Autor Wiadomość
mateusz812
PostWysłany: Nie 12:53, 27 Cze 2010    Temat postu: do usunięcia

...
Sleepwalking
PostWysłany: Sob 20:55, 26 Cze 2010    Temat postu:

Sorry, przeczytalam tylko jakieś 2/3 pierwszej części, bo oczy mi już wysiadają.
Myślę, że musisz jeszcze trochę popracować nad warsztatem. oto moje zastrzezenia:
-ten wstęp o powodzi jest trochę nie przypiął ni przyłatał. Mogłaś np. strzelić jakiś krajobraz popowodziowy i od tego przejść do gabinetu Kubiaka, albo coś z wtym stylu.
-przeszkadzało mi to,że czasem opisujesz akcję w czasie przeszłym, a za chwilę znowu w teraźniejszym.Nie wiem,czy to świadomie czy nie,
-unikaj wyrażeń w stylu:przepiękna nieznajoma o długich nogach, bo to brzmi trochę banalnie, nie obraź się,
- zmieniasz często rejestr narracji.Np. na pocątku Kubiak klnie i jest taki trochę zabawnie wkurzony, a za chwilę toczy filozoficzny monolog o sensie słów w naszym zyciu.
- nie wiem, czy dobrze przeczytałam, ale chyba raz ofiara ma na imię Michał a raz Tomek.To jest pierdoła,ale zwróć na to uwagę.

Oczywiście nie musisz wszystkich moich rad brać do siebie, bo nie jestem jakimś pisarskim guru. Zresztą wypowiadam się tylko o tyym małym fragmencie, który przeczytałam. Pisz jednak dalej, bo widać,że lubisz to robić i sprawia Ci to przyjemność.
Ravener
PostWysłany: Czw 21:06, 24 Cze 2010    Temat postu:

Tak wiem i wielkie dzięki Razz
Alojzy.G.Cłopenowski
PostWysłany: Czw 19:14, 24 Cze 2010    Temat postu:

I tak w ogóle... Czytajcie innych pracę i oceniajcie, a na pewno ktoś przeczyta Wasze. Nieładnie tak "Wstawić i dupa, niech się dzieje wola Boża"... Ładnie mi tu uczestniczyć w życiu forumowym, a na pewno pojawią się komenty.
Ravener ja już skomentowałem swoją drogą ;P
Alojzy.G.Cłopenowski
PostWysłany: Czw 19:12, 24 Cze 2010    Temat postu:

Wszystko warto poprawić. Przeczytaj a na pewno wyłapiesz błędy.
Czekam na nową wersję, którą będzie dało się przeczytać w całości ;>
Ravener
PostWysłany: Czw 18:32, 24 Cze 2010    Temat postu:

Hejka. Jak dla mnie bomba. Szkoda że ja nie umiem tak pisać. Zapraszam do mnie do wątku "Smutne". (Proszę o łaskawe opinie gdyż mam dopiero 15 lat i nie zbyt dobrze pisze Razz POZDRAWIAM>
zula52008
PostWysłany: Czw 18:27, 24 Cze 2010    Temat postu: Dzięki za opinię

Dzięki za opinię. Zgadza się jestem młody, mam 18 lat i zdałem właśnie prawko( tekst był pisany jak miałem 16-17 lat) . Sorry musiałem się pochwalić. Wiem, że kurna jest wkurzające, ale przekopiowałem to z innego serwera, gdzie nie można używać tekstów typu kurwa itd. Mam do ciebie jedno pytanko?? Opłaca się poprawiać to opowiadanie, czy nie bardzo??
Alojzy.G.Cłopenowski
PostWysłany: Śro 16:17, 23 Cze 2010    Temat postu:

Dokładnie to 16 minut i 28 sekund. Ze stoperem w ręku ;]
Cóż ja Ci mogę powiedzieć. Hmmm... Postaram się, żeby było najmilej jak potrafię.
Masa powtórzeń, literówek i błędów ortograficznych. A jeśli ja je wyłapuje to znaczy, że musiały być rażące.
Dialogi ehhh... Kompletnie nienaturalne. Brakowało mi w nich wszystkiego. Może nawet nie przyczepił się do tego "kurna" (bo kto w dzisiejszych czasach tak mówi), ale na luzaczku pojawiło się tam kilka "wkurwia"... Więc dlaczego zamiast sztucznego "kurna" nie pojawiło się po prostu "kurwa"... Co w sumie nie robi różnicy, bo i tak było kiepsko.
Przeczytałem tylko pierwszą część (z wielką trudnością, zastanawiałem się kilka razy nad kapitulacją, ale doszedłem do wniosku, że dam radę "Uwierz w siebie" powtarzałem sobie w duchu ;] ) i nie mam zamiaru czytać kolejnych.
Kompletnie mi się to nie podobało. Kiepściuteńko.
Aczkolwiek... I to jest najważniejsza część tego posta. Aczkolwiek pisz dalej. Domniemywam, iż jesteś osobą młodą (i to bardzo), więc całe życie przed Tobą, a co za tym idzie: Nauka! Pisz, pisz i jeszcze raz pisz, a będą z tego ludzie. Wyobraźnia jest, ale na razie nie umiesz tego przelać na papier. Nie zniechęcaj się. Czytaj dużo książek, udzielaj się na tym wspaniałym Forum. Jest tutaj parę na prawdę dobrych młodych pisarzy. Bierz z nich przykład. Nie będę podawał ników, bo znowu ktoś mnie nazwie lizusem ;P
Udzielaj się na forum, to wtedy inni będą czytać Twoje pracę.
Więc nie marudzić mi, zakasać rękawki i wziąć się za robotę! Ja tu widzę niedługo inną Twoją pracę. Pisz, czytaj, pisz, czytaj!
Powodzenia.
Gość
PostWysłany: Śro 8:40, 23 Cze 2010    Temat postu: Proszę o jakieś recenzje

Jeśli nie chce się wam całości czytać to zrecenzujcie przynajmniej pierwszą część. Zajmie wam to około 5-10 min. Jest tam dość dużo, więc w miarę szybko się czyta.
zula52008
PostWysłany: Wto 14:16, 22 Cze 2010    Temat postu: Psychoza 4/4

Sprawiedliwość. Dzień IV

Jest godzina 7:50 słońce budzi się ze snu. Tymczasem na komendzie praca trwa już w najlepsze. Większość policjantów, detektywów, jak i komendant postanowili przyjść do pracy pół godziny wcześniej… . Wyjątkiem był detektyw Rojek, który wszedł sennym, powolnym krokiem na posterunek z kilkunastominutowym spóźnieniem. Janczarski nie ukrywa swojej złości. Wychodzi, ze swojego gabinetu, wali pięścią w stół i zaczyna drzeć się na ospałego detektywa: „Mówiłeś, że będziesz w pracy przed czasem! A tu co?! Godzina 8:20 a ty sobie przychodzisz do roboty jak gdyby, nigdy nic! Natychmiast idź do mojego biura!”. Kuba szybko się rozbudza i żwawym krokiem wchodzi do gabinetu szefa.
- Cieszę się, że zaszczyciłeś mnie swoją obecnością. Widać nie tylko mnie nie szanujesz, lecz także swojego partnera i zmarłego kolegi!!!
- To nie moja wina, po prostu autobus się spóźnił! Nic nie mogłem na to poradzić.
- Sprawdzimy to, sprawdzimy. Jeśli kłamiesz to do końca swojej pracy w policji będziesz kierował ruchem samochodowym. Naturalnie, jeśli mówisz prawdę to konsekwencje spóźnienia nie zostaną wyciągnięte.
- Szef może to sprawdzić. Jechałem autobusem numer ….
- Dobra, dobra już ci wierzę . Zapewne nie wierz o tym, że w dniu wczorajszym nie udało nam się schwytać Mistarz?
- Co kurna?! Jak to możliwe?! Co się stało?!
- Wysłałem do jej mieszkania grupę antyterrorystyczną, gdyż Magda doskonale posługuję się bronią i może być niebezpieczna. Gdy weszli nikogo tam nie było, a szafy z ubraniami były puste. Rozesłaliśmy, więc jej portret do wszystkich jednostek policji, obsługi portów i lotnisk. Jeżeli nie udało jej się opuścić do tej pory kraju to już ją mamy. Pójdzie siedzieć….
W tym momencie do gabinetu wpada Daniel Pyza. Zaczyna coś wykrzykiwać, machać rękami… . Nikt nie może go zrozumieć. W końcu się uspokaja i zaczyna mówić od nowa: „Znamy miejsce pobytu Janiny Rudkowskiej!!! Ruszaj dupę, jedziemy ją zgarnąć!!!” Detektywi już wybiegają z posterunku, gdy nagle słyszą głos szefa: „Zaczekajcie! Musicie mieć ze sobą wsparcie! Ludzie, ta kobieta może być naprawdę niebezpieczna! Za pół godziny wszystko będzie gotowe”.
Rojek i Pyza cierpliwie czekają. Mijają już dwie godziny od rozmowy z Janczarskim, a tu dalej nic się nie dzieję. Zdenerwowani i oburzeni całą tą sprawą detektywi wpadają niczym szarańcza do gabinetu Roberta.
- Co to kurna ma znaczyć?! Akcja miała rozpocząć się półtorej godziny temu! A tu co?! Nic, kurna nic! Siedzimy i czekamy, aż może szanowny pan tłuścioch zorganizuje tę akcję!!!
- Spokojnie, Daniel ! Szefie on nie chciał tego powiedzieć! On po prostu jest lekko podirytowany tym, że nic nie zrobiło się w naszej sprawie od dwóch godzin. Przyszliśmy się więc spytać co jest grane?! A Bogdan chce przeprosić szefa. Prawda…?
- Co?! Pojebało cię?! Mam go przepraszać?! Niby za co? !Powiedziałem przecież szczerą prawdę!!!
- On jest zdenerwowany, ale w... .
- Zamknijcie się obaj! Dość tej farsy! Rozumiem waszą złość, ale nieprawdą jest, że przez dwie godziny nic nie zrobiliśmy. Udało nam się zorganizować udaną akcje pojmania podejrzanej Janiny Rudkowskiej. Przed kilkoma minutami dostałem informacje, że zostaje przewożona do naszego nowego pokoju zwierzeń.
- Jak to została pojmana, przecież… . Dlaczego nie braliśmy udziału w jej schwytaniu? Przepraszam szefa za tego tłuściocha. Poniosły mnie nerwy. Czemu ma być przesłuchana w nowym pokoju zwierzeń?
- Dobra nic się nie stało, ale jeśli jeszcze raz mnie obrazisz to możesz pomarzyć o podwyżce w tym roku. A wracając do twoich pytań nie braliście udziału w schwytaniu, ponieważ nie było takiej potrzeby. Nie jesteście antyterrorystami, którzy dobrze posługują się bronią. Mówiąc szczerze obawiałem się was tam wysłać, abyście nie zostali postrzeleni. Oczywiście nie odsunąłem was od tej sprawy. Dalsze czynności prowadzone w tej sprawie należą w dalszym ciągu do was. A jeżeli chodzi o miejsce przesłuchania to jest to oczywiste, że lepiej będzie ją przesłuchać tu na miejscu, niż gnać na obrzeża miasta i tam ją przesłuchiwać. Po za tym urząd budowlany nakazał już dawno rozbiórkę tamtego budynku. Nie będę więc ryzykował stratą pozycji tylko dlatego, aby przestraszyć podejrzaną. I tak po śmierci Adama mam niesamowicie wiele kontroli.
- Cóż nie było to zbyt miłe, gdy szef nas oszukał. Jednakże szanuję Pańską decyzje. Patrząc na Daniela wydaje mi się, że on jej nie zrozumiał. Ale cóż można wymagać od kogoś kto w głowie ma taki mały móżdżek.
- Może mam i mały móżdżek, ale za to pofałdowany. Wiesz od tego zależy inteligencja.
Rozpoczyna się kłótnia, która zostaje przerwana w momencie, gdy do Janczarskiego zostaje wykonany telefon z informacją o przewiezieniu na salę przesłuchań Janiny Rudkowskiej. Komendant nakazuje, aby będący w jego gabinecie detektywi przeprowadzili przesłuchanie. Informuje ich także, że w jej kryjówce odnaleziono aparat, z którego zostały wykonane zdjęcia pierwszej ofiary, oraz nóż myśliwski wykorzystany przy torturowaniu drugiej ofiary. Policjanci po naradzie stwierdzają, że przesłuchanie zostanie przeprowadzone wyłącznie przez Daniela, gdyż Kuba nie ma w tym względzie dużego doświadczenia.
Pyza jest nastawiony na to, że Janina będzie się wypowiadać wulgarnie, nerwowo, będzie go obrzucać najróżniejszymi wyzwiskami. Ma podstawy przypuszczać, że kobieta może zachowywać się agresywnie. Wchodzi więc do pokoju przesłuchań z furią i bojowością.
- Dzień dobry chłopcze. Myślałam, że to ty jako pierwszy mnie przywitasz, gdyż jestem od ciebie nieco starsza - powiedziała z uśmiechem starsza kobieta.
- Cóż nie wydaje mi się, żeby ktoś taki jak pani zasługiwał na wyraz szacunku! Jak można być taką bestią w ludzkiej skórze?!
- Proszę pana na szacunek zasługuje każda żywa istota, otaczający nas świat, ale przede wszystkim człowiek, jako istota myśląca i kochająca. Jeżeli chodzi o bestię w ludzkiej skórze to tak jestem nią. Wydaję mi się, że każdy człowiek ma w sobie odrobinę zwierzęcia. Musimy jednak starać się, aby nasza umiejętność myślenia zwyciężyła z naszym instynktem.
- kurna! Nie igraj sobie ze mną! Zabiłaś trzy osoby i odpowiesz za to! Obiecuję, że resztę swego życia spędzisz w więzieniu! Jedyną nadzieją dla ciebie jest chęć współpracy z nami! To jak będzie ułatwisz nam pracę i przyznasz się?!
- Młody człowieku, przemawia przez ciebie gniew. A uczucie to prowadzi do grzechu i zła. W konsekwencji czego możesz zostać wiecznie potępionym. Twój język stał się dla szatana instrumentem szerzącym to zło na innych. Nie pozwól, żeby zło zatriumfowało w tobie. Walcz już dziś z tym gniewem, bo jutro może być na to już za późno.
- Zabiłaś trojkę osób i masz czelność mnie pouczać?! Za kogo ty się suko uważasz?! Jestem w stanie pojąć jeszcze, że zabiłaś Andrzeja Mistarza i swojego męża, ale co ci kurna zrobił Adam Kubiak?! Za dużo wiedział i musiałaś go uciszyć?! No odpowiadaj jak cię pytam!
- Nic nie powiem bez adwokata. Nikt nie pozwolił mi wykonać telefonu pomimo tego, że mam do tego prawo.
- Skończ tę farsę i przyznaj się! Mamy niezbite dowody, że to ty zabiłaś tych ludzi. Przyznaj się do morderstw to może jeszcze kiedyś wyjdziesz z wiezienia, może nie trafisz do więzienia o zaostrzonym rygorze… . To jak? Co wybierasz?!
- Nie odpowiem na żadne z twoich pytań bez konsultacji z adwokatem.
- Pytam po raz ostatni: czy to ty zabiłaś Andrzeja Mistarza, Tomka Rudkowskiego i Adama Kubiaka? Czy przyznajesz się do odpowiedzialności za te śmierci?
- Po raz kolejny powtarzam, że nie odpowiem na żadne pytanie bez adwokata.
- To gnij w więzieniu. Wyprowadzić podejrzaną.
Zaraz po przesłuchaniu od Janiny zostają pobrane odciski palców. Wyniki znane będą nie wcześniej niż o godzinie 16:00. Wcześniejsze badania laboratoryjne potwierdziły ze stu procentową pewność, że dowody znalezione w malinie żony pierwszej ofiary były wykorzystane przy zabójstwie zarówno Tomasza Rudkowskiego, jak i Andrzeja Mistarza. Na detektywach wyniki nie robią dużego wrażenia, gdyż każdy doskonale wie, iż Michał Czerwiński nigdy się nie myli, a jego sądy są zawsze prawdziwe.
Wybija godzina 11:00 komisariat powoli pustoszeje. Wielu policjantów postanowiło wziąć popołudniowy urlop. Z pod posterunku wyrusza wielka procesja pogrzebowa. Tuż za samochodem pogrzebowym i księdzem z krzyżem idą Janczarski i Czerwiński z małżonkami oraz Kuba Rojek z dziewczyną. Nieco z tyłu znajduję się najlepszy przyjaciel zmarłego, Daniel Pyza. Za nimi idą setki policjantów, przedstawiciele rządu, orkiestra wojskowa. Trumna przykryta jest flagą Rzeczpospolitej Polski.
Po około 30 minutach korowód dociera do Kościoła Świętej Anny, w którym mają się odbyć uroczystości pogrzebowe Kubiaka. Przewodniczyć ma im wieloletni spowiednik Adama, ksiądz Mieczysław Kostek. Rozpoczyna się msza w której nie brakuje łez, wspomnień, wzruszeń. Dźwięki pieśni pogrzebowych potęguje nieopisany ból serca znajomych zmarłego z powodu straty kogoś bliskiego, kogoś z kim mogli zawsze pożartować, porozmawiać. Piękną i wzruszającą mowę wygłasza ksiądz Mieczysław:
„Kochani Bracia i Kochane Siostry w dniu dzisiejszym przyszło nam się pożegnać z człowiekiem stojącym na straży prawa, osobą która przez wiele lat służyła nam wszystkim. Wielu z was zadaję sobie zapewne pytania: Czemu to on, a nie ktoś inny? Czemu Bóg odebrał go nam tak młodo? Widać tak musiało być! Dla każdego z nas Bóg ma jakieś plany. Nie znamy ich i dlatego musimy być przygotowani na śmierć w każdej chwili naszego życia. Śmierć nie powinna być dla nas jedynie źródłem smutku, lecz radości. Tak, nie pomyliłem się! Powinniśmy cieszyć się z tego iż Adam jest już w lepszym świecie. Codziennie będzie się radował widokiem Jezusa Chrystusa, Matki Bożej i Wszystkich Świętych. Nie zazna tam już cierpienia, zawiści, złości, chorób i bólu. Serce bliskich zmarłego jednak krwawi. Smutek związany z nieoczekiwanego rozstania przeszywa ich serca. Nie ma w tym nic złego. Przecież uczniowie Jezusa także rozpaczali po śmierci swojego Nauczyciela. Serce i rozum człowieka nie jest w stanie pojąć wszystkiego. Połączmy się wiec w tym bólu z wszystkimi bliskimi zmarłego Adama Kubiaka. Niech Miłosierny Bóg pozwoli ich sercom ukoić cierpienie. Pomódlmy się razem. Ojcze nasz…”.
Po zakończeniu mszy żałobnicy wraz z duchownym towarzyszą zmarłemu w jego ostatniej drodze życia. Wybierają się do najbliższego cmentarza, żeby tak zgodnie z Prawem Boskim pogrzebać zmarłego. Podczas spuszczania trumny w dół słychać tylko przeraźliwe krzyki i płacze najbliższych kolegów Adama.
Jakie jest ich zdziwienie, gdy zauważają, że na pogrzebie pojawiła się jego domniemana zabójczyni, Mistarz. Patrzą jeden, na drugiego i nie wiedzą co powinni w tej sytuacji zrobić. Aresztowanie Magdy na pogrzebie zakończyłoby się wielkim skandalem, byłby to także brak szacunku dla Kubiaka. Nikt nie reaguję na bezczelność morderczyni. Wszyscy policjanci czekają, aż postronni świadkowie się rozejdą. Mijają kolejne minuty, a ludzi przy grobie jest coraz mniej i mniej. W końcu nadarza się doskonała okazja do jej pojmania. Pani detektyw ma już odjeżdżać spod cmentarza, gdy otaczają ją uzbrojeni po zęby policjanci, którzy zostali wezwani przez Krystiana Rączkę. Policjanci nakazują kobiecie opuszczenie samochodu i uniesienie rąk do góry. Gdy to czyni rzucają ją na maskę samochodu i skuwają. Jeden z policjantów stwierdza, że kobieta nie ma przy sobie broni. Po podejrzaną podjeżdża samochód policyjny do którego, za zgodą szefa, wsiada Pyza. Podczas kilkuminutowej podróży Daniel przeprowadza przesłuchanie.
- Ej. Możesz mi powiedzieć co jest grane? To jakiś dowcip? To nie jest śmieszne!
- Nie udawaj kurna niewinnej! Wiemy, że to ty zamordowałaś Adama! Powiedz nam tylko jaki był twój motyw działania!
- Nom chyba źle się czujesz! Co, że niby ja zamordowałam Adama?! Chyba cię pojebało! Nigdy bym nikogo nie zabiła! Jeśli to ja go zabiłam, to czemu byłam przed chwilą na jego pogrzebie?!
- Właśnie ciężko mi to zrozumieć. Pomyślałaś sobie pewnie, że jak tu przyjdziesz to nas zmylisz. Ale nie z nami takie numery! Mamy świadków którzy potwierdzili, że widzieli cię wychodzącą z jego mieszkania tuż przed jego śmiercią! Daruj, więc sobie te gadki, że to nie ty i powiedz: czemu kurna to zrobiłaś?!!
- To nie byłam ja! Mówię ci prawdę! Po co miałabym go zabijać?! Jaki mogłabym mieć w tym cel?! Człowieku zastanów się nad tym co mówisz! Pomyśl logicznie! Ktoś chce mnie kurna wrobić!!!
Daniel nie jest w stanie opanować swojego zdenerwowania wywołanego kłamstwami Magdy. Uderza, więc ją z taką siłą i furią, iż detektyw Mistarz traci przytomność i zostaje natychmiastowo przewieziona do szpitala policyjnego. Detektyw Pyza udaje się natomiast na komendę, aby zdać Janczarskiemu ustny raport z tego feralnego zdarzenia.
- Widzi szef. Bo ja nie wytrzymałem nerwowo i przypierdoliłem tej suce tak, iż została przewieziona do szpitala policyjnego. Z tego co udało mi się ustalić ma ona dość poważne obrażenia głowy, a mianowicie złamany nos i wstrząśnienie mózgu.
- Coś ty najlepszego zrobił! Teraz chcąc, nie chcąc muszę cię zawiesić na czas wyjaśnienia tej sprawy! Czemuś kurna to zrobił?! Wyjaśnij mi to natychmiast!!!
- Udaje szef, czy co? Przecież znałem się z Adamem od dziecka.... A teraz gdy jechałem tu z jego zabójczynią coś we mnie pękło. Ona nawet nie okazała skruchy, nie żałowała tego co zrobiła! Przyznała się, że łzy wylewane po śmierci ojca to jedna wielka mistyfikacja! Twierdziła, że udawała rozpacz, żebyśmy nie dowiedzieli się o gwałtach! Ale to z pewnością miało na celu odciągnąc naszą uwagi od tego, że to ona jest zabójczynią! Cały czas udawała, iż nie wie czemu ją schwytaliśmy! Szydziła z nas twierdząc, iż to nie ona, iż ktoś z pewnością ją wrabia! Nie wytrzymałem i nie żałuje tego!!! Rozumiem konsekwencje swoich działań, wiem iż mogłem tego nie robić, lecz napawać się radością, z tego iż Magda spędzi wiele lat w więzieniu za zabicie Adama. Co ja mówię?! Najprawdopodobniej nigdy już z niego nie wyjdzie! Wiadomą rzeczą jest, że były policjant w więzieniu równa się śmierć. Nie wiem szefie co mam więcej powiedzieć. Po prostu stało się. Nie rozpaczam z powodu tego co zrobiłem, lecz z powodu następstw tego działania. Kocham być policjantem i nie wyobrażam sobie życia bez tej pracy!
- Chcę ci tylko powiedzieć, iż zrobię wszystko co w mojej mocy abyś pozostał na swoim stanowisku. Użyje wszystkich swych wpływów i znajomości, aby cię ochronić przed karą! Niestety na twoją nie korzyść działa to, iż uderzyłeś osobę nie winną zarzucanych jej czynów. Oczywiście prawo chroni każdego jednakowo, jednakże komisja dyscyplinarna zwróciłaby szczególną uwagę na fakt, iż uderzyłeś pozbawioną skrupułów morderczynie. Mam nadzieję jednak, iż i tak cała ta sprawa rozejdzie się po kościach. Nigdy przecież nie zachowywałeś się zanadto agresywnie. W twoich papierach brak jakichkolwiek uwag przełożonych, a nawet osób schwytanych przez ciebie. Postępowałeś dotychczas zgodnie z procedurami prowadzenia śledztwa. Myślę więc, że twoją karą będzie co najwyżej tymczasowe zawieszenie lub też jakaś kara materialna.
- Skąd szef może wiedzieć, że to nie Magda jest morderczynią?! Przecież nawet nie zdążyliśmy pobraliśmy jej odcisków palców? To musi być ona! Jestem o tym przekonany! To na pewno ona!!!
- To ty nie wierz o tym, że prawdziwa morderczyni została zabita na lotnisku, podczas próby ucieczki z Polski?! Prawdziwą morderczynią okazała się Biamba Drypa- prostytutka z Warszawy!
- Co takiego?! Too… niemożliwe! Ale ja myślałem, że to Magda. Co ja jej najlepszego zrobiłem?! O mój Boże to już po mnie! Ona na pewno wytoczy mi proces o pobicie, a wtedy stracę odznakę i prawo wykonywania zawodu. To naprawdę prostytutka go zabiła?! Po co to jej było?! Przecież Adam nie miał w domu za dużo kosztowności! Nie wierzę, żeby zabiła go jakaś prostytutka dla kilkuset złotych! Nie wierzę w to, że zginął z powodu takiej błahostki jaką są pieniądze! Słyszysz?! Nie wierzę w to! Jaki realny powód mogłaby mieć morderczyni?! To musi być fałszywy trop.
- Dużo może i nie miał pieniędzy, ale lepsze to niż nic. Poza tym morderczyni potrzebowała zdobyć pieniądze jak najszybciej. Biamba pochodziła z Mongolii i była przetrzymywana i zmuszana do prostytucji na terenie województwa mazowieckiego przez ponad dwa miesiące. Najprawdopodobniej nie widząc innego rozwiązania postanowiła zabić, a następnie okraść Adama. Nie zastanawiała się nad tym, czy Adam ma dużo forsy, czy nie. Chciała tylko uciec z tego piekła w jakim się znalazła przed dwoma miesiącami. Była zdeterminowana w swoich działaniach. Możemy połączyć ją z co najmniej czterema morderstwami, oprócz tego z udziałem naszego kolegi. Zabójstwo Kubiaka było piątym i zarazem ostatnim morderstwem. Biamba nie była zachłanna, chciała tylko tak prostej rzeczy, jaką jest wolność. Pieniądze miały jej tylko pozwolić zrealizować to marzenie. Była już tak blisko. Zdobyła wystarczającą ilość pieniędzy i już była pewna, że uda jej się uciec z Polski, gdy nagle ktoś jednym celnym strzałem zabija ją na lotnisku. Na chwilę obecną nie udało nam się zidentyfikować sprawcy zabójstwa tej osiemnastoletniej dziewczyny. Jedno jest pewne: napastnikiem musiał być alfons lub jeden z jego ludzi.
- Trudno mi w to uwierzyć… . Nie wiem co teraz powinienem powiedzieć. Spodziewałem się nieco innego obrotu spraw. Myślałem, że śmierć Adama związana jest raczej ze sprawą zabójstw Mistarza i Rutkowskiego. Cóż nigdy, ale to nigdy nie pomyślałbym, że On może zginąć w napadzie rabunkowym. Przecież to jest nie do pomyślenia, aby stróż naszego bezpieczeństwa został tak po prostu dla kilku stówek zamordowany. Nie rozumiem czemu ta dziewczyna to zrobiła. Czy… .
- Człowieku ona zrobiła to tylko po to, aby uciec od tego co musiała robić! Chciała uciec z tego okropnego miejsca w którym się przez przypadek znalazła! Musiała podjąć jakieś działania, aby do końca swojego życia, a więc do ukończenia trzydziestego drugiego roku życia nie oddawać się obleśnym staruchą. Nie zrozum mnie źle! Nie chce usprawiedliwiać jej działań, ale… .
- Ale co?! Że niby dobrze postąpiła odbierając życie pięciu ludzkim istnieniom?! Też to wiem, że dziewczyna ta nie była potworem, że ona nie zrobiła tego dla bogactw! Ale odpowiedz mi proszę czym ona teraz się różni od swoich oprawców?! Zamiast zabijać i rabować mogła powiadomić policję! A pożyć to by pożyła nieco krócej. Po co mieliby trzymać tak starą dziewczynę, gdy mogą sprowadzić do Polski siedemnasto, osiemnastolatki. Najprawdopodobniej zabili by ją po ukończeniu około dwudziestego czwartego roku życia.
- Człowieku, co ty w ogóle gadasz?! Jakie zgłosić się na policję?! Przecież nikt by jej nie pomógł! Jak myślisz ilu policjantów w Polsce zna mongolski?! Może jeden, może wcale! Postaw się na miejscu tej dziewczyny. Poszedłbyś na policję, zaczął byś nawijać po „mongolsku”, pewnie byś się popłakał, wpadłbyś w histerię. Wtedy zapewne zostałbyś wyrzucony z komendy lub też trafiłbyś na dwadzieścia cztery godziny do aresztu. Ta dziewczyna nie chciała wydawać na siebie wyroku śmierci.
- Czyli sądzisz, że bezpieczniej było mordować klientów , chować przed alfonsem pieniądze i do tego jeszcze uciec na lotnisko?! Robert, ta dziewczyna to zwykła morderczyni. Nie jest ważne, czy zabija się dla przyjemności, pieniędzy, czy po to aby uciec. Zabójstwo jest największą i najstraszniejszą zbrodnią jaka człowiek może wyrządzić innemu człowiekowi.
Burzliwa rozmowa zostaje przerwana w tym momencie przez wwalającego się do gabinetu Roberta detektywa Rojka. Mocno zziajany Kuba nie jest w stanie wypowiedzieć ani jednego słowa. Dopiero szklanka wody podana mu przez komendanta Janczarskiego pozwala Bogdanowi na wypowiedzenie kilku słów.
- Mamy winną popełnienia morderstw Tomka Rudkowskiego i Andrzeja Mistarza. Sprawcą, a właściwie sprawczynią okazała się żona pierwszej ofiary, Janina Rudkowska!
- Co ty nie powiesz?! Jak udało ci się do tego dojść?!- wypowiedział z kpiną w głosie Daniel Pyza.
- Wiesz co nie było to zbytnio trudne. Wystarczyło odrobinę pomyśleć. Zobacz. Wszystko wskazywało na nią. Miała mocny motyw działania- chciała zemścić się na swoich oprawcach z przeszłości, także dowody wskazywały na nią. Nie wiem jak mogłeś być tak tępy i tego nie zauważyć.
- Zaraz ci przyłożę. Ty... ty debilu. Nom chodź tu cwaniaczku!
- Obaj macie się natychmiast uspokoić! Nie wiem tak właściwie co powiedzieć na te twoje podejrzenia. Jakby ci to powiedzieć. Będę walił prosto z mostu. Coś z tobą jest nie tak?! Przybiegasz zziajany do mojego gabinetu, nie jesteś w stanie wypowiedzieć ani jednego słowa. Koniec końców oznajmiasz nam coś o czym już dawno wszyscy wiedzą. Nie wiem co się z tobą dzieje?! Może powinieneś pójść na jakiś mały urlop. Co ty na to?!
- Nie, nie ze mną wszystko jest w porządku. Po prostu nie myślałem, że informacja o samobójstwie Janiny Rudkowskiej tak szybko się rozprzestrzeniła.
- Co takiego? Czemu od razu nam tego nie powiedziałeś? - wykrzyknął wyraźnie zaintrygowany informacją komendant.
- Nie ważne czemu ten idiota nam tego nie powiedział. Ważne jest to czy nikt nie pomógł w odebraniu życia naszej podejrzanej. A więc mamy ze stu procentową pewnością do czynienia z samobójstwem, czy może raczej z morderstwem?
- A więc: po pierwsze cały czas próbowałem do tego dojść, ale nieustannie mi w tym przeszkadzaliście, po drugie nie jestem idiotą i nie pozwolę się więcej obrażać, po trzecie tak to na pewno było samobójstwo. W celi Janiny został odnaleziony jej list pożegnalny, w którym przyznaje się do zabójstwa zarówno swojego męża, jak i Andrzeja Mistarza. Tak więc panie mądralo nikt nie upozorował samobójstwa Rutkowskiej.
- Nie możemy być tego do końca pewni! Przecież ktoś inny mógł napisać ten list. Według mnie, aby mieć absolutną pewność powinniśmy poddać list dokładnej analizie grafologicznej. Do momentu ewentualnego potwierdzenia autentyczności listu nie powinniśmy zamykać tej sprawy.
- Muszę się z tobą zgodzić, Daniel. Do momentu usunięcia wszelkich podejrzeń upozorowania morderstwa nie zamknę tej sprawy! Zmniejszę jednak wagę tej sprawy. Od tej chwili jedynie wy odpowiadacie za rozwiązanie tej sprawy. Nikt inny nie może się do niej mieszać. A więc do dzieła! Ruszajcie zbadać miejsce śmierci Janiny, sprawdźcie autentyczność listu... . Zresztą chyba sami wiecie co powinniście zrobić.
-Już się robi szefie. Bogdan chodź nie ma co tracić czasu.
-Idź zbadać miejsce zbrodni, za chwilę do ciebie dołączę. Muszę przez chwilę jeszcze pogadać z komendantem.
-Dobra, jak chcesz. Żebyś później tylko nie płakał, że sam rozwiązałem tę sprawę - rzucił wychodząc z gabinetu Daniel.
Mina detektywa Pyzy była tęga. Obawiał się on tego, iż Rojek został w gabinecie szefa tylko po to aby dać na niego donos. Wiedział doskonale, że taka jedna, mogłoby się wydawać nieznacząca rozmowa, w jego przypadku może oznaczać utratę jego ukochanej pracy. Po chwilowym rachunku sumienia Daniel nieco się uspokoił. Przecież w ostatnim czasie swoją pracę wykonywał należycie i sumiennie, postępował zgodnie z przepisami i nawet systematycznie wypełniał papiery. Stwierdził też z całą pewnością, że Bogdan nigdy by go nie zdradził. „ Na pewno poszedł się pokłócić z Janczarskim o podwyżkę. Och ten Kuba. Jak w ogóle mogłem pomyśleć, że jest on donosicielem. Pójdę czym prędzej wyjaśnić okoliczności śmierci Rudkowskiej. Przynajmniej w ten sposób zrehabilituję się jemu... sobie... . Tak będzie najlepiej poprawić swoje samopoczucie”- pomyślał Daniel.
Tymczasem w gabinecie Janczarskiego wyjaśniała się sprawa „niejasnej” rozmowy detektywa Rojka z komendantem Janczarskim.
-Nareszcie sobie poszedł. Czasami mam go szefie dosyć. Wiesz, to znaczy wie szef dlaczego chciałem z panem gadać? Wiesz co? Mogę do ciebie mówić teraz na ty. Wiem, że nawet od przyjaciół wymagasz aby do ciebie się zwracali per pan, ale to po prostu nienaturalnie brzmi.
-Gówno mnie to obchodzi jak to brzmi! Jestem twoim przełożonym i musisz się do mnie odnosić z szacunkiem! Słyszysz?! Nie pozwolę nikomu, aby się do mnie zwracał po imieniu w pracy. A o podwyżce to możesz w tym półroczu pomarzyć. Nic, kompletnie nic nie robisz! Oj przepraszam! No jasne, przecież ty nieustannie mi podpadasz! I tak już cofnąłem ci karę za nagrywanie mojej rozmowy! A teraz co mam ci jeszcze pensje podnieść?! Nawet o tym nie marz!
-Oj, niech szef się tak nie bulwersuje. Ja tylko chciałem się szefa spytać czy możemy przejść na ty. Przecież każdy do ciebie szefie mówi zawsze na ty. Nie rozumiem czemu to dla ciebie takie ważne. Po prostu tego nie rozumiem. Jeśli chodzi o szacunek do twojej osoby to nie uzyskasz go na siłę. Podam ci taką małą anegdotę, albo inaczej:jak myślisz które dzieci bardziej szanują swoich rodziców te które mówią im na ty, te które zwracają się do nich mamo i tato, czy może te które z uczuciem mówią mamusiu, tatusiu? Odpowiedź to te, które widzą w swoich rodzicach autorytet, wzór do naśladowania. A wracając do podwyżki....
-Zapomnij o niej! Jak w ogóle śmiesz mnie pouczać?! Co ty myślisz, że nie wiem jak zasłużyć sobie na szacunek?! Samo to kim dzisiaj jestem może świadczyć o tym, że niektórzy ludzie we mnie wierzą, szanują moja pracę i mnie jako człowieka. Może wśród grona osób, które mnie szanują nie ma ciebie, Ale to nie znaczy, że nie wiem jak sobie zasłużyć na szacunek!
-Nie, nie ja nie chciałem szefa urazić. Ja osobiście szefa szanuje. Chodziło mi o to, że szacunek do pana jako komendanta nie bierze się z tego, iż każe pan nam na siebie mówić szefie, ale z samej postawy pana jako człowieka. Pomyślałem, że będzie to doskonały argument w sprawie... .
-Już ja wiem o co ci chodziło! Powiedziałem zapomnij o podwyżce! Którego słowa nie zrozumiałeś?!
-Jaka podwyżkę? Chodziło mi o argument w sprawie mówienia sobie na ty. Nom tak jak zwykle mówię niezrozumiale. Już wszystko wyjaśniam. Zostałem z szefem sam na sam tylko po to, aby ten debil nie przerywał mi co chwilę mojej wypowiedzi. A więc zostałem tu z komendantem, aby powiedzieć czego udało mi się dowiedzieć na temat śmierci Janiny. Oczywiście nie jestem kretynem i zanim tu przyszedłem poczyniłem pewne kroki, aby mieć pewne dowody, tropy na to co się wydarzyło. W celi Rudkowskiej technicy nie znaleźli żadnych śladów walki, ani też odcisków palców. Co w sposób jednoznaczny może potwierdzić nam, to że było to samobójstwo. Aby nie było żadnych niejasności, aby Daniel nie snuł jakiś dziwnych domysłów oddałem list do laboratorium. Mam już nawet wyniki tych badań. A więc... badania... potwierdziły autentyczność listu pożegnalnego. Słyszy szef?! Rozwiązaliśmy tę sprawę! Udało nam się!
-Tak, wygląda na to, że zakończyliśmy tę sprawę. Jestem ciekaw tylko do kogo i co napisała Janina w swoim liście pożegnalnym. Nie miała tu w Polsce już żadnej rodziny. Jej rodzice zmarli, męża zamordowała, z synem nie utrzymywała żadnych kontaktów, dalsza rodzina się od niej odwróciła. Czyżby znalazła by kogoś dla siebie tu w Polsce? Zastanawia mnie to.
-Zaskoczę może szefa, ale podejrzewałem, że wiele osób będzie chciało zobaczyć ten list i mam jego kopię. Pozwoli szef, że zacznę czytać?
W tym momencie do gabinetu wraca nieźle zdenerwowany i oburzony dowcipem Bogdana detektyw Pyza. Nie jest w stanie uspokoić swojej złości. Zaczyna szarpać za koszulę Rojka i wykrzykiwać na niego. "Co ty sobie kurna jaja ze mnie robisz?! Co to ma znaczyć?! No już wytłumacz mi się tu!". Po chwili do głosu dochodzi zdrowy rozsądek. Daniel wie, że, aby wyjść z twarzą z całej tej sytuacji musi obrócić ją w żart. Zaczyna się więc śmiać, żartować, w końcu zwraca się do Bogdana: "Nieźle cię wystraszyłem, co nie? Widzisz ze mną nie można wygrać, co najwyżej zremisujesz".
-Powiem stary, że nieźle mnie wystraszyłeś. Myślałem, że ty na poważnie chcesz mnie tłuc. Z głupim nigdy nie wiadomo kiedy żartuje.
-Dobra zamknijcie się obaj! Czytaj Bogdan ten list, a ty Daniel nie próbuj nawet mu przerywać.
-A więc zaczynam czytać. "Nie wiem od czego powinnam zacząć. Nie wiem do końca co napisać. Wiem jedno uczyniłam wiele złego. I nie chodzi tu tylko o zabicie tamtych dwóch drani, chodzi tu o zostawienie na pastwę losu mojego syna Piotra. Synu, jeśli to czytasz to mi wybacz. Naprawdę nie wiedziałam co mam robić. Nie wiedziałam jak mam z nimi walczyć. Mój Boże, jak mogłam cię zostawić z tym bydlakiem. Uwierz mi w to, że przez te wszystkie lata naszego rozstania nieustannie myślałam o tobie. Skierowałam podejrzenia o zabicie twojego ojca i Andrzeja Mistarza na ciebie. Nie zrobiłam tego jednak, aby cię skrzywdzić. Chodziło mi jedynie o to, żebym mogła bezpiecznie uciec za granicę. Miałam następujący plan. Zabić bydlaków, którzy mnie i ciebie krzywdzili w przeszłości, zrzucić podejrzenia na ciebie, sama uciec za granice i stamtąd oczyścić cię z ciążących na tobie zarzutów. Niestety policja miała mnie w gronie podejrzanych i nie udało mi się zrealizować w pełni tego planu. Nie mogę jednak pozwolić na to, abyś ponownie przeze mnie cierpiał. Nie dam policji połączyć cię z tą sprawą. Nie wiem ile wiedzą, a ile się domyślają. Tamte zdjęcia podrzucone przeze mnie do twojego mieszkania mogą zrujnować ci życie. Aby tego uniknąć opisze im jak mordowałam. Przyznam im się do wszystkiego. Jednak nie jestem w stanie... po prostu nie mogę żyć z myślą, że już na zawsze zostanę za kratami. Żegnaj więc mój kochany synu. Wybacz mi wszystko co zrobiłam". W tym momencie kończy się pierwsza część listu, następnie jest długa przerwa i dalsza kontynuacja, która brzmi następująco. " Proszę po mojej śmierci oddajcie mojemu synowi wraz z wolnością i ten list. Jak już wcześniej wspominałam to ja jestem winna popełnieniu morderstw mojego męża Tomka Rudkowskiego oraz jego przyjaciela Andrzeja Mistarza. Tak to ja, Janina Rudkowska, jestem odpowiedzialna za te haniebne czynny wobec Boga i ludzi. Mój syn Piotrek nie wiedział o moich planach, tym bardziej nie pomagał mi w ich realizacji. Działałam sama, świadomie i dobrowolnie. Zrobiłam to z chęci zemsty na moich oprawcach, którzy wielokrotnie mnie bili i gwałcili. Nawet teraz, tuż przed śmiercią nie żałuję tego co zrobiłam. Abyście mieli absolutną pewność, że to ja jestem tą, której poszukiwaliście opiszę wam pokrótce jak zamordowałam ich. Ich znaczy tamte zwierzęta, tamtych bydlaków. Najpierw jak nie trudno się domyśleć zamordowałam swego męża. Było to naprawdę proste. Poszłam do jego mieszkania i powiedziałam, że mam na niego ochotę. On był już lekko wypity i bez problemu mi w to uwierzył. Zaczął dobierać się do mnie. Ja jednak powiedziałam, że aby mógł mnie mieć musi wypić ze mną piwo. Świnia ponownie mi w to uwierzyła. Mówiła, że nie ma piwa. Wszystko szło według planu. Wyjęłam swój prowiant. A mianowicie dwa piwa, z których jedno miało dosypany środek paraliżujący. Później zbiłam z mebli krzyż, ubrałam go, a właściwie rozebrałam, porozrzucałam trzydzieści monet na podłodze. Wszystko to miało wyglądać na robotę jakiegoś psychola. Następnie przywiązałam go do krzyża. Odczekałam około pięciu godzin, aby wytrzeźwiał i czuł ból. Wiadomo, że alkohol znieczula. Ponownie podałam mu środek paraliżujący tak, aby czuł ból, a przy tym nie był w stanie wołać o pomoc. Zaczęłam mówić co mu będę robiła. Plan był prosty zadać mu jak najwięcej cierpienia. Niestety nie pomyślałam i ta jędza nie pozwoliła mi na pełną realizację mojego planu. A było to tak, że gdy go przybijałam ta menda społeczna udusiła się. Po prostu sznury zaczęły się pod jego ciężarem obluzowywać. On nie mógł wsiąść wdechu, gdyż osoba wisząca na krzyżu musi unieść się na ranach, aby zaczerpnąć powietrza. Ta menda była sparaliżowana, jednak i tak dość dużo wycierpiała. Zanim sznury zaczęły puszczać zdążyłam przybić trzy masywne gwoździe. Na koniec wykonałam kilka pamiątkowych, rodzinnych fotek. Morderstwo to początkowo miało być jedynym, jednak ktoś zapukał do drzwi. Patrzę a to Andrzej Mistarz. Wyszłam i powiedziałam mu, że mąż jest w lesie i tam powinniśmy się udać. Gdy dotarliśmy na miejsce zaproponowałam temu bydlakowi zabawę, w której on miał być przywiązany do konaru. Andrzej był na tyle głupi, a może raczej nietrzeźwy, że bez wahania się na to zgodził. Później to była dopiero zabawa... Najpierw przypalałam go rozgrzanym metalem. Ależ on przy tym piszczał. Trwało to około dwóch godzin, następnie podałam mu miejscowe znieczulenie i zaczęłam obdzierać go ze skóry. Muszę się wam przyznać, że podczas ściągania skóry z jego wrednej twarzy niejednokrotnie wymiotowałam. To co zrobiłam było przerażające i na pewno bardzo, ale to bardzo bolące. Nawet sobie nie wyobrażacie jak człowiek (nazwijmy go tak z przekąsem) potrafi w chwili śmierci przepraszać i prosić o litość, krzyczeć i wołać o pomoc. Obdzieranie go ze skóry trwało nieco ponad trzy godziny, ostatnią rzeczą jaką zrobiłam mu było przecięcie mięśnia udowego prawej nogi. To było coś fantastycznego. Następnie zostawiłam go samemu sobie. Nie wiem dokładnie kiedy zakończył swoją żałosną egzystencję. A nom jeszcze Mateusz Pawelec. Zakopałam go żywcem w ziemi. Ale nie, nie powiem wam gdzie jest jego ciało. To zostanie moją słodką tajemnicą. Jedyne co wam mogę powiedzieć to... to, że umieram szczęśliwa i niczego nie żałuję. Nom może mogłam zabić ich nieco wcześniej, ale cóż każdy popełnia w swoim życiu jakieś błędy". Na tym się kończy jej list pożegnalny. Sprawdziłem informację o Mateuszu Pawelcu i wydaję mi się, że mogła go zabić. Dwa dni temu rodzina zgłosiła jego zaginięcie. Nie mamy na chwilę obecną żadnego tropu. Wydaję mi się, że Janina zabrała miejsce spoczynku zwłok Pawelca ze sobą i już nigdy nie uda nam się rozwiązać tej sprawy.
-Zamknij się! Jesteśmy stróżami prawa i bez względu na to jakim był człowiekiem i jak żył postaramy się odnaleźć jego zwłoki. Jutro wyślę tam jakiś oddział policji, aby znaleźli jakiś punkt zaczepienia. Musimy przecież znaleźć jakiś trop, poszlakę, która nas doprowadzi do zwłok ofiary. Tymczasem dziś możecie się już udać do domu. Wiem, że powinniście pracować jeszcze dwie godziny, ale to był ciężki dzień i należy się wam odpoczynek. Tym bardziej, że przyszliście do pracy nieco wcześniej niż zwykle. Przynajmniej niektórzy tak zrobili.
- Ale szefie przecież to nie moja wina, że autobus się spóźnił. Robiłem wszystko co tylko mogłem, aby się tu dostać najszybciej jak to tylko możliwe.
- Ufam ci, ale ponieważ pracowałeś dzisiaj najkrócej ty napiszesz raportu z tej sprawy.
- To jest nieuczciwe. Jak szef może... .
- Bezdyskusyjnie. To jest rozkaz! Ktoś musi to zrobić i tą osobą jesteś ty. W dniu dzisiejszym pozostało ci około dwóch godzin służby, więc nie każe ci nawet odrabiać tych kilku minut, kiedy się spóźniłeś. Tobie na dziś dziekuję Daniel za twoją służbę. Możesz się udać już do domu. Ja zostanę tutaj do końca służby, aby kontrolować pracę moich leniwych podwładnych.
- Bardzo dziękuję szefowi. To do zobaczenia jutro. Narazie.
- Cześć - odpowiedział z zaciśniętymi ze złości zębami Rojek.
Sprawa zabójstw została rozwiązana, jednakże podczas tego śledztwa wypłynęło wiele innych złych czynów ludzi, za które musieli oni ponieść zasłużoną karę. Przecież każda nasza decyzja ciągnie za sobą konsekwencja, czasem są one niemal niezauważalne, czasem jest to prawdziwa lawina następstw naszego postępowania. My ludzie musimy uświadomić sobie, że jedna fatalna decyzja życiowa może zrujnować naszą przyszłość i zamazać przeszłość. W taki oto sposób możemy zamienić teraźniejszość w piekło. Nieprzemyślane decyzje podejmowane przez pierwszoplanowych i drugoplanowych bohaterów tego opowiadania także miały swój dalszy wydźwięk. Osiedlowi chuligani za składanie fałszywych zeznań zostali skazani na pół roku więzienia w zawieszeniu na dwa lata. Daniel Pyza za pobicie podejrzanej w zabójstwie swego przyjaciela był zawieszony na pół roku w pełnieniu obowiązków funkcjonariusza policji oraz miał wpis do akt. Magda Mistarz po trzech miesiącach pobytu w szpitalu opuściła go całkowicie zdrowa, nigdy nie wniosła oskarżenia przeciw swojemu oprawcy. Krystian Rączka złożył anonimowy donos do wydziału spraw wewnętrznych policji w sprawie pobicia detektyw Mistarz. Podczas jednej z rozmów z komendantem Janczarskim wygaduje mu się o tym. Pół roku później w skutek licznych anonimowych donosów do wydziału spraw wewnętrznych zostaje dyscyplinarnie zwolniony. Mateusza Pawelca, jednego z oprawców Janiny Rudkowskiej nigdy nie udaje się odnaleźć. Uznaje się go za zaginionego.
zula52008
PostWysłany: Wto 14:15, 22 Cze 2010    Temat postu: Psychoza 3/4

Szok. Dzień III

Jest 10:00. Już od przeszło godziny do pokoju Adama próbują się dobić jego nowi partnerzy. Walą bezskutecznie w drzwi, krzyczą, dzwonią. Nic nie pomaga. W końcu siadają zmęczeni pod drzwiami i oczekują na wyjście z pokoju Kubiaka. O 10:30 pod pokojem pojawia się sam komendant Janczarski. Jest wyraźnie zdziwiony obecnością detektywów.
- O… witajcie! Mam nadzieję, że nie przeszkadzam wam zanadto. Oj nie krępujcie się tak. Proszę połóżcie się na podłodze! Może przynieść wam poduszeczki?
- Nom szefunciu. My nie chcieliśmy się opierdalać…. My czekamy na….
- A co kurwa sami to nie możecie nic zrobić! Może mamusie wam jeszcze tyłki podcierają. Zapierdalać do roboty! A ty Bogdan nie myśl sobie, że jak się nie odzywasz to cię nie widać. A i nie szefunciuj mi tutaj. Za co ja wam płacę kurwa?!
- Szefie, ale to naprawdę nie nasza wina….
- Zamknij się Bogdan i do roboty!
- Ale ja tylko….
- Ty tylko musisz zamknąć dziób i wziąć się do roboty. Już od ponad dwóch i pół godziny powinniście pracować!
- Chciałem tylko coś powiedzieć! Niech szef mi teraz nie przerywa!
- Nie musisz się tak drzeć. Co chcesz powiedzieć?
- Bo ja i Daniel nie chcieliśmy się zgodzić, aby zacząć pracę godzinę później. Adam powiedział, że powinniśmy się wyspać po czeka nas naprawdę ciężki dzień. Wczoraj poszliśmy do domów około 2:00 w nocy, więc na pewno się nie opierdalamy.
- Tak, ale ty mówisz o tym, że postanowiliście zacząć pracę godzinę później. Dlaczego więc mnie o tym nie poinformował żaden z was? I dlaczego jeszcze nie pracujecie jeśli jest godzina 10:36?
- Nom właśnie i tu jest problem. Już od ponad godziny próbujemy obudzić Adama, ale nic nie daje rezultatu. Czekamy więc aż wyjdzie.
- Wiecie co jeden z was niech zejdzie do biura i pouzupełnia dokumenty, drugi może tu zostać i zaczekać na mości pana lub możecie sami poprowadzić śledztwo do końca. To jak? Co wybieracie?
Detektywi po chwilowym namyśle stwierdzają, że opcja uzupełnienia dokumentów nie jest zła. Przecież w biurze nic im nie grozi, nie muszą ganiać bandytów. Po za tym nie będą pogrążać Kubiaka i zostaną oddani przyjacielowi. Postanawiają, że Rojek uda się do biura uzupełniać dokumenty, natomiast Daniel będzie oczekiwał pobudki detektywa.
Wejściu detektywa do komisariatu towarzyszą salwy chichotów. Kuba początkowo myśli sobie, że wszyscy śmieją się z jakiegoś dobrego żartu. Po krótkim czasie stwierdza jednak, że oczy rozbawionych funkcjonariuszy prawa zwrócone są w jego kierunku. Jest już stu procentowo pewien, że to on jest obiektem kpin. Zastanawia się co mogło to spowodować. Przegląda się w lustrze, ale nic. Twarz jest całkowicie czysta, nigdzie nie została pianka po goleniu. Spogląda na ubrania, lecz nic nie zauważa. Nigdzie nie ma przyczepionej kartki. W nic też nie wdepną. Jest zdezorientowany i wściekły z powodu tych „przerażających i okropnych” śmiechów. W końcu siada przy jedynym wolnym biurku i ze złością pyta się co jest grane. Jeden z policjantów ze łzami w oczach odpowiada mu, że właśnie usiadł na fotel posmarowany klejem. Detektyw znany z wielkiego poczucia humoru śmieje się na cały głos. Zastanawia się tylko dlaczego płapka została zastawiona właśnie na niego. Policjanci odpowiadają jeden przez drugiego, że to czysty zbieg okoliczności. Że postanowili zrobić ten dowcip przy jedynym wolnym biurku, tak żeby pierwsza osoba która wejdzie wpadła w płapkę.
Detektyw nie wydaję się zdenerwowany, raczej dobrze się bawi dowcipem kolegów. Wszystko zmienia się gdy Kuba musi wstać i odłożyć papiery. Jakie jest jego zdziwienie, gdy pomimo wysiłków klej nie chce puścić. Przy wszystkich próbach oderwania się od fotela Kuba zachowuj ostrożność, tak aby nie stać się obiektem żartów i dogryzek na wiele tygodni, a nawet miesięcy. Postanawia, że dokumenty zalęgające na biurku odłoży w momencie, gdy inni detektywi i policjanci wyjdą na lunch.
Na jego nieszczęście ktoś na sali poszukuje dokumentów Pawła Adamczyka, które właśnie trzyma w ręce. No cóż, myśli sobie, przecież to nie ja muszę zanosić mu te papiery, niech sam sobie po nie przyjdzie. Zgłasza, że to on ma poszukiwane dokumenty i żeby sobie ktoś po nie przyszedł. Osoba, która poszukiwała dokumentów stwierdza, że łatwiej będzie Kubie przejść ten kawałek drogi niż jemu. Rojek wychyla się zza swojego biurka i zauważa starszego mężczyznę o długiej, postrzępionej brodzie. Na oko osoba ta ma około osiemdziesiąt kilka lat, drżące ręce i nie w pełni sprawne nogi. O czym świadczyć mogą kule znajdujące się przy biurku staruszka. Bogdan nie ma wyboru musi wstać z miejsca. Jednym, szybkim i zdecydowanym ruchem szarpię za nogawkę spodni, które nie wytrzymują przeciążenia i pękają. Powstaje olbrzymia dziura. Na szczęście nikt nie zauważa tego zdarzenia. Detektyw zdejmuje bluzę, którą się obwiązuje wokół pasa. Tak opasany nie musi się już o nic obawiać. Wstaje więc i ma zamiar podać staruszkowi dokumenty, gdy nagle upada. Teraz jest naprawdę wściekły. Krew w nim buzuje jak gejzer wulkaniczny. Wie doskonalę, że wywrócił się na jakiejś rozciągniętej linie. Odgłosy śmiechów przyprawiają go o palpitację serca, jest załamany i zagubiony. Rozgląda się po twarzach swoich kolegów szukając wsparcia. Potrzebuje tego tak jakby był bezbronnym niemowlęciem wśród stada wilków, któremu pomóc może tylko ojciec z strzelbą. Czeka… lecz jego koledzy odwracają wzrok, gdy tylko na nich spojrzy. Przestępcy wydają się zadowoleni zupełnie tak jakby zaraz mieli być oczyszczeni ze wszystkich ciążących na nich zarzutach. Dopiero widząc rozbawionych przestępców, śmiejących mu się w twarz zauważa, że bluzka okrywająca dziurę opadła. Rojek jest na tyle znerwicowany tą sytuacją, że zaczyna wykrzykiwać na innych:
- Z czego się kurwa śmiejecie? Wy….
Nie wiedząc jak się zachować wybiega z posterunku trzaskając za sobą drzwiami. Bezpośrednio stamtąd udaję się pod mieszkanie Kubiaka. Jest tak wkurzony na Daniela, że zaczyna go kopać w nogi.
- Ty sobie tu kurwa śpisz, a ja tam mało ze wstydu się nie ugotuje!
- Co… co chcesz sam chciałeś iść dokumenty uzupełniać, a teraz masz do mnie pretensje? Nom opowiadaj co się tam tak strasznego stało?
- Dobra powiem ci, bo i tak się dowiesz. Ale obiecaj, że nie będziesz się śmiał.
- Nom postaram się. Dawaj
- Poszedłem na posterunek i usiadłem sobie przy jedynym wolnym biurku. Niestety nie był to przypadek, że tylko tam można było siąść. Fotel był posmarowany klejem. Jakby tego było mało wstając z fotela rozerwały mi się spodnie na dupie. Nikt tego nie zauważył… ale… obiecałeś, że nie będziesz się śmiał.
- Nic nie obiecywałem. Powiedziałem, że postaram się, ale nie mogę wytrzymać. Sorry, ale to jest takie zabawne.
- Na pewno nie dla mnie. Dobra to jeszcze nie koniec. Później wywaliłem się na jakiejś zastawionej linie i wszyscy zobaczyli dziurę. Czułem się tak jakbym stał goły wśród tłumu ludzi.
- Oj nie przejmuj się tak. Za jakiś czas wszyscy o tym zapomną!
- Nom jasne. Do końca życia będą mi wypominać ten żart. Dobra ja idę do domu się przebrać, a ty zostań tu.
- Ok. Nie ma sprawy.
Po niespełna dwóch godzinach Bogdan wraca pod drzwi mieszkania Kubiaka. Jest zaskoczony tym, że drzwi są cały czas zamknięte. Próbuje namówić Daniela, aby pójść i spytać się komendanta co mają dalej robić. Pyza początkowo nie chce na to przystać. Twierdzi, że jest to zwykłe donosicielstwo i chamstwo. Rozpoczyna się gorąca dyskusja.
- Co z tobą jest człowieku!? Nie będę donosił na przyjaciele. Jesteś jebanym kapusiem!
- Spierdalaj! Nikt tu nie jest kapusiem! Pomyśl tylko trochę! Nom masz?! Powiem ci co tu jest grane! Ten pierdolony ćwok, Kubiak, sobie z nas pogrywa! Mogę się założyć, że w tym momencie ogląda jakiś film i śmieje się z naszej naiwności! Słyszysz stary?! On się z nas kurwa śmieje!
- Zamknij się debilu! Ja cię już nie znam! Człowieku Adam jeszcze nigdy, ale to nigdy mnie nie zawiódł! Coś musiało się stać! Jestem tego pewien! On nie pogrywałby sobie z nas!
- Dobra, uspokójmy się trochę i zastanówmy co powinniśmy teraz zrobić. Masz jakiś lepszy pomysł niż pójście do Janczarskiego?
Po chwili namysłu Daniel wpada na fantastyczny pomysł wywarzenia drzwi do domu Kubiaka.
- Mam pomysł najlepszą opcją będzie wywarzenie drzwi. Dowiemy się czy Adam jest w środku i co ewentualnie tam robi. Zachowamy… Jak by to powiedzieć?… . honor i szacunek innych… . Postąpimy tak, aby nie narobić kłopotów Adamowi.
- To bardzo dobry pomysł. Jestem w szoku, że coś takiego byłeś w stanie wymyśleć. To ja lecę po łom.
- Dobrze się czujesz? A jeśli okaże się, że musiał wyjechać w pilnej sprawie? Co wtedy zrobisz? Odkupisz mu drzwi? Myśl człowieku!
- To jak je sforsujesz?
- Inteligentnie. Proszę przynieś mi łapkę do gwoździ.
- Dobra. Pójdę tylko pożyczyć do znajomego w bloku naprzeciwko.
Wkrótce wraca z łapką. Daniel podważa drzwi w ten sposób, że wyskakują z zawiasów. Obiera je o ścianę i wchodzi do mieszkania Kubiaka.
W ganku zauważa niedbale porozrzucane buty, pozwalane kurtki, nigdy nie odkurzane podłogi. Krzyczy: „Adam jesteś w domu? Słyszysz mnie? Jest tu kto?”. Odpowiada mu tylko głuche echo. Postanawia, więc wejść dalej. Sprawdza kolejno kuchnie, łazienkę, aż w końcu wchodzi do sypialni. Otwiera drzwi i zauważa, że pod kołdrą na łóżku coś jest. Odkrywa ją…. Zaczyna płakać… . Do pokoju natychmiast wpada Rojek.
- Co się kurwa stało? Dlaczego ryczysz?
Łkający detektyw nie jest w stanie wymówić ani jednego słowa, wskazuję jedynie na zakrwawioną kołdrę. Po odkryciu jej Kuba zauważa owinięte w folie ciało. Już ma je przekręcić, gdy nagle ktoś łapie go za rękę. Rojek odskakuję z przerażenia.
- Nie bój się to tylko ja. Nie dotykaj ciała, bo zatrzesz ślady!
- Ok. Ja tylko chciałem zobaczyć kto jest ofiarą.
- Ależ ty jesteś tępy. To przecież kurwa Adam! Zabije tego kto to zrobił.! Obiecuję to, słyszysz obiecuję! Kurwa mać!
Z oczów Daniela ponownie spływają strumienie łez. Nic dziwnego znał się z Kubiakiem jeszcze z czasów szkolnych. Jest zdołowany i załamany, ale pomimo to zachowuje się rozważniej niż jego partner
- Nie możesz być pewien czy to Adam. Przecież nie widać twarzy ofiary. Skąd wiesz, że osoba tam leząca to nie kto inny?
- Widzisz tu to znamię?!
- Nom widzę. Jest ogromne.
- To pozostałości po usunięciu tatuażu.
- Myślisz, że tylko Adam miał, to znaczy ma… tatuaż na ramieniu?
- Tak! A ta blizna co ofiara ma ją na nodze?! To ja mu to zrobiłem! Pamiętam jak bawiliśmy się w złodziej i policjantów. Ja i Adam byliśmy tymi złymi. On został złapany, a ja próbując go wyciągnąć z kurnika wybijam szybę, której odłamek uderza w jego nogę. Powoduję to olbrzymi krwotok i nałożenie siedmiu szwów na nogę. Znam go kurwa od wielu lat. To na pewno on. Chodźmy lepiej donieść o tym zdarzeniu Janczarskiemu.
Detektywi szybkim krokiem schodzą do gabinetu Janczarskiego. Zaczynają mówić, jednakże nic nie można zrozumieć z ich bełkotu.
- Panowie, powoli! Jeśli zmieniliście zdanie co to decyzji…
- Szefie Adam nie żyje!!! –wykrzyknął Daniel
- Jak to kurwa nie żyje! O mój Boże. Co się stało? Nie to nie może być prawda! Powiedzcie, że to nie prawda!
- Wywarzyliśmy drzwi do jego domu, a tam… . On tam leżał martwy. Został owinięty w folię, aby nikt nie wyczuł smrodu rozkładającego się ciała.
- O matko! Kto mógł to mu zrobić? – pyta zapłakanym głosem komendant – Musimy odnaleźć tego… tego pierdolonego skurwysyna!!
Komendant wychodzi ze swojego gabinetu, staje na środku posterunku i zaczyna donośnym głosem mówić: „Detektyw Adam Kubiak został tej nocy zamordowany! Za priorytet uznajemy schwytanie jego mordercy w możliwie najkrótszym czasie! Do sprawy zabójstwa naszego przyjaciela nie przydzielam nikogo! Dla osoby, która rozwiążę jednak tę sprawę czeka awans! Natychmiast proszę sprowadzić na posterunek Michała Czerwińskiego, aby mógł przeprowadzić oględziny miejsca zbrodni! Wszystko czego się dowiecie musi być wiadome zarówno mi, jak i innym! Dlatego na tym biurku mają się znajdować kopie protokołów ewentualnych przesłuchań, raport z miejsca zbrodni, jak i inne dokumenty mogące pomóc w rozwiązaniu tej sprawy!”.
Po przemówieniu Janczarski zaprasza Daniela i Kubę do swego pokoju:
- Panowie…. Ciężko mi o to prosić, ale czy moglibyście wziąć udział w zbadaniu miejsca zbrodni? Rozumiem wasze załamanie, lecz jesteście jedynymi prócz Michała Czerwińskiego osobami, którym mogę ufać. Zależy mi na tym, aby mieć informację o toczącym się postępowaniu z pierwszej ręki.
- Ależ szefie nie ma sprawy. – powiedział bez namysłu Bogdan.
- A ty dasz radę pomóc w tym postępowaniu? Zrozumiem jeśli odmówisz.
- Zrobię wszystko co w mojej mocy, aby umieścić…. Znajdę osobę, która zabiła Adama! Może szef być pewny, że znajdę tego skurwiela!
- Dziękuję! A mam jeszcze jedno pytanie do ciebie Daniel: Wiesz może jak mogę skontaktować się z rodziną Adama? W papierach nic nie ma….
- On nie ma rodziny! Ojca nigdy nie poznał, a matka zmarła gdy on miał osiemnaście lat. Reszta rodziny nie pomogła mu w tym ciężkim dla niego czasie, dlatego zerwał z nimi wszelkie kontakty.
- Nigdy nie chciał mówić o swojej rodzinie, a teraz wiem dlaczego. Musimy zająć się jego pogrzebem. Trzeba będzie zrobić zbiórkę pieniędzy, załatwieniami osobiście się zajmę.
Do gabinetu Janczarskiego wchodzi jego sekretarka, która oznajmia, że Czerwiński wrócił już z terenu i od razu udał się do mieszkania Kubiaka. Rojek i Pyza natychmiast wybierają się za nim na miejsce zbrodni. Komendant natomiast każe sekretarce wezwać Tomka Krogulca, aby powierzyć mu zebranie pieniędzy na pogrzeb detektywa. Sam natomiast bierze się za organizację pochowunku. Musi przecież zamówić trumnę, Mszę Świętą, jak i wykupuje miejsce na cmentarzu, opłaca kościelnego, aby ten wykopał grób. Także sprawy formalne, takie jak zawiezienie do urzędów zaświadczenia o śmierci Adama są na jego głowię.
Tymczasem w mieszkaniu zmarłego są już prowadzone oględziny, które mogą pomóc w schwytaniu mordercy. Po około kwadransie Michał wyraża swoje pierwsze opinie na temat czasu popełnienia zbrodni, motywów, jak i śladów pozostawionych przez napastnika.
- Co tak drepczecie za mną? Nie mogę swobodnie wykonać żadnego ruchu. Wyjdźcie stąd i nie przeszkadzajcie mi? Nom już was tu nie ma?
- Janczarski kazał nam, abyśmy przekazali mu twoje spostrzeżenia i teorie z miejsca zbrodni.
- Ale przecież i tak napiszę protokół w którym wszystko będzie uwzględnione. Nie rozumiem więc, bo co tu jesteście.
- Kuba nie wypowiedział się dokładnie. Chodzi o to, że komendantowi zależy na tym, aby mieć informację z pierwszej ręki w możliwie najkrótszym czasie. A protokół napiszesz dopiero na jutro. – powiedział stanowczym głosem Daniel.
- Nom tak rozumiem to... , ale proszę was o nieprzeszkadzanie mojej ekipie. Oni zostaną tu i będą szukać dalszych śladów pozostawionych przez mordercę.
- Dalszych śladów? Czy to oznacza, że udało ci się już coś ustalić?
-Tak wydaję mi się, że już wszystko wiem. Na wszelki wypadek moi koledzy sprawdzą to pomieszczenie jeszcze raz krok po kroku.
- Nom mów! Co tu się stało?! Co udało ci się znaleźć?!
- Na foli pozostał jeden z odcisków palców mordercy, który nie dość dokładnie usuwał ślady swego działania….
- Jak to znalazłeś odcisk? Przecież nic nie zauważyliśmy?
- Powiem wam, ale mnie nie wydajcie. Byłem tak oszołomiony wiadomością o śmierci Adama, że wszedłem sam do jego mieszkania i zacząłem szukać jakiś śladów.
- Nie masz co się martwić nikt cię nie wyda… . Prawda Kuba?!
- Nom tak! Nie, ja nikogo nie wydam. Nic nie mówiłem, bo myślałem, że jest to logiczne.
- Co udało ci się ustalić?
- Według mnie to wyglądało tak: Adam wrócił do domu z jakąś dziewczyną, być może prostytutką. Chciał się z nią zabawić. Kobieta zaproponowała, że przywiążę go do oparcia łóżka kajdankami. Możemy nawet stwierdzić, że kajdanki były oklejone różowym piórkami. Adam był pijany i bez namysłu zgodził się na to. Kobieta zasłoniła mu oczy, a następnie oddała dwa strzały w środek głowy. Następnie w pośpiechu owinęła ciało folią, tak aby nie wypływała z niego krew i tak, żeby zminimalizować smród rozkładającego się ciała. Następnie starała się zatrzeć ślady swoich działań. Niestety dla niej nie uniknęła błędów. Pod łóżkiem zostawiła piórko z kajdanek. A owijając ciało Adama folią, nawet nie zauważyła, że rękawiczka u jej prawej ręki pękła tak, iż mogliśmy zidentyfikować jej odcisk. Motyw zbrodni nie jest dokładnie znany. Co prawda z domu zniknęło kilka cennych rzeczy, ale nie wszystkie. Ktoś może próbować nas zmylić…. Jedno jest pewne, jeśli odcisk palca jest w naszej bazie to godziny mordercy na wolności są już policzone.
- Czy ta śmierć może mieć jakiś związek ze sprawą, którą razem z Adamem prowadziliśmy?
- Nie wydaję mi się. Sposób działania tego mordercy jest całkiem inny. Osobie tej nie zależy na zadaniu cierpienia. Jednakże nie jestem psychologiem i z całą pewnością nie mogę wykluczyć, że to nie ta sama osoba. Być może się mylę, a morderca zmienił schemat swoich działań. Istnieje taka możliwość, że tamte ofiary były zabite z zemsty, natomiast Adam tylko dlatego, że się czegoś dowiedział.
- O której doszło do śmierci?
- Najprawdopodobniej była to godzina trzecia w nocy.
- Nom dzięki. Chodź Bogdan pójdziemy zdać raport komendantowi.
- Dobra.
Detektywi rozmawiają o rozwiązłym trybie życia Adama, gdy na klatce schodowej zwraca się do nich Krogulec tymi słowami: „Chłopaki jest sprawa. Szef kazał mi zebra pieniądze na pogrzeb detektywa Adama Kubiaka. Wiecie nawet jak go nie znaliście, czy nie lubiliście to i tak dajcie po te kilka złotych. Pomyślcie, że to was mogło spotkać… . O ile kasy wrzuciliście! Dzięki! A nom tak bym zapomniał pogrzeb odbędzie się jutro o godzinie 12:00. Wiecie jest lato i ciało szybko się rozkłada, wiec nie ma na co czekać. Jeśli się wybieracie na pogrzeb to ubierzcie się w wyjściowy mundur. To cześć, idę dalej”.
Kuba i Daniel przystają na schodach i zastanawiają się co miały oznaczać słowa, że nawet jeśli go nie znali, czy nie lubili to i tak niech wrzucą kasę. Przecież sława detektywa Kubiaka już dawno wykroczyła poza mury posterunku, a i przyjaciół miał kilku. Cóż pomyśleli sobie, że to pewnie tekst do tych którzy zazdrościli Adamowi sławy i unikali go. Lub do tych, którzy nie do końca rozumieli jego specyficzne poczucie humoru.
Detektywi w końcu docierają do gabinetu Roberta. Muszą jednak poczekać chwilę, ponieważ rozmawia on z Rączką. Po około dziesięciu, może piętnastu minutach wchodzą w końcu do gabinetu.
- Dobrze, że jesteście. Przed chwilą rozmawiałem z Krystianem i dowiedziałem się bardzo ciekawej rzeczy.
- Jeśli ta menda powiedziała coś na mnie lub Kubę to pójdę i mu zapierdolę! Szefie ostatnio nic złego nie zrobiliśmy, naprawdę postępowaliśmy zgodnie z procedurami. Jeśli....
- Zamknij się kurwa wreszcie! Nic na was nie powiedział. Przyszedł powiedzieć, że grupka nastolatków z blokowiska zauważyła, że około godziny 3:20 z mieszkania Adama wybiegła jakaś kobieta. Zwrócili na nią uwagę, ponieważ omal nie potrącił jej samochód. Rysownik sporządził portret pamięciowy i okazało się, że ów kobietą była według zeznań świadków Magda Mistarz. A wy czego dowiedzieliście się od Michała?
- Ja pierdolę!!! Nie spodziewałem się tego! Szef wysłał już kogoś po nią? – wykrzyknął zdumiony Bogdan
- Tak, radiowóz już po nią jedzie. Nom mówcie czego wy się dowiedzieliście z miejsca zbrodni?
- Adam najprawdopodobniej zabawiał się z kobietą, gdy morderczyni przywiązała go do łóżka i zasłoniła mu oczy. Następnie oddała dwa strzały w środek głowy. Owinęła ciało folią, tak aby smród rozkładającego się ciała nie był wyczuwalny. Zgon nastąpił około godziny 3:00.
- Zapomniałeś powiedzieć jeszcze o tym, że na miejscu udało się odnaleźć odcisk palca morderczyni. Motywem zbrodni mogą być pieniądze. Z mieszkania Adama zniknęło kilka wartościowych rzeczy…. – ponownie włączył się do rozmowy zdumiony obrotem sprawy Daniel.
- Teraz mogę jedynie żałować, że sprowadziłem tę sukę na nasz posterunek. Ja pierdole, gdyby nie to… .
- Niech szef się nie załamuję. Nikt nie mógł przewidzieć tego co się wydarzy. Szukając na siłę winnych śmierci Adama mogę powiedzieć, że to i moja wina, bo nie zauważyłem co się święci. Obwiniać można również Bogdana.
- Nie, tutaj takie czcze gadanie nic nie pomoże. Jestem pośrednio winny tej śmierci i będę musiał żyć z tą świadomością. Jedynie cierpienie tej kurwy może zmniejszyć mój żal po stracie oddanego przyjaciela. Zrobię wszystko co w mojej mocy, aby Magda zapłaciła za to możliwie najcięższą karą….
- Nie wiem już jak mam uświadomić szefa, że to nikogo z nas wina. Po prostu tragedię się zdarzają i nic, ani nikt nie jest w stanie tego zmienić.
- Zakończmy może już tę rozmowę. Tu słowa nic nie pomogą…. Idźcie lepiej do domu trochę odpocząć. To był naprawdę ciężki dzień.
- Ale szefie ja i Bogdan chcemy pomóc. Nie odsyła szef nas tak szybko.
- Nic więcej dzisiaj nie zrobicie. Magda pójdzie do aresztu, zostaną jej pobrane odciski palców, lecz ewentualne przesłuchanie nastąpi dopiero w dniu jutrzejszym. Także w sprawie dwóch pozostałych morderstw nic nie uda wam się wskórać. Janina cały czas jest bezskutecznie poszukiwana, a sędzia uchylił areszt dla waszego jedynego podejrzanego. Stwierdził, że dowody zebrane w sprawie są zbyt powierzchowne i, że nie ma pewności, czy zdjęcia nie zostały podrzucone podejrzanemu. Idźcie już do swoich rodzin.
- Daniel, szef ma chyba rację. Chodźmy już do domów.
- Dobra w porządku, ale jutro jesteśmy w pracy za dziesięć ósma.
- Ma się rozumieć. To do jutra
zula52008
PostWysłany: Wto 14:14, 22 Cze 2010    Temat postu: Psychoza 2/4

Nagły zwrot akcji. Dzień II

Wydawać by się mogło, że sprawa została szczęśliwie zakończona. Jednakże do mocno skacowanego detektywa Kubiaka o trzeciej nad ranem zostaje wykonany telefon.
- Cześć Adam. Z tej strony Daniel Pyza.
- Cześć. Po co kurwa dzwonisz do mnie o tej porze?
- To ty prowadziłeś sprawę zabójstwa Tomka Rudkowskiego?
- Tak prowadziłem tę sprawę wraz z detektyw Mistarz. Sprawa została zakończona. Sprawcą okazał się jego własny syn.
- I tu się kurwa grubo mylisz. W lesie nieopodal zamkniętej kopalni znaleziono zwłoki mężczyzny. Koło ofiary znajdowało się trzydzieści złotówek i otwarta na Męce Pańskiej Biblia.
- O kurwa, zaraz tam będę. Zadzwonię tylko po Magdę i jedziemy.
- Dobra pośpiesz się tylko, bo padam już z nóg.
- Będziemy tam najszybciej jak to możliwe.
Kubiak rozłącza się w pośpiechu i wykonuję telefon do swojej partnerki.
- Cześć Magda. Miałaś rację! To nie koniec naszej sprawy. Znaleziono kolejną ofiarę.
- Wiedziałam, że to musiał być jakiś psychopata. Kim jest ofiara i gdzie znajduje się miejsce zbrodni?
- Miejsce zbrodni to las tuż koło kopalni. Nic więcej nie wiem. Wszystkiego dowiemy się na miejscu!
- Dobra. Spotkamy się w tym lesie.
- Spoko. Już wyjeżdżam z domu.
Pół godziny później detektywi byli już na miejscu zbrodni. Ich oczom ukazał się zwierzęca natura człowieka, bo tylko drapieżnik pozbawiony jakichkolwiek uczuć mógł dokonać tak makabrycznego morderstwa. Stojąc pod przywiązanym do konara ciałem Adam i Magda nie mogli wypowiedzieć ani jednego słowa. Byli całkowicie sparaliżowani, nogi drżały im zupełnie tak jakby ktoś z ich bliskich stał się ofiarą psychopatycznego mordercy. Pozostali w tej pozie jeszcze kilka długich chwil. Trwali by w tym stanie jeszcze kolejne kilka, może kilkadziesiąt minut gdyby nie zwrócili się do nich detektywi prowadzący tą sprawę.
- O witajcie! Nareszcie dotarliście. Co tak długo?
- W Warszawie utworzyły się olbrzymie korki po proteście kupców z KDP. Trudno się dziwić ludzią. Nastały trudne czasy, a strata pracy dla kupców może oznaczać popadnięcie w skrajną biedę i pozbawienie podstawowych środków do życia. Dobrze, że protestują! Ciekawe, jak politycy by utrzymali całą swą rodzinę za kilkaset złotych? Wstyd na cały świat, że pracownicy Kupieckich Domów Towarowych zostali spacyfikowani gazem łzawiącym i żelem pieprzowym.
- W pełni się z tobą zgadzam Adam. Ja też protestowałbym, gdyby władze chciały mi odebrać jedyne źródło utrzymania. Mówi się, że pieniądze szczęścia nie dają, lecz to tylko takie gadanie. Pieniądze pozwalają ci żyć w beztrosce. Zobacz na przykład Bogdana. Nie stracił pracy pomimo tego, że nagrywał waszą rozmowę. Szef odtrącił mu jedynie 200 zł. z wypłaty i skasował nagranie. To wszystko. Ale nie. Ten musi mieć większą wypłatę. Zobacz jak tu teraz zapiepsza. Jak jakiś mały robotek.
- Zamknij się. Myślisz, że jak jestem dziesięć metrów od ciebie o nic nie słyszę. I nie rób tu ze mnie takiego chytrusa. Po prostu wyszedłem z biura, bo ile do cholery można przy nim siedzieć. Już mnie od tego dupa boli. A poza tym obczajłem taki zajebisty dotykowy fon. Gdyby nie to, że szef pozwolił mi się zrekompensować to mógłbym zapomnieć o tym fonie, a tak trochę tu popracuję i nie dość, że odzyskam zaufanie szefuncia to zdobędę jeszcze dodatkową kaskę. Żałuje jedynie, że chłopaki nie usłyszeli waszej rozmowy. Polaliby się ze śmiechu. Jaka to była wzruszająca rozmowa. Sorry nie mogę tego wytrzymać.
- Lepiej powiedz co wiesz o ofierze, a nie się śmiejesz jak głupi. A jak dowiem się, że powiedziałeś coś chłopakom to cie zapierdolę.
- Spoko, spoko. Nic nikomu nie powiem. Ofiara to 60 letni mężczyzna. Jak poprzednia ofiara tak i on był prokuratorem. Obok ciała ofiary znaleźliśmy dowód osobisty niejakiego Andrzeja Mistarza.
- Co?! Kurwa!! Kurwa! Przecież to mój ojciec.
Z twarzy Magdy Mistarz zaczynają spływać potoki łez. Detektyw jest oszołomiona wiadomością o śmierci swego ojca. Nie może uwierzyć w to co się stało. Na zmianę drętwieją i drgają mięśnie jej całego ciała. Osłupiała stoi pod wiszącym ciałem swego ojca. Nie jest w stanie unieść wzroku, aby zobaczyć bestialskie dzieło mordercy. W pewnym momencie zaczyna biec przed siebie(w głąb lasu). Adamowi i Danielowi udaje się ją pochwycić i choć trochę uspokoić. Po krótkiej rozmowie czwórka detektywów ustala, że Magda powinna udać się do domu, aby te smutne chwile spędzić ze swą rodziną. Mistarz początkowo nie chce na to przystać. Jednakże przekonywana przez Daniela Pyzę, że śmierć jej ojca jest na pewno dużym ciosem dla całej jej rodziny i, że w tych trudnych chwilach powinna być z najbliższymi. Pani detektyw przystaje na propozycję. Odjeżdża z miejsca zbrodni nie odwracając wzroku w kierunku wiszącego ciała.
- Kurwa mać!!! Nie pomyślałem, że ofiarą może być ojciec twojej partnerki. Mam nadzieję, że się nie załamię.
- Ja też się tego nie spodziewałem. Co za bestia mogła coś takiego zrobić? Udało nam się cokolwiek ustalić? I gdzie się podział Michał Czerwiński?
- Był tutaj przed godziną. Powiedział, że ciało musiało wisieć w tym lesie co najmniej dwie doby. Przeanalizował prawdopodobny scenariusz morderstwa. Ofiara była torturowana przez co najmniej kilka godzin. Liczne oparzenia tkanek wewnętrznych wskazują na przypalanie ciała jakimś rozgrzanym metalem. Skóra z ciała ofiary została zerwana na „półżywca” co oznacza, że ojciec detektyw był jeszcze żywy, jednakże miejscowo znieczulony podczas tego precedensu. Mięsień udowy na prawej nodze został przecięty jakimś ostrym nożem, może mieczem, aby zadać jeszcze większe cierpienie. Bezpośrednia przyczyna zgonu jest nie znana. Andrzej Mistarz zginął z wycieczenie i bólu, albo z powodu rozcięcia jamy brzucha i wykrwawieniu się. Jedno jest pewne: Śmierć była długotrwała i bardzo bolesna. Jeżeli chodzi o wydłubane oczy to nastąpiło to dopiero po śmierci ofiary.
- Czy napastnik pozostawił jakiekolwiek ślady zbrodni?
- Niestety. Morderca działał bardzo ostrożnie i nie zostawił żadnego śladu swego działania.
- Czy napastnik upamiętnił to zdarzenie jakimiś zdjęciami?
- Michał powiedział, że na ciele ofiary nie znalazł jakichkolwiek śladów robienia zdjęć przez mordercę. Mówił też, że jednoznacznie nie da się stwierdzić czy się nie myli. Minęło zbyt wiele czasu od momentu zgonu, więc ślady mogły ulec zatarciu.
- Ach cholera! Czerwiński nigdy się nie myli. Czyżby morderca zmienił schemat swego postępowania? A może te morderstwa się ze sobą nie łączą?.... Zaczekaj. Mam telefon.
Kubiak odbiera telefon od Janczarskiego. Dowiaduję się, że syn pierwszej ofiary chce się z nim widzieć. Chwile potem komórka dzwoni do Daniela Pyzy, który uśmiecha się jak głupek do telefonu. Po skończonej rozmowie oznajmia Adamowi, że jest jego nowym partnerem. Detektyw jest zaskoczony tym w jak krótkim czasie komendant dowiedział się o tragedii Mistarz. Nie może zrozumieć kto tak szybko powiadomił Roberta. Rozgląda się szukając odpowiedzi na to pytanie…. I wszystko jasne! Na miejscu zbrodni zauważa Krystiana Rączkę. Policjanta, który bardzo pragnie zostać detektywem policyjnym. Sposób w jaki próbuje osiągnąć swój cel nie przysparza mu wielu przyjaciół. W otaczających nas społecznościach znaleźć możemy podobnych do niego. Nie ulegającym presji otoczenia, wytrwale dążących do celu, nie bojących się niczego i nikogo. Te wszystkie pozytywne aspekty Krystian potrafi zamienić w bezwzględne dążenie do awansu za cenę straty honoru, donosicielstwo, a nawet sprzedawania swego ciała. Adam ma wielką ochotę przyłożyć Rączce, lecz odpuszcza. Wymienia się jedynie ostrymi, lecz także słusznymi opiniami na temat Raczki ze swoim parterem. Detektywi wsiadają do samochodu i już mają odjeżdżać na przesłuchanie Rudkowskiego, gdy do samochodu wsiada Bogdan. Rojek oznajmia im, że również i on został przydzielony do rozwiązania tej sprawy.
Podczas podróży atmosfera jest gęsta i ponura. Aby rozładować anpięcie Bogdan opowiada dziesiątki dowcipów, z których najlepsze to:
„Jak zrobić sałatkę z buraków?
- Wrzucić granat do BMW.
Kto to jest kawaler?
- To ktoś, kto codziennie do pracy przychodzi z innej strony...
Kto to jest mąż?
- Zastępca kochanka do spraw finansowo-gospodarczych.
Ile można patrzeć na teściową z przymrużonym okiem?
- Aż się nie naciśnie spustu.
Czym sie różni mąż od dyrektora?
- Tym że dyrektor wie że ma zastępcę a mąż nie…”.
Jak do zwykle bywało Kuba Rojek okazał się niezbędną pomocą przy rozładowywaniu emocji w tego typu spraw. Spraw skłaniających do rozmyślania nad tym kim, a może czym jest współczesny człowiek. Ile w nim jest człowieczeństwa, a ile zwierzęcia. Do czego jesteśmy zdolni, aby zaspokoić swoje zwierzęce instynkty. Czy w dzisiejszych czasach człowiek stał się bestią? Wielu wydaję się, że tak… lecz… ja stawiam tezę: CZŁOWIEK NIE STAŁ SIĘ BESTIĄ, LECZ ZAGUBIONĄ ISTOTĄ W ŚWIECIE PROMUJĄCYM ZŁO, JAKO ŹRÓDŁO DOBROBYTU I SZCZĘŚCIA.
Zapominając o traumatycznych przeżyciach z miejsca zbrodni detektywi postanawiają przesłuchać syna pierwszej ofiary w nowym „pokoju zwierzeń”. Nie mając żadnych poszlak zamierzają przydusić syna pierwszej ofiary. Nie oznacza to jednak , że chcą wymusić zeznania. Pragnął jedynie przycisnąć chłopca do ściany, tak aby dowiedzieć się czy ma coś wspólnego ze śmiercią ojca detektyw. Sala przesłuchań różni się od poprzedniej przede wszystkim tym, że nie jest tak mroczna i przerażająca. Rozpoczyna się przesłuchanie, które prowadzą Daniel Pyza i Adam Kubiak. Bogdan natomiast idzie do pokoju za weneckim lustrem.
- Chciałeś się z nami widzieć. Co masz nam do powiedzenia?
- Jak to kurwa wam. Chciałem się widzieć z tobą i tą suczką co tu była, a nie z tym ćwokiem.
- Uważaj sobie. Kogo nazywasz ćwokiem? Chcesz oprócz morderstwa odpowiadać za obrazę urzędnika państwowego.
- O urzędnik państwowy się znalazł. Jebany pies.
- O ty gnoju. To ty tak do mnie? Zaraz cię nauczę dobrych manier.
- Uspokój się Daniel. Nie warto psuć sobie krwi. A ty młody powiesz nam po co chciałeś się z nami widzieć? Chcesz złożyć jakieś wyjaśnienia? Zacznij gadać.
- Powiedziałem, że chce rozmawiać z tobą i tą suczką. Nikomu innemu nic nie powiem.
- Co ty sobie kurwa myślisz, że jesteś w pierdolonym pięciogwiazdkowym hotelu. A jeśli jeszcze raz obrazisz panią detektyw to oprócz dwóch zabójstw odpowiesz za……
- Jakich dwóch zabójstw? Jeszcze wczoraj byłem oskarżony o jedno. Jakieś jaja sobie ze mnie robicie. Co teleportowałem się i kogoś zabiłem? W nic mnie nie wrobicie.
- Nie musiałeś się teleportować, aby zabić drugą ofiarę. Zabójstwo zostało popełnione około dwóch dni temu, ale dokładną datę to sam zapewne znasz. Długo nie wyjdziesz z pierdla. Oj długo….
- Ja nikogo nie zabiłem. Chcecie ze mnie zrobić jebanego kozła ofiarnego? To kurwa nie przejdzie. Nie wrobicie mnie w to.
- W nic cię nie wrabiamy. Popełniłeś dwie makabryczne i nieludzkie zbrodnie za które odpowiesz. Jebana świnia….
- Proszę pana czy ten ćwok mógłby opuścić to pomieszczenie? Naprawdę proszę niech on stąd wyjdzie. Nazwał mnie jebaną świnią, chyba jakiś szacunek przesłuchanemu się należy. Wypros go stąd.
- Czemu miałbym to zrobić? Przecież tak okrutna osoba jak ty nie zasługuje na pomoc. Czy ofiary nie prosiły cię o darowanie życia….
- Dobra, dobra. Rozumiem co chcesz mi powiedzieć. Myślisz, że to ja zabiłem tych ludzi i zasługuje na te obrazy. Po raz kolejny powiem, że to nie moja robota. Jeśli chcesz dowiedzieć się czegoś co może pomóc ci w rozwiązaniu tej sprawy to niech on stąd wypierdala.
- Nie będziesz mnie gnoju szantażował. Jesteś głównym podejrzanym i w twoim interesie jest powiedzenie mi wszystkiego co wiesz w tej sprawie. Przyznaj się do zabójstwa swego ojca. Sąd z całą pewnością weźnie pod uwagę okoliczności łagodzące. Także chęć współpracy z nami pozwoli ci zmniejszyć wyrok. To jak będzie? Powiesz nam czemu zabiłeś Andrzeja Mistarza?
- Nikogo nie zabiłem. Powtarzam to już chyba setny raz.
- Jeśli nie wezwałeś nas, żeby się przyznać to co chcesz nam powiedzieć?
- Nic nie powiem dopóki on stąd nie wyjdzie.
- Jeszcze jedna noc w więzieniu da ci trochę do myślenia. To jak będzie powiesz nam o co chodzi, czy w tej chwili wracasz do więzienia?
- Potrzebujecie moich zeznań, aby rozwiązać tą sprawę. I proszę nie mówcie, że tak nie jest… . Gdybyście mieli jakieś poszlaki nie przyjechalibyście na moje wezwanie. Więc zamiast próbować mnie zastraszać, może pan ćwok raczy stąd wypierdalać. O jak fajnie mi się zrymowało.
- Nie chcesz nic mówić to gnij w więzieniu. Proszę wyprowadzić tą wesz.
- Jebana świnia.
Chłopak zostaje zakuty w kajdanki przez stojącego przed pokojem zwierzeń policjanta. Już mają wychodzić, gdy nagle zjawia się Bogdan i zaczyna szeptać coś do ucha Kubiaka. Rojek namawia detektywa na przystanie na warunki małolata. Przekonuje go, że to ich jedyna szansa na ruszenie stojącego w miejscu śledztwa. Zwraca się do Rudkowskiego z zapytaniem czy może zastąpić w przesłuchaniu detektywa Daniela Pyzę. Chłopak po chwili namysłu zgadza się na to. Przesłuchanie w zmienionym składzie trwa dalej.
- Nom to teraz powiedz nam co wiesz w tej sprawie.
- Czemu ty zadajesz mi pytania? Czy detektyw Kubiak zaniemówił?
- Dość tego!!! Chodź wychodzimy stąd! On niczego nie wie! Bawi się tylko z nami!
- Nie szukaj zaczepki Piotrze. Powiedz nam wszystko co wiesz w tej sprawie, abyśmy mogli pojąć prawdziwego mordercę.
- Dobrze. Jak już mówiłem, gdy byłem kilkuletnim chłopcem ojciec się nade mną znęcał psychicznie i fizycznie. On i jego koledzy dopuszczali się wielokrotnie gwałtów na mojej matce. Zmuszali ją do okropnych rzeczy…. Pamiętam dokładnie ich twarze i pomyślałem sobie, że może gdybym zobaczył ich na zdjęciach to znaleźlibyście tych drani. Ciężko mi o tym mówić, lecz gdy miałem piętnaście lat to mój ojciec i jeden z jego kumpli… . Oni zmusili…. Oni zmusili nas do… see…ksu.
- Zmusili ciebie i kogo?- zapytał zszokowany Bogdan.
- Zmusili mnie i córkę jednego z nich. Pamiętam i ją. Takich rzeczy się nie zapomina. Nigdy tego nie zapomnę.
- Kim byli znajomi twego ojca?
- Oni wszyscy byli chyba prawnikami, może prokuratorami. Nie wiem dokładnie. Często rozmawiali o jakiś rozprawach sądowych.
Detektyw Adam Kubiak wychodzi na chwilę z sali przesłuchań, wraca po chwili i włącza się czynnie do przesłuchanie. Rzuca na stolik zdjęcia drugiej ofiary.
- Znasz tego człowieka?
- Nigdy w życiu nie zrobiłbym czegoś takiego. Dlaczego miałbym go zabijać?
- Może dlatego, że jesteś psychopatą nienawidzącym prokuratorów. Postanowiłeś się na nich zemścić za błędy swojego ojca. Czy ty kurwa pomyślałeś co czuje teraz rodzina zmarłego? Widzisz tak wyglądała twoja ofiara przed śmiercią. Jest pełna….
- To jest jeden z kolegów ojca! To właśnie on zmusił swoją córkę to nierządów. To ten bydlak!!! To on jestem pewny na sto procent. Widać jeszcze jest sprawiedliwość na tym świecie!
- To niemożliwe!? Ofiarą jest ojciec Magdy Mistarz!
- Zamknij się Kuba.
- Co?! Wydaję mi się, że rozpoznałbym ją, lecz minęło już dużo czasu od tego zdarzenia. Cóż wydaje mi się, że jest ona dość podobna do…. Tak to może być ona.
- A więc twierdzisz, że ojciec Magdy Mistarz zmuszał ją do uprawiania seksu z tobą?
- Tak wydaje mi się, że to z nią uprawiałem seks przed trzema laty. Jednakże nie jestem stu procentowo pewny czy to ona. Jestem jedynie pewny tego, że bydlak z tych zdjęć zmusił jakaś dziewczynę do uprawiania seksu i wielokrotnie gwałcił moją matkę.
- Mam nadzieję, że nie okłamałeś nas. Jeśli z nami sobie kurwa pogrywasz to uprzykrzymy ci życie i w pierdlu. Obiecuję ci to….
- Nie, ja naprawdę mówię prawdę. Sam się przekonasz….
- Nom to się jeszcze okaże. Wyprowadzić podejrzanego.
Po wyjściu Piotra do pokoju zwierzeń ponownie wchodzi Daniel. Jest wyraźnie zadowolony z siebie. Trzyma w ręku jakieś dokumenty. Zaczyna mówić.
- Wiecie co mam w ręce? Nom zgadujcie czego się dowiedziałem.
- Że jesteś debilem. Ależ ty spostrzegawczy. Już dawno ci o tym mówiłem- powiedział Kuba
- Nie o to chodzi. Zgadnijcie kto tydzień temu wrócił do Polski?
- A czyli przyznajesz się, że jesteś debilem. Nom kto taki powrócił do ojczyzny?
- Pierdol się. Nom zgaduj ty Adam.
- Nom niech zgadnę….. To najprawdopodobniej Janina Rudkowska.
- Tak. Skąd wiedziałeś?
- Po pierwsze to nie trudno było się domyśleć o kogo chodzi jak powiedziałeś, ze ktoś powrócił do Polski. Jeśli chciałeś się bawić w zgaduj-zgadule to było nas kazać strzelać co odkryłeś. Po drugie już wczoraj wiedziałem o tym, że żona pierwszej ofiary jest w Polsce. Miałem wam o tym powiedzieć, ale jakoś tak zapominałem o tym. Po za tym nasze jednostki policji bezskutecznie próbują odnaleźć podejrzaną. Jeśli zostanie odnaleziona natychmiast zostaniemy powiadomieni.
- Ja też o tym wiedziałem.
- Nom to ładnie. To ja myślałem, że powiem wam niusa, a tu wszyscy już o tym wiedzą. Rozumiem, że ty Adam domyśliłeś się , że ona może być w to zamieszana. Jesteś doskonałym detektywem, ale że Daniel wiedział. Tu się potwierdza przysłowie, że szczęście sprzyja głupszym.
- Chyba kurwa lepszym. W przysłowiu jest, że lepszym.
- Nie denerwuj się tak, bo żyłka w dupie ci się urwie.
- Ha ha ha. Bardzo śmieszne!
- Dobra już skończcie te wygłupy. Powiedzcie mi lepiej co myślicie o zeznaniach Piotrka.
- Mi się wydaje, że kłamie. Zrozumiał, że większą połowę swojego życia może spędzić za kratami. Przestraszył się i próbuje nas zmylić.
- A mi się wydaję, że… połowy to są równe.
- Oj tam tak się mówi. Nie czepiaj się słówek. Lepiej powiedz co ty o tym sądzisz.
- Mi wydaję się, że może to być prawda. Jakoś ufam mu. Wydaje mi się, że powinniśmy przeprowadzić przesłuchanie Magdy tak, aby myślała, że mamy dowody na to, że ojciec ją zmuszał do nierządów. Taka jest moja opinia.
- Widzę, że zdania są podzielone. Zastanawiam się tylko po co chłopak nam o tym mówił… . Chyba, że naprawdę nikogo nie zabił i chce pomóc znaleźć nam prawdziwego mordercę lub się nami bawi. Ale wydaje mi się, że powinniśmy odwiedzić detektyw Mistarz.
- Ej to może jutro do niej pojedziemy po już jest 2:20, już dawno po dobranocce- powiedział zmęczonym głosem Bogdan.
- Nom wydaje mi się, że przesłuchanie możemy przesunąć na jutro. To na razie chłopaki. Spotykamy się jutro o godzinie dziewiątej pod moimi drzwiami.
- Co dlaczego tam, a nie na posterunku?
- Kurwa człowieku przecież to jest ten sam budynek. Co ci szkodzi wejść na pierwsze piętro zamiast na parter. Bogdan nie robi jakoś z tego problemu.
- Oj i ja nie robię. Tylko tak sobie żartowałem….
- To jutro spotykamy się o ósmej pod twoimi drzwiami?- spytał się Rojek
- O jakiej ósmej?! Spotykamy się o godzinie dziewiątej. Nie będziemy się przecież z rana zrywać.
- Ale my powinniśmy pracować od ósmej. Ja i tak mam obniżoną pensję….
- Spokojnie jak by Robert się czepiał to wszystko weznę na siebie.
- Nom dobra to tak może być. Do jutra, to znaczy do dzisiaj….
Detektywi żegnają się przez podanie ręki. Zmęczeni funkcjonariusze prawa rozchodzą się do swoich rodzin. Tylko samotny Adam nie ma do kogo wrócić….
zula52008
PostWysłany: Wto 14:04, 22 Cze 2010    Temat postu: Psychoza 1/4

Nowa sprawa detektywa Adama Kubiaka. Dzień I

Historia ta wydarzyła się w lipcu roku 2009. Za oknami panowała wtedy wesoła, słoneczna, upalna pogoda. Przechodnie na ulicy nosili lekkie, przewiewne stroje, na głowach mieli czapki z daszkiem, a w rękach trzymali butelki z wodą... . Temperatura powietrza dochodziła w tych dniach do 25-29oC . Popołudniowe burze przyczyniły się do wielkich strat materialnych. Ludzie tracili dobrobytem całego swojego życia, a władze polskie obiecywały pomoc. Tyle tylko, że pomoc ta w większości przypadków nie była by potrzebna, gdyby tylko uregulować rzeki, poprawić wały. Politycy opozycji wykorzystali tragedię ludzi do gry politycznej. Oskarżali władzę premiera Donalda Tuska o to, że nic nie zrobił aby zapobiec tragedii. Zapomnieli tylko, że również i oni nie przyczynili się do poprawy bezpieczeństwa powodziowego w Polsce, podczas swojego urzędowania….
ogladając w "Wiadomościach" straty jakie poczyniły burze zaczął popadać w rozgoryczenie spowodowane żalem i współczuciem do osób, które straciły dach nad głową. Ma już ukoić swoje cierpienia w butelce woódki, gdy nagle do drzwi puka przepiękna kobieta o kruczoczarnych włosach, które w promieniach słonecznych zdają się błyszczeć. Niebieskooka piekność w wieku w wieku dwudziestu dwóch lat wydaje mu się byc aniołem. Widząc piękno zgrabnej, młodej kobiety Adam stoi jak otępiały i nie jest w stamnie nawet wymówić ani jednego słowa. Czuł jedynie jak jego rece zaczynaja drgać w rytmie jego rozdyganego do granic obłędu serca. Nie wie co się z nim dzieje, nie wie co ma robić. Przecięż coś takiego zdarzyło mu się pierwszy raz w jego czterdziestoletnim życiu.
- Dzień dobry Panu - wypowiedziała cichym i spokojnym głosem piękna i ponętna nieznajoma stojąca w drzwiach jego domu-Czy to mieszkanie detektywa Kubiaka??
- A…a…ale ja. Ja pani nie znam. Tak to moje mieszkanie - wyszeptał nieśmiało detektyw.
- Przepraszam za wtargnięcie, ale zostałam przysłana z centrali. Szef mówił, że Pana służbowy telefon nie odpowiada…
- O matko. Zapomniałem o nim. Gdy wracałem z pracy wyleciał mi chyba z kieszeni. Słucham. Po co panią przysłali? Czy nie miałem dostać miesięcznego urlopu? Czy mam się zaharować jak wół dla tysiąca pięciuset złotych? Co oni sobie kurwa myślą?
- Ostrzegano mnie, że może pan nieco marudzić, ale mówiono mi także że jest pan miłą i uprzejmą osobą! Widzę jednak, że to stek kłamstwa. Twój przełożony powiedział, że za dziesięć minut ma się Pan stawić w biurze policji.
- Przepraszam nigdy się tak nie zachowywałem. Bardzo przepraszam za mój język. Coś dziwnego dziś się ze mną dzieje. Naprawdę jestem…
- Proszę się nie tłumaczyć szkoda czasu i tak jesteśmy spóźnieni.
- Dobrze już idziemy wezmę tylko parasol i odznakę.
Oboje udali się do wyjścia szybkim krokiem. Adam zamyślił się. Po głowie krążyły mu myśli jak źle zachował się w stosunku do swej ukochanej. Nie mógł wybaczyć sobie, że pokazał jej się jako osoba wulgarna, niekulturalna. Zaczął rozmyślać nad sensem ludzkich słów. Doszedł do wniosku, że słowem można zdziałać cuda. Nie jest to przecież zbiór czystych liter, a dźwięk myśli i duszy człowieka. Zrozumiał, że ten jeden wulgaryzm podczas pierwszej rozmowy zmienił spojrzenie tej pięknej istoty na jego osobę. Już wiedział, że każde słowo ma swoją treść… Wiedział, że jedno słowo może zatrzeć dorobek kilku lat, sprawić że osoby sobie bliskie staną się sobie obce, że ojciec znienawidzi syna, że żona odejdzie od męża….
Nawiązał z nią więc rozmowę, w której próbował naprawić swój stereotyp chama zatarty już w jej głowie.
- Zacznijmy może od nowa. Nazywam się Adam Kubiak i jestem najlepszym detektywem w Warszawie. Jestem miły i sympatyczny.
- O widzę, że do tego pan jest wielce skromną osobą. A jeżeli chodzi o to, że pan jest miły to jeszcze tego nie zauważyłam.
- Tak, wiem. Zachowałem się nie rozważnie. Przepraszam to przez to, że pani jest taka piękna…
- Słucham. O co panu chodzi w ogóle? Ja piękna?
- Tak pani jest przepiękna. Nigdy w życiu nie widziałem takiego piękna. Pani urody nie powstydziła by się i nimfa wodna… Gdy pani stanęła w moich drzwiach to myślałem, że jest pani aniołem, prawdziwym aniołem.
- Bardzo pan oryginalny- odpowiedziała wyraźnie zawstydzona dziewczyna
Policzki dziewczyny czerwienią się ze wstydu i zaskoczenia szczerym wyznaniem mężczyzny. Zapadła chwila niezręcznej ciszy, którą przerwał komendant policji.
- O kogo ja widzę...! Nie! To nie możliwe! Tak wcześnie przecież jest dopiero 12…! Panicz już wstał?! Co ty sobie kurwa myślisz, że nie znajdę na twoje miejsce kogoś innego?! Że jesteś tak doskonałym i nieomylnym policjantem, że nie da się ciebie nikim zastąpić…?!
- Wydaje mi się, że miałem dostać miesięczny urlop szefie.
- Co?! O ty… draniu. Przecież ty już dawno wykorzystałeś swój urlop…!
- Ach tak Robercie. Zupełnie o tym zapomniałem. Przecież nie będziemy się sprzeczać o takie drobnostki.
- W pracy nie jesteśmy kurwa kolegami, żebyś do mnie mówił na ty! Nie, nie będziemy się o to kłócić. Po prostu odtrącę ci pieniądze z wypłaty.
- Chyba żartujesz. Z czego chcesz mi odtrącać? Zarabiam tysiąc pięćset złotych. Zrobimy tak: ty dasz mi najtrudniejszą sprawę jaką obecnie prowadzimy, ja ją rozwiąże i o wszystkim zapomnimy.
- A myślisz, że po co tu ściągnąłem twoje zapite dupsko?
- Nie wiem… Może chciałeś powymieniać się doświadczeniami ze stosunków z twoją żoną. Całkiem nieźle poczyna sobie w łóżku.
- Co powiedziałeś?! Co kurwa?! Zabije jak psa! Ty bydlaku chodź tu…!
Między komendantem Robertem Janczarskim, a detektywem policji Adamem Kubiakiem wywiązała się walka. Robert szybko niczym lampart rzuca się z pięściami na swojego podwładnego i zadaje mu kilka naprawdę mocnych ciosów w twarz. Adam nie jest mu dłużny i z całych sił oddaje mu ciosy. Wynik tego pojedynku łatwo przewidzieć. Detektyw był wychudzonym, lecz wysokim mężczyzną o dużej spiczastej brodzie i zawsze ekstrawaganckich włosach. Po mimo licznych bójek jakie odbywał był słabym bokserem. Komendant natomiast był nieco otyłym, ale i umięśnionym mężczyzną znającym kilka sztuk walk wręcz. Kubiak widząc, że przegrywa łapie za krzesło i już ma uderzyć szefa, gdy nagle słyszy głos pięknej nieznajomej.
- Co wy wyprawiacie?
- Ja… to znaczy… To on rzucił się na mnie- powiedział zawstydzony detektyw
- Jak możecie się tak zachowywać! To nie cyrk tylko policja! Miałam, to znaczy mieliśmy się zająć jakąś sprawą zabójstwa! Po to tu chyba zostałam przysłana?!
- O kim ty mówisz? czyżbym ja i ty… . Mamy być partnerami?- zapytał się z ekscytacją i zadowoleniem Kubiak.
- Tak, zanim obraziłeś moją żonę miałem przydzielić was do sprawy morderstwa. Jednak zważywszy na to, że pobiłeś się z przełożonym czeka cię sprawa dyscyplinarna. Tobie natomiast przydzielę innego partnera.
W tym momencie do biuro wracają z przerwy obiadowej policjanci. Ich oczom ukazuje się niecodzienny widok. Posterunek jest całkowicie zdemolowany. Na podłodze leża poprzewracane biurka i krzesła, dokumenty są wszędzie. Straty wynikające z bójki przekroczyć mogą nawet siedem tysięcy złotych. Niemal całość tej sumy musi zostać wydana na wymianę zepsutych komputery, oraz nowoczesnego urządzenie wielofunkcyjnego Sprawcy tego bałaganu stoją naprzeciw siebie po dwóch przeciwnych stronach komendy. Stoją patrząc jeden na drugiego z taką złością i furią, że mogliby się pozabijać. Nie robią jednak tego w obawie przed konsekwencjami. Obaj agresorzy są czerwoni z nadmiaru adrenaliny, która wytworzyła się w ich organizmie. Adam trzyma w swej prawej ręce krzesło skierowane nogami w kierunku szefa. Jego twarz wygląda fatalnie. Pod lewym okiem widoczne jest zasinienie. Usta są porozrywane w wielu miejscach. Z nosa wypływa mu strumieniem krew. Po Janczarskim nie widać aż tak śladów bójki. Ma jedynie lekko rozciętą wargę i nieco wygniecioną koszulkę.
Robert pobudzony stoczoną bitwą zaczyna wykrzykiwać na wracających z obiadu policjantów.
- Na co kurwa się patrzycie. Nie widzieliście nigdy jak mężczyźni się biją?! Ruszajcie się i szybko posprzątajcie ten cały bajzel!
- Ja widziałem jak mężczyźni się biją- powiedział wyraźnie rozśmieszony całą tą sytuacją Bogdan, a właściwie Kuba Rojek - w przedszkolu.
- Ty nie bądź taki śmieszny. Lepiej wziął byś się do pracy! A wy co się tak śmiejecie? Nie macie nic do roboty?
- Nom już się robi. Ktoś musi posprzątać przecież cały ten syf.
- Ruszać się! A na ciebie Kuba będę miał oko!
- Przykro mi, ale wolę kobiety. Szef nie jest w moim typie.
- Nie wkurwiaj mnie teraz, bo wylecisz na zbity pysk!
Rozwścieczony Janczarski wychodzi do swojego gabinetu, który znajduje się na skraju komendy. Trzaska drzwiami z taką siła i furią, iż obraz wiszący na ścianie spada na podłogę. Przez szybę w drzwiach widać jak komendant kopie ze złością w biurko. Adam postanawia pójść i przeprosić szefa za swój nieudany żart.
- Szefie. Mogę wejść? Chciałem….
- Wypierdalaj z tą ty śmieciu! Jak śmiesz w ogóle wchodzić do mojego gabinetu! Wynocha! Wypierdalaj stąd, póki cię jeszcze nie zwolniłem!
- Szefie. Ja nie chciałem nikogo urazić. To miał być niewinny żart. Bardzo szanuję pańską żonę… .
- Co powiedziałeś?! To miało być śmieszne! Nazwanie mojej ukochanej żony ladacznicą jest dla ciebie żartem! Pożałujesz swoich słów! Gorzko ich pożałujesz!
- Nie gniewaj się na mnie Robert. Razem graliśmy w piłkę, chodziliśmy do szkoły policyjnej, razem też się bawiliśmy na zabawach. Nie pozwól, żeby moja głupota zniszczyła naszą wieloletnią przyjaźń.
- Nie mogę pozwolić, aby nazwanie mojej żony kurwą uszło komuś płazem! Nie pozwolę na to nikomu nawet tobie Adam. Jedyną, rzeczą o którą naprawdę warto walczyć jest rodzina i jej honor. Nie mogę ci tego darować tak łatwo.
- Czy naprawdę nasza przyjaźń znaczy dla ciebie tak mało? Czy głupi żart może zniszczyć naszą wieloletnią przyjaźń? Nom zastanów się dobrze. Ja po prostu wyłączyłem na chwilę rozum.
- Wiesz czasem jedno słowo wystarczy, aby wymazać z pamięci wszystkie dokonania, wspomnienia. Twoje słowa mnie obraziły i zraniły moją dumę, która jest dla mnie najważniejszą sprawą. Jeżeli dalej chcesz mnie swym zachowaniem wkurwiać to może lepiej zakończmy tę przyjaźń raz na zawsze.
- Robert wiem, że honor i duma jest dla ciebie najważniejsza, ale proszę cie nie kończmy naszej przyjaźni tak łatwo. Naprawdę nie chciałem, żeby tak wyszło. Nom sorry stary.
- Nie wiem co chciałeś zrobić, ale zdrowo mnie wkurwiłeś. Nazwanie mojej żony kurwą to zdrowa przesada! Nigdy więcej tak nie żartuj. Teraz będziesz musiał się postarać, abym ci na nowo zaufał. Na początek znajdź sprawcę zabójstwa Tomka Rudkowskiego i ustal motyw jakim kierował się sprawca. Pomocna będzie ci w tym Magda Mistarz, którą zapewne już poznałeś.
- Wielkie dzięki przyjacielu. Wiedziałem, że równy z ciebie gość. Przepraszam za wargę.
- Idź już lepiej zanim się rozmyślę. I ani słowa o mojej ukochanej żonie.
Szczęśliwy Kubiak wychodzi powolnym krokiem z gabinetu szefa. Zauważa jednak, iż Rojek podsłuchiwał całą ich rozmowę. Bogdan udaje się na rozmowę z Janczarskim, podczas której wychodzi na jaw iż cała rozmowa została nagrana na dyktafon. Szef jest oburzony tym i nakłada na Bogdana karę obniżki pensji o dwieście złotych. Adam i Magda udają się na miejsce przestępstwa. Podczas podróży między detektyw Mistarz, a Kubiakiem wywiązuje się rozmowa.
- Mamy razem pracować, a prawie nic o tobie nie wiem. Skąd jesteś? Czym się interesujesz? Czy lubisz spaghetti? Bo ja bardzo.
- Nie wydaję mi się, aby te informacje pomogły ci rozwiązać śledztwo. Co to w ogóle za pytanie? Czy lubisz spaghetti?
- Nie bądź taka tajemnicza. Chcę poznać swojego partnera. To przecież nic złego. Powiedz coś o sobie… . Dasz mi się namówić na kolację?
- Opowiem ci o sobie, chodź nadal nie wiem po co ci te informacje. A jeżeli chodzi o kolacje z tobą to zapomnij o tym. Nie znam cię. Nom to jak już wiesz nazywam się Magda Mistarz i zostałam przeniesiona z wydziału zabójstw do rozwiązania tej sprawy. Interesuję się swoją pracą. Lubię spaghetti, lecz nie potrafię znaleźć czasu na jego przygotowanie. To chyba wszystko co mogę ci o sobie powiedzieć. Teraz twoja kolej.
- Za dużo to o sobie nie powiedziałaś, ale cóż… . Widać jesteś bardzo wylewną i rozgadaną kobietą. Nazywam się Adam Kubiak i pracuję jako detektyw policji. Jak już wiesz zamieszkuje na pierwszym piętrze posterunku policji. Uwielbiam jeść spaghetti, ponieważ tylko to umiem ugotować. Jak większość mężczyzn interesuję się piłką nożną. Powiedziałbym więcej, ale jeśli ty nie chcesz mi nic o sobie powiedzieć to…
- O już chyba dojeżdżamy. Ile tu policji.
- Dzięki za zainteresowanie mną.
- O Boże przestań już gadać o sobie. Nic mnie nie obchodzi to, że lubisz sport i spaghetti. Najpierw rozwiążmy tą sprawę, a później sobie pogawędzimy. Dobra?
- Jak chcesz.
Blok w którym rozegrała się tragedia otoczony jest przez funkcjonariuszy taśmą ochronną i nikt nieupoważniony nie może wejść do budynku. Jednakże za strefą ochronną stoją tłumy fotoreporterów, dziennikarzy, gapiów i wóz pogrzebowy. Adam i Magda wychodząc z samochodu zmuszeni są przeciskać się między tłumem. Szukających sensacji ludzi. W końcu udaje im się dotrzeć na miejsce zbrodni, gdzie spotykają niskiego i grubego mężczyznę z fajką w ustach.
- Cześć. Nazywam się Michał Czerwiński i mam wam opowiedzieć o tym co udało nam się już ustalić.
- Cześć. Ja nazywam się Magda Mistarz. Słucham, co możesz nam powiedzieć o ofierze.
- A więc chodźcie za mną. Ofiara to sześćdziesięciu-trzyletni mężczyzna. Niejaki Tomek Rudkowski. Prokurator okręgowy. Nie był karany. Sąsiedzi mówią, że był bardzo uprzejmą i pobożną osobą. Miał osiemnastoletniego syna Piotra. Był rozwiedziony ze swoją żoną Janiną i nie utrzymywał z nią żadnych kontaktów. Bardzo ciekawe są zeznania jednej z sąsiadek. Twierdziła, że
- O kurwa. Co to?
- To nasza ofiara. Została przybita do krzyża. Trudno mi jednoznacznie określić czy zmarła z wycieczenia, czy też udusiła się.
Detektyw Adam Kubiak nie mógł wytrzymać tego obrzydliwego widoku umęczonego ciała i smrodu rozkładającego się już od kilku dni ciała. Nie wytrzymał i zaczął wymiotować. Było to dość dziwne, gdyż słynął on z wytrzymałości psychicznej i fizycznej podczas toczonego śledztwa. Krążyły o nim mity jakoby miał jeść na miejscu zbrodni pyszne kanapki z tuńczyka. Widząc jednak jego stan, gdy zobaczył ciało ofiary trudno w to uwierzyć.
Ostatnie godziny życia Tomka Rudkowskiego musiały być prawdziwym piekłem. Jak udało ustalić się śledczym prokurator najpierw został odurzony jakimś środkiem, a następnie obudził się przywiązany do krzyża złożonego z mebli w jego domu. Gdy odzyskał pełną świadomość kat zaczął przebijać mu nogi i ręce grubymi gwoźdźmi. Krzyczał on w niebo głosy, lecz nikt nie reagował. Błagał kata o litość, lecz ten tylko przyglądał się cierpieniu Michała. Uśmiechnięty i zadowolony ze swojego dzieła zrobił kilka zdjęć, aby nie zapomnieć tego co się w tym pokoju wydarzyło. Wyszedł przez nikogo nie zauważony.
Teraz Michał wisi na krzyżu z wygiętą z bólu i cierpienia twarzą. Obdarty ze swojego stroju, ma tylko nieznacznie zakryte genitalia. Odór jego ciała roznosi się po całej kamienicy.
- Nic ci nie jest? - pyta się Adama Michał
- Jeszcze nigdy podczas mojej dwudziestoletniej służby nie widziałem czegoś tak masakrycznego i nieludzkiego. Mamy jakiś podejrzanych?
- Jak już wcześniej próbowałem wam powiedzieć jedna z sąsiadek twierdzi, iż pozornie pobożny Tomek Rudkowski znęcał się fizycznie nad swoją rodziną. Trudno jednak stwierdzić, czy te zeznania są prawdziwe. Janina już od kilku lat przebywa w Londynie i nie utrzymuje kontaktów z rodziną w Polsce. Gdy dostaliśmy wezwanie Piotrka nie było w domu. Nie wiemy gdzie jest. Nasze patrole już go poszukują. Gdy tylko go odnajdziemy natychmiast was o tym powiadomimy.
- Czy morderca zostawił jakieś ślady? - spytała się zajęta badaniem miejsca zbrodni Magda.
- Niestety morderca działał bardzo spokojnie i ostrożnie. „Pracował w rękawiczkach” i dlatego nie zostawił ani jednego odcisku palca.
- Czyli naszym jedynym tropem jest syn ofiary?
- Nie do końca. Gdy policja weszła na podłodze znajdowało się trzydzieści złotówek. Natomiast na stole tuż przed nami była otwarta Biblia. Księga i monety zostały zabezpieczone i zawieziona do badań laboratoryjnych.
- Sprawa ta wygląda mi na robotę jakiegoś seryjnego mordercę kierującego się w swych działaniach motywami religijnymi. – powiedziała Mistarz
- Wolne żarty. Poniosła cię fantazja. To z pewnością ten dzieciak chciał się zemścić na ojcu za lata przemocy.
- To się jeszcze okaże, ale mówię ci, ze mamy do czynienia z seryjnym mordercą.
- Taa jasne.
Rozmowę przerywa telefon. Magda rozmawia z komendantem, który mówi że poszukiwany Piotr R. został przewieziony do aresztu policyjnego. Kubiak i jego partnerka udają się tam w celu przesłuchania syna ofiary.
Sala przesłuchań to małe, ciemne pomieszczenie z dwoma krzesłami i niewielkim stołem. Do sali tej przylega jeszcze mniejszy pokoik schowany za lustrem weneckim. Atmosfera przesłuchania jest zawsze dość ponura, gdyż po ścianach cieknie woda, a światło nieustannie migocze. Przejeżdżające tuż obok budynku pociągi potęgują jeszcze bardziej atmosferę grozy. Detektyw Mistarz udaje się do pokoju zwierzeń, gdyż właśnie tak policjanci nazywają sale przesłuchań. Adam natomiast udaję się do pokoju obok, aby przysłuchiwać się rozmowie.
Do pokoju zostaje wprowadzony typowy współczesny nastolatek. Niemal całkowicie wygolony chłopak, ma jedynie małego, zielonego irokeza na głowie. Twarz jego jest oszpecona przez liczne kolczyki, których łącznie na twarzy ma aż sześć. Po jednym z kolczyków ma w prawym i lewym uchu. Ogromnej wielkości kolczyk znajduje się w dolnej wardze, małej wielkości, niemal nie zauważalny kolczyk znajduje się w nosie, pozostałe dwa kolczyki zdobią brwi chłopca. Na ramieniu chłopca widoczny jest tatuaż ukrzyżowanego Jezusa. Strój chłopca świadczy o jego ekstrawaganckim życiu. Skurzana kurtka, czapka hiphopowa i do tego spodnie o zdecydowanie za długim kroku, trapery. Zaczyna się przesłuchanie.
- Wierz może dlaczego tu jesteś? – pyta grzecznie pani detektyw.
- A skąd ja mam to kurwa wiedzieć. Pani koledzy rzucili się na mnie jak na ostatniego łajdaka. Nie wiem dlaczego tu jestem, ale nic nie zrobiłem. Jestem dobrym chłopcem – mówiąc to zaczyna się śmiać
- Pomimo swojego młodego wieku masz tu całkiem ciekawą kartotekę. Kradzieże, wymuszenia, bójki, zakłócanie porządku publicznego, obraza funkcjonariuszy policji. Drobne przestępstwa porównując twoje ostatnie dzieło- bestialskie zabójstwo swojego ojca. Jestem ciekawa ile lat dostaniesz. Może potraktują cię łagodnie i dostaniesz 50 lat pozbawienia wolności, lub przyznasz się i okażesz skruchę i dostaniesz 15 lat. To jak co wybierasz?
- Ja nikogo nie zabiłem. Nie jestem mordercą. Nie pozbawiłem życia swojego własnego ojca. To nie ja musi pani mi uwierzyć! A po za tym dostał bym najwyżej dwadzieścia pięć lat. Wyszedłbym natomiast za dobre sprawowanie po dziewięciu. Nie rozumiem po co pani opowiada mi takie bajki.
W tym momencie do pokoju wchodzi Kubiak, coś szepcze do ucha swojej partnerce i zaczyna zadawać pytania.
- Przeszukaliśmy twoje mieszkanie i zobacz co udało nam się znaleźć.
Detektyw rzuca na stół zdjęcia wykonane przez zabójcę na miejscu zbrodni. Piotrek bierze zdjęcia do rąk i nie mogąc powstrzymać obrzydzenia zaczyna wymiotować. Adam wyłącza na chwilę dyktafon i zaczyna dalej mówić.
- Chłopcze jesteś młody, miałeś trudne dzieciństwo, ojciec się nad tobą znęcał. Na miłość boską przyznaj się do winny i skończ tę farsę. Idź z nami na ugodę! Wszystkie dowody prowadzą do ciebie, jeżeli nie chcesz spędzić reszty życia za kratkami to się przyznaj. Wiemy, że to ty zamordowałeś swego ojca. Pamiętaj dalsza rozmowa będzie nagrywana.
Detektyw włącza dyktafon i ponownie pyta chłopca czy to on jest sprawcą śmierci swego ojca? Dlaczego to zrobił? Czy żałuje swego czynu? Zadając te pytania Adam jest szczęśliwy, że udało mu się wpłynąć na przyznanie się do winny chłopca. Radość jednak mija gdy syn zamordowanego odpowiada na pytania detektywa.
- Ale ja naprawdę nie zabiłem swojego ojca. Nienawidziłem go to prawda, ale nie jestem mordercą. Nie jestem kurwa bestią. Nie każcie mi przyznawać się do czegoś czego nie zrobiłem. Nie róbcie mi tego. A te zdjęcia nie wiem skąd się u mnie znalazły. Ktoś mnie wrabia. Kurwa zrozumcie. Ja tego nie zrobiłem.
- Ciekawe po co ktoś miałby cię wrabiać. Wiemy, że niejednokrotnie groziłeś ojcu.
- Chyba pan żartuję. Groziłem ojcu, ale byłem zdenerwowany lub pijany! Nigdy nie chciałem nikogo zabić, nigdy nikogo nie zabiłem! Musicie mi uwierzyć!
- A może i teraz byłeś zdenerwowany, może za dużo wypiłeś. Opowiedz nam jak to dokładnie było. Jak zamordowałeś swego ojca.
- Już wam mówiłem, że to nie ja zabiłem ojca. W co wy mnie kurwa chcecie wrobić?
- Nie wydawałeś się za bardzo smutny gdy usłyszałeś, że twój ojciec został zabity. Czy tak bardzo zaszedł ci za skórę, że musiałeś go zabić?
- Tak ma pan rację. Nie żal mi tego skurwysyna. Jestem szczęśliwy, że nareszcie ktoś go zabił! Skurwiel nieraz pobił mnie tak, iż nie mogłem chodzić. Jako dziesięcioletni chłopiec musiałem patrzeć jak on i jego koledzy prawnicy gwałcą moją mamę! Gdy nie chciałem patrzeć bił mnie do nieprzytomności. W wieku dwunastu lat matka zostawiła mnie jak śmiecia i uciekła za granicę do Londynu. Cała agresja mojego ojca spadła na mnie. Ojciec powiedział, że muszę zarabiać na swoje utrzymanie, albo mnie zabije. Zacząłem kraść. Rok temu znalazłem sobie melinę w której mieszkam. Od roku nie widziałem mego ojca…. Miałem trudne dzieciństwo, lecz nie zabiłem swojego ojca. Możecie oskarżać mnie o kradzieże, wymuszenia, lecz nie macie prawa twierdzić, że jestem mordercą. Nie macie prawa….
- Piotrek na miłość boską. Wszystko wskazuje na ciebie. Przyznaj się do winny to nie zgnijesz w więzieniu.
- Żadnych zeznań ode mnie nie wymusicie.
- Widzę, że noc w więzieniu dobrze ci zrobi. Jutro porozmawiamy o zabójstwie ponownie. Przemyśl sobie to co ci powiedziałem. Wyprowadzić więźnia…. A i przyzwyczajaj się powoli do nowego domu. Jeśli nie powiesz nam prawdy to jeszcze przez długie lata tu pomieszkasz.
Chłopak zostaje wyprowadzony z Sali przesłuchań, a detektywi ucinają sobie małą pogawędkę.
- A nie mówiłem, że to żaden seryjny morderca tylko chłopak mszczący się na swym ojcu, za okrutne dzieciństwo. Współczuję temu chłopcu, chodź z drugiej strony dokonać tak masakrycznego dzieła. Jak można było być tak pozbawionym serca.
- Coś mi w tej sprawię nie pasuję. Jak do tego wszystkiego się mają monety i Biblia? Coś tu nie gra.
- Na monetach i Biblii nie znaleziono żadnych odcisków palców. To miało nas tylko zmylić. Jak wyjaśnisz to, że w melinie zostały znalezione zdjęcia wykonane przez mordercę?
- Nie da się tego wyjaśnić. Chyba, że naprawdę ktoś mu je podrzucił… Coś musieliśmy przeoczyć….
- Nic nie przeoczyliśmy. Sprawa została zakończona. Jeszcze tylko papierkowa robota i tyle. Może dałabyś się namówić na małego drinka w moim domu?
- Nie, dzięki. Jestem wykończona całym tym dniem. Pójdę do domu zrobię sobie ciepłą kąpiel i pooglądam telewizję.
- Sama nie wierz co tracisz. Ale jak chcesz. To do zobaczenia jutro.
- Do zobaczenia.
Oboje wychodzą w przeciwnych kierunkach z opustoszałego już biura. Adam resztę nocy spędza na piciu i słuchaniu smętnej muzyki, a Magda rozmyśla nad rozwiązaną właśnie sprawą.

Powered by phpBB © 2001,2002 phpBB Group