Autor Wiadomość
Akinari
PostWysłany: Sob 21:54, 16 Paź 2010    Temat postu:

Och, chciałabym, żeby to był tylko fragment z czegoś dłuższego, jednak jestem chyba trochę zbyt ograniczona, za mało rozwinięta, aby napisać coś dobrego i dużego.
[No albo za krótko byłam wieczorem sama w lesie. Jeżeli tak jest to cholernie mi przykro, bo nie mam zamiaru więcej tam włazić o tej porze.]
Jednakże... jest to takie moje małe, ciche marzenie. Napisać właśnie coś takiego.
Roxanna
PostWysłany: Pią 13:47, 15 Paź 2010    Temat postu:

Mam to samo odczucie co Memento. Jeżeli to prawda, to jestem szczerze ciekawa całości. Budujesz napięcie, z każdym zdaniem jestem ciekawa, co będzie dalej. Swoją drogą, pierwszy raz spotkałam się z "soczystą czernią", aczkolwiek bardzo mi się ona podoba i coś czuję, że teraz będzie chodzić za mną to określenie.
memento
PostWysłany: Nie 21:38, 26 Wrz 2010    Temat postu:

Bardzo fajnie napisane, świetny styl, ale mam wrażenie, jakby było to wyrwane z czegoś grubszego.
Alojzy.G.Cłopenowski
PostWysłany: Nie 20:21, 26 Wrz 2010    Temat postu:

Cytat:
Ja, uczony, zacząłem biec przed siebie.

Wybiło mnie z rytmu to zdanie. Nie wiem czemu, ale mi nie pasuje do ogółu.
Te wasze krótkie prace. Już się człowiek rozradował i wkręcił to kuniec i kropka. Brakowało mi Twoich prac Akinari. Masz to coś i tyle. Przyjemnie się to czytało. Lubię sobie zresztą wracać do Twoich prac. "Wola życia" i "A trawa była wciąż zielona" to moje ulubione.
Miło Cię znów widzieć.
Akinari
PostWysłany: Sob 19:29, 25 Wrz 2010    Temat postu: Bez tytułu.

Otaczała mnie nicość. Wszystko dookoła pogrążone było w czerni, tak soczystej i głębokiej, że zobaczenie mojej dłoni było nie lada wyczynem. Gdzieś nade mną drzewa poruszyły się niespokojnie.
,,To tylko wiatr’’ – powtarzałem sobie, chociaż doskonale wiedziałem, że noc była bezwietrzna. Cichy benefis świerszczy drażnił moje czułe uszy, a intensywny zapach wrzosów przyprawiał mnie o mdłości.
Nagły chrzęst, przypominający rozgniatanie kości, połączony z przeraźliwym wrzaskiem przeciął sepulkralną ciszę. Odwróciłem się gwałtownie w stronę, z której doszedł ten niemiły dźwięk, ale nic już się nie wydarzyło. Poczułem, że po mojej twarzy spływają krople zimnego potu, a koszula przylgnęła do moich pleców.
,,To tylko wyobraźnia. Takie rzeczy się nie dzieją’’. – Dodałem sobie otuchy. Wierzyłem w to. Chciałem w to wierzyć. Ja, człowiek sukcesu, szanowany, praworządny obywatel. Ja, profesor akademicki, który zdobywał nagrody w dziedzinie nauki. Musiałem w to wierzyć. Bo nie ma rzeczy, których nie da się wyjaśnić.
Coś przeleciało koło mnie z niebywałą szybkością. Ja, uczony, zacząłem biec przed siebie. Jakieś krzewy plątały się w nogawki moich spodni, drąc je lekko i drapiąc nieprzyjemnie moją skórę.
W końcu wybiegłem na drogę usypaną ze żwiru. Nad lasem unosiła się ciężka mgła. Niebo przykryte było zasłoną ciemnych chmur. Przeczesałem palcami mokre od potu włosy i rozejrzałem się dookoła. Prócz kilku domków, z których nie dochodził nawet jeden marniutki promyk światła, nie ujrzałem nic. Czerń. Nie pojmowałem tego. Nie mogłem tego pojąć. Bałem się. Tak strasznie bałem się tego, czego nie rozumiałem. Czego nie mogłem zobaczyć. Gdyby tylko ktoś podał mi wtedy świece, wystarczyłoby to. Widząc, mogłem kroczyć pewnie. Zabierając mi światło ktoś uczynił mnie niezdolnym do życia. Człowiekiem, który nie może osiągnąć swoich celów, który nie może wybić się z tłumu. A ja przecież byłem kimś! Przecież wiedziałem, iż nieustannie kręcimy się wokół Słońca z prędkością bliską stu dwudziestu kilometrów na godzinę! A teraz byłem nagi. Odarty z wszystkiego, co posiadałem. Byłem sam.
I w końcu dobiegłem do głównej drogi. Ciemność przecięły oślepiające światła.
- Podrzucić kolegę?
- Będę wdzięczny…
- Trochę się posiedziało u znajomego, co? Żona musi odchodzić od zmysłów.
- Ach, nie. Jestem kawalerem.
- W tym wieku?
- Tak wyszło.
- Co pan robił w tej zapomnianej przez Boga okolicy?
- Dobre pytanie.
I w końcu otrzymałem to, czego tak bardzo pragnąłem: stanąłem w moim mieszkaniu, skąpanym w blasku energooszczędnych żarówek. W końcu byłem tam, gdzie nic nie mogło mi się stać. Gdzie wszelkie niemożliwości nie miały prawa wstępu. I znów byłem sam. Ale widziałem i wiedziałem, co mnie otacza. Mogłem spać spokojnie zupełnie racjonalnym snem.

Powered by phpBB © 2001,2002 phpBB Group