
Co masz na myśli w związku z narracją? Proszę wyjaśnij mi to.
memento
PostWysłany: Pon 16:33, 18 Paź 2010    Temat postu:

Strasznie częstochowskie rymy i ta narracja strasznie mi się kłóci z tym, czego oczekuję po poezji.
Roxanna
PostWysłany: Pią 14:19, 15 Paź 2010    Temat postu: Mała dziewczynka

Mała dziewczynka szła samotna lasem,
bardzo zlękniona oglądała się czasem,
bo las ten odbiegał urodą od innych
od liściastych, iglastych i mieszanych niewinnych.
Drzewa w nim nie było, wszędzie szare pudła,
słupy i pudła, rzeczywistość okrutna.
W szarych pudłach mieszkały korniki pudłowe
i inne robaki, i całe ich zwoje
wylewały się z nich czasem swą okrutną masą
ukazując swe oblicze, szkodząc prawdziwym lasom.
Za pudłowcami zwyczajnymi czaiły się zwierza
wściekłymi oczami spoglądały gdzie zmierza
wraz ze swym koszyczkiem ta dziewczynka mała,
która tak niepewnie po ścieżce stąpała.
Przez swoją niepewność, była łatwym kąskiem
i zaczepił ją ktoś, przystanęła pod mostkiem.
W jej sercu błysła nadzieja, że to dobra osoba.
Jej rozum zaprzeczał, jemu się on nie podobał...
Udawał miłego człowiek przebrany za wilka
wystarczyła tylko jej nieuwagi chwilka...
I cała opowieść tragicznie się kończy,
krew przerażona coraz szybciej się sączy
nie chce już widzieć co się z ciałem dzieje...
Wiatr, który nagle od północy wieje
zakrywa włoskami jej oczy otwarte ...
Nadal pełna zdziwienia, chociaż ciało martwe...
Z koszyczka wysypały się ziarenka twarde,
lecz nie wzrosną tu sosny, już butem roztarte...
Dziewczynka chociaż dobra nie dotrze do domu,
nikt się temu nie zdziwi, jest niepotrzebna nikomu.
Nieświadome jej serce prostych dla nas rzeczy,
wciąż pełne nadziei, że miłość uleczy,
wciąż pełne wiary w ludzkie dobro skryte,
wciąż pełne miłości, choć śmiercią nakryte...

My dorośli choć wiemy więcej niż dzieciątka,
choć na dnie serca leży dzieciństwa pamiątka,
umiemy już żyć świadomi w tym okrutnym świecie,
ona nie umiała, zresztą sami wiecie....
Była dzieckiem, prostym, szczerym, dobrodusznym
my tak nie umiemy, nasz przybytek zauszny
jest tego dowodem, nie ma w nas ufności
tej niewinnej, prawdziwej, tak jak i miłości....
Kombinujemy, szukamy i oszukujemy,
chociaż wiemy, że to źle, to dalej prowokujemy,
bo bez tego jak ona zginiemy przedwczasem.
Mała dziewczynka szła samotna lasem....





P.S. miałam niezły ubaw z lektury moich wcześniejszych postów. Jestem ciekawa jak przyjmiecie to, co napisałam ostatnio. Wróciłam, bo trochę mi brakowało tego miejsca. Atmosfera jest tutaj niesamowita Smile
P.P.S. A jak będziecie mieli mnie dość, to zablokujcie mi konto proszę Smile

Powered by phpBB © 2001,2002 phpBB Group