Autor Wiadomość
niespokojna
PostWysłany: Śro 21:31, 25 Sie 2010    Temat postu:

Aż mi przypomniało moje pamiętniki pisane za dzieciucha Wink
Alojzy.G.Cłopenowski
PostWysłany: Czw 22:51, 19 Sie 2010    Temat postu:

Dobre, dobre! Nadal w powietrzu unosi się pozytywny i roześmiany klimat. Czekam na kolejne! Very Happy
OSA
PostWysłany: Czw 21:05, 19 Sie 2010    Temat postu:

Very Happy Kapitalne. Swoją drogą niesamowity przeskok między jakością opisu codziennego życia, a pierwszego rozdziału książki. Już wtedy widać miałaś podobny styl pisania, bo nieodparcie kojarzy mi się to z pierwszym opowiadaniem (albo drugim), które tu zamieściłaś. Wink
Sleepwalking
PostWysłany: Czw 19:21, 19 Sie 2010    Temat postu:

29.10.'96.

Drogi pamiętniku. Zamierzam psiać książkę! Prawdziwą. Nie wiem,czy mi się to uda, ale nigdy nie wolno ątpic w swoje możliwości.Będzie to romantyczna książka. Początek na pewno będzie taki "W małym, ocienionym", nie, lepiej będzie brzmiało to tak:
"Mały, osłonięty świerkami i spowity delikatną pajęczyną jesiennej mgły domek stał w niewielkiej dolinie pośród wzgórz, lasów i jezior. Tej nocy jednak na dworze była ogromna wichura, zdawało się, że wiatr pragnie wtargnąć wszędzie i owinąć w swe szaty nawet leśne elfy, w które tak święcie wierzyła mała Rosemary. Siedziała z nosem wciśniętym w szybę, a jej ciemna, skręcona w loki grzywka opadała na czołó przysłaniając cały Boży świat.Znajdowała się w owym małym domku, w którym pośród nocnych burz paliło się światło, a gdzie przy kolacji zasiadała cala rodzina."Och, jak ja bardzo chcę napisać tę książkę. muszę jednak kupić kartki o formacie A4, gdzie będę ją mogła całą "swobodnie' opisać. Myślę jednak, że Rosemary zamienię na chłopca, ponieważ wszystkie kanadyjskie autorki (których jestem idolką (XD)) opisywały zawsze dziewczynki, co zdaje mi się niesprawiedliwe.

Siedzę teraz w moim pokoju i marzę (XD). Myślę też nad tytułemdo mojej książki. Proponowałam już sobie samej np. "Śpiew jodeł" czy też "Wicher huczący w starych konarach drzew." Teraz wiem, że pierwszy nie dotyczy książki, a drugi jest o wiele za długi. Myślę zresztą, że gdy jakimś cudem powstanie moja książka, to po jej napisaniu tytuł sam przyjdzie mi do głowy. O! A teraz wymyślilam tak piękny tytuł, że muszę go zapisać. Brzmi on: "MElodia z krainy czarów" lub "Pajeczyny miłości" (XDXD). Mogłabym tak jeszcze wymyślać, ale jak już powiedziałam, zastanwię się nad nim kiedyś po ukończeniu książki.

(c.d.n.)
Sleepwalking
PostWysłany: Czw 19:02, 19 Sie 2010    Temat postu:

12.10.'96.

Dzisiaj stało się coś wspaniałego. Nastąpiło bowiem zaćmienie Słońca. Księżyc zakrył 1/3 wielkiej tarczy słonecznej. Kiedy poszłam Do Moniki Wiśniewskiej* na balkon na 4-te pietro, zobaczyłam to bardzo dobrze. Niebo oprócz tego było takie cudowne. Wszystkie chmury jakby zbiegły się spotkać jakieś dziwne dziś Słońce.Jednak nie o tym chciałam dziś pisać. Chcę bowiem opisać ludzi z mojego bloku. Tuż obok mnie mieszkają państwo Leśniewscy*. Jest to stare małżeństwo, które często się kłóci. Pani Stefania* pracuje w szkole jako kucharka, a pan Zdzisek* jest hydraulikiem o małych roześmianych oczkach, które przysłaniają okulary. Nie lubię go jednak (później jednak polubiłam - od autorki Smile) Często bez powodu krzyczy na swoją dobrą żonę. Naprzeciw mnie mieszkają Roszkowscy*, za którymi też nie przepadam (ja w ogóle za wieloma ludźmi wtedy nie przepadałam XD).Matka trójki rodzeństwa, pani Krysia*, jest strasznie chuda i ciągle ma migrenę. Najstarsza z rodzenstwa, Anka*, jest w moim wieku i uważa sie za wielką pannę. Próbowałam ją nawet polubić, ale dziś przyszła tak dumna na trzepak,że od razu stracilam do niej sympatię.Owszem ,jest ładna i ma nowoczesne ubrania, a także ma powodzenie wśród płci przeciwnej.Jest osobą o dość wesołym usposobieniu. Ma długie, w kolorze ciemnego brązu włosy, zgrabne nogi, ale jest też bardzo miła dla mnie (WTF???Very Happy)
Jej brat, Marcin*, jest od niej młodszy o rok. Nienawidzę go, ponieważ nosi ubrania, w których wygląda modnie, ale i na swój sposób "chwalipięcko". Nie wiem,czy zdołam go polubić, gdyż ciągle wyśmiewa się ze mnie i ma w sobie coś tak odpychającego. Dziś zrobił coś okrutnego. POdarł kartkę papieru i wyrzucił ją na trawę (XD) Chętnie bym go zwymyślała bardziej niż to zrobiłam, ale on nić sobie z tego nie robi.
Najbardziej z trojga rodzenstwa lubię Martę*, która ma wprawdzie dopiero 7 lat, ale rozumu ma więcej niż jej rodzeństwo razem wzięte.Jest to miła dziewczynką o ciemnych włosach do szyi i grzywce opadającej ładnie na czoło.Jej policzka są rumiane, a zbuzia zawsze uśmiechnięta.
Na dziś jednak dosyć z opisywaniem mieszkanców mojego bloku.
Sleepwalking
PostWysłany: Czw 18:43, 19 Sie 2010    Temat postu:

22.09.1996.

Przepraszam, drogi pamiętniku, że nie pisałam tak długo, ale naprawdę nie miałam czasu (XD). Chciałabym ci zdać relację z Sopotu '96. Ten festiwal w tym roku dotarł do serc wielu młodych dziewcząt. Pierwszy dzień festiwalu to występ Kasi Kowalskiej, której bardzo nie lubię. Jej piosenki są jednakowe i monotonne.W ogóle nie lubię rocka.PO niej rozpoczęła się dla mnie najlepsza część festiwalu.Otóż wraz z okrzykami publiczności wszedł na scenę popularny zespół The Kelly Family.Pamiętam. Tego wieczoru nigdy nie zapomnę. Dziewięcioro rodzeństwa daló wtedy niezły pokaz.Publiczność do ostatniego tchu i do ostatniej kropli potu machała rękami i darła się wniebogłosy. Największą uwagę młodych dziewcząt zwrócił Paddy - jeden z rodzeństwa. Wszystko wskazywało, by na niego spojrzeć. Stał na scenie z pałającymi policzkami, roześmianą twarzą i rozwichrzonymi długimi włosami. Wiele nastolatek nie mogło opanować się od płaczu, histerycznego krzyku, który zachęcał występujących do pozostania na scenie. Ja także nie mogłam tego wieczoru zasnąć. Ciągle miałam przed sobą Paddy'ego stojącego na scenie. Muszę przyznać, że mi także bardzo się podoba. Chciałabym kiedyś poznać kogoś podobnego do niego. Mój brat cały występ oczywiście przespał. Nazajutrz bowiem wyraził zdanie, że nie interesują go te współczesne wycia. Wiem, o czym on myśli. Jest pewien, że The kelly Family śpiewa podobnie jak Kasia Kowalska czy Edyta Bartosiewicz (których ja też bardzo nie lubię (XD)). Mylił się jednak. Zespół ten ma wiele dobrych piosenek, i myślę, ze nie tylko lubię go z powodu Paddy'ego. Dzisiaj jedna powątpiewam w to (XD). dziś według mnie bez tego uroczego chłopca cały zespół straciłby sens. Mój tata miał wielkie szczęście, gdyż kiedy był w Niemczech, miał okazję stać bardzo blisko tego zespołu. Cóż, tak to już jest. Niestety muszę już kończyć, ponieważ wraz ze świeżym wiatrem dolatującym do mnie, dolatuje mi tu także woń obiadu gotowanego przez mamę. (jedzenie zawsze było najważniejsze (XD)
Alojzy.G.Cłopenowski
PostWysłany: Czw 18:41, 19 Sie 2010    Temat postu:

Dobre, dobre. Pozytywne na maksa.
Bije od tego taką śmieszkowatą radością Very Happy
Idealne na poprawienie humoru.
Czekam z niecierpliwością na więcej Very Happy
Sleepwalking
PostWysłany: Czw 18:25, 19 Sie 2010    Temat postu:

20.11.1995.

Mój pokój jest piękny, wstydliwy. WEdług mnie każdy, kto chciałby w nim coś zmienić, musiałby najpierw odbyć ostrą rozmowę ze mną. Ogromnie lubię mój pokój, dlatego nie pochwalam tego, jeżeli ktoś wchodzi tu bez pozwolenia, zaczyna się "rozwalać" i mówić głośno (moja mama robi to często) Umarłabym chyba ze zgryzoty, gdyby np. mój brat chciałby przestawić tu biurko lub zrobić coś w ogóle innego, umarłabym także gdyby przeniesiono mnie do innego pokoju, np. Romka* (brata). On ma pokój dużo większy, ponieważ są tam małe meble, ale drzwi tam składają się takze z szyby, przez które wszystko widać co się dzieje w pokoju. Okno tego pokoju wychodzi na następny blok, a nie tak jak moje okienko, które wychodzi na piękny las i niebo nad nim. Chciałam, aby moje osiedle było bardzo "przyrodnicze", ale przede wszystkim, a by był w nim strumyk (XD) ale mojego pokoju nie mam zamiaru opuszczać choć na razie. No i dobrze.
Sleepwalking
PostWysłany: Czw 18:16, 19 Sie 2010    Temat postu:

14.11.1995.

Drogi pamiętniku, dzisiaj, kiedy wróciłam ze szkoły, nie zastałam jeszcze nikogo i to bardzo mnie ucieszyło, ponieważ mogłam znów uczynić jeden z moich czarujących koncertów. Wyobrażam sobie wtedy, że jestem na ogromnej, oświetlonej scenie, a na widowni siedzi cała moją klasa (wraz z Edycią Krawczyk*, która zawsze wygrywa ze mną na wszystkich konkursach w śpiewie, ponieważ podlizuje się do nauczycielek, wzorowo się uczy i ma lepsze piosenki ode mnie) i mój brat, a wszyscy czerwoni z zazdrości. Śpiewałam przede wszystkim śliczne piosenki z lat 20 i 60, a także te, które sama ułożyłam i e z dzisiejszych, które mi się podobają. Każdy może sobie mówic jak chce, ale ja i tak uważam, że ślicznie śpiewam. Gdy tak cudownie się bawiłam, przyszedł mój brat i wszystko popsuł, bo krzyczał, że śpiewam. Chciałam jeszcze zaśpiewać moją ulubioną piosenkę i najromantyczniejszą "Dwie drogi", ale on co chwilę się mnie o coś pytał i śpiewał te z piosenek poważnych, które są straszne i nudne, anie piosenki poważne śliczne, które ja znam. Poza tym i tak nie chcę tak głośno i ślicznie śpiewać przy nim, jak to robię sama. A więc kiedy nie mogłam już śpiewać i zaczęło mi się nudzić, wtedy siadłam przy tobie, mój pamiętniku, i zaczęłam pisać.
Sleepwalking
PostWysłany: Czw 18:06, 19 Sie 2010    Temat postu:

13.11.1995.

Nawet nie wiesz, drogi pamiętniku, jak się cudownie czuję, kiedy siadam sobie na moim łóżku we własnym pokoju, czytam ulubioną książkę Lucy Maud Montgomerry "Pani na Srebrnym Gaju" i wpatruję się w cudowny zachód Słońca, który zdaje się, że niedługo wejdzie do pokoju, aby rozgościć się i usiąść na szafie. Ach! To cudowne go tak obserwować i patrzeć, jak świerki łaskoczą niebo, które z radości wymalowane jest podczas zachodu Słońca barwami. Tu piękny różowy, żółty i czerwony kolor rozkładają wprost na biurku swe pióropusze, a tam znowu piękny, maleńki, błękitny obłoczek, który aż prosi się, by z nim pofruwać, a tam śliczne białe, ogromne chmury nie przerywają swej wędrówki. Kiedy wyjrzy się przez okno i na dodatek zachłyśnie się świeżym powietrzem, to aż radość urody świata człowieka napełnia.Czasem zdaje mi się, że kiedy jest jeden z tych czarujących zachodów Słońca nad naszym borkowskim* lasem, to gdzieś tam w dalekim lesie właśnie czarownice odprawiają przy ognisku taniec (Uff:D) Gdybym o takich mych uczuciach opowiedziała komuś np ze szkoły, to by pomyśleli, ze jestem wariatką.Taki zachód Słońca według mnie jest o wiele cenniejszy od złota czy srebra. Jak powiedziałam, nie będę właśnie mówiła o takich rzeczach w szkole lub domu, ale właśnie tobie, pamiętniku.
Sleepwalking
PostWysłany: Czw 17:54, 19 Sie 2010    Temat postu:

12.11.1995.

Ach. Dzisiaj już 12 listopada. I pomyśleć,że już za miesiąc będą moje urodziny. u mnie w domu wszystko idzie zwykłym trybem.Mama w łazience urządza pranie, mój brat jak zwykle ignorując mnie ogląda telewizję, a ja siedzę przy swoim pamiętniku i wpatruję się w niebo, które już dawno znalazło się pod ciemna osłoną nocy, chociaż dopiero dochodzi 17.00.W moim domu jak zwykle nikt nie jest romantyczny. Moja mama uważa,że jestem jeszcze za mała, aby zostać na dworze chociaż do 20.00 nawet w wakacje.A mój brat to zwykły kujon (sorry,braciszku:D-od autorki). O nie, nie jest taki jak inni chłopcy, cały czas się uczy i uważa się za wielkiego rolnika. Ale rzeczywiście ogromnie dba o działkę. Nie mogę też narzekać na to, że we wszystkich lekcjach mi pomaga.Ale niedługo będzie się uważał za nie wiadomo co, daje mi uwagi za to, że pokłócę się z nim o jakąś kropkę w zeszycie.Pewnie podczas mojego małżeństwa nie będzie mi na to pozwalał i będzie nade mną czyhał do końca życia.Gdy o tym pomyślę, ciarki mnie przechodzą. I w ogóle nie umie pływać i nie jest wysportowany. Pewnego razu, gdy byliśmy na wakacjach nad morzem, i wszystkie panie chodziły w skąpych strojach, a panowie w slipkach, a skwar lał się z nieba, i radosne małe i duże dzieci wskakiwały miedzy mikroskopijne fale, mój brat siedział sobie w długich spodniach, skarpetkach, butach, podkoszulku i koszuli flanelowej, zarzekając się,że i tak nie rozbierze butów i skarpetek by chodzić chociaż na bosaka po piasku, nie mówiąc już o chodzeniu po wodzie (XD) Tak, taki on już jest drogi pamiętniku, ale i tak go kocham (Smile). Ale najbardziej denerwuje mnie to, że nie ma w sobie choć krztyny romantyczności tej co ja.Nie podoba mu się ani to ani tamto, ani zachód Słońca, ale o tym zjawisku wspomnę nieco więcej w następnym rozdziale.
Sleepwalking
PostWysłany: Czw 17:39, 19 Sie 2010    Temat postu: Z pamiętnika 12-latki :D

Zgodnie z obietnicą, zamieszczam tutaj mój pamiętnik, który pisałam jako 12-letnia dziewczynka.Trochę komedii się przyda na tym forum Razz Jest tu część typowo pamiętnikowa, trochę wierszy oraz tzw. zfikcjonalizowany pamiętnik, opisujący moje wyimaginowane przygody.
*Imiona i nazwiska (również moje imię) oraz nazwy miejscowości zostały zmienione. Miłego czytania:D

14.09.1995.

Na początku to w sumie nie było aż tak trudno, kiedy nie było szkoły, ale później wszystko się zmieniło. Mieszkam sobie w pewnym osiedlu. Bo muszę najpierw powiedzieć, gdzie mieszkam. Więc moje osiedle nazywa się Borek*. To raczej nietypowa nazwa i trochę dziwna. Zawsze zastanawiałam się, dlaczego to akurat taka a nie inna nazwa. Myślę jednak, że kiedyś był tu jakby las, właśnie bór, i połowę drzew wycięto. Więc Borek jest bardzo urozmaicony, przejeżdża tu gdzieś jedno auto na pół godziny, więc często można zobaczyć na ulicy dzieciaki bazgrające coś.Borek urozmaicony jest w 46* bloków. Mój blok jest najmłodszy, 46.W tym małym osiedlu mieści się szkoła, przedszkole oraz 2 boiska (szkolne i asfaltowe).Borek jest pilnie uzbrojony w przystanek, który znajduje się na końcu osiedla. Przed lub za każdym blokiem jest coś łąkopodobnego. Natomiast w bloku 27* mieszka moja babcia Danusia*, do której często dzwonimy.Ale wróćmy do naszego osiedla.Jest ono otoczone lasem, z którego trudno się wydostać, a zgubić bardzo łatwo.Las ten ciągnie się aż po wieś, kamieniołom*, gzie jest dużo grzybów oraz po Osiedle Nagłe*, na którym mieszka większość mojej klasy, ale o mojej klasie i szkole więcej w następnym rozdziale.

10.11.1995.

Moja klasa składa się z 21 osób. Jest to klasa 4a. ja siedzę z moją koleżanką, Anetą Kowalską*. Powiedziałam jej,że jest moją najlepszą koleżanką (nie przyjaciółką), ale tak naprawdę to chyba nie, bo nie odczuwa uczuć świata tak jak ja (przynajmniej tak myślę), co chwilę na mnie krzyczy i nie pozwala mi dojść do słowa.Ale nie chcę jej tego mówić, ponieważ bardzo mi jej żal, bo kiedy miała 6 lat, zmarł jej brat.Janek* miał na imię z tego co wiem, bo raz zobaczyłam jego grób.Ale mówmy o czymś weselszym. Weselszym,czyli o mojej klasie, która może nie byłaby taka wesoła, gdyby nie chłopacy, dzięki którym możnaby się zaśmiać na śmierć.Moja klasa według mnie jest najlepsza ze wszystkich klas., chociaż dzieją się w niej takie rzeczy zwyczajnie jak w innym klasach.Np. wszyscy nawzajem się rozśmieszają, chłopacy dokuczają dziewczynom. najlepsze uczennice podlizują się do pań, a świętych dzieci nie ma. No ale ja się tu nie będę rozpisywać o tym, bo mi ręce od tego odpadną, ale to już wszystko ciekawe o mojej klasie. A do tego rozdziału załączam dziennik mojej klasy (tu jest dziennik).

Powered by phpBB © 2001,2002 phpBB Group