Autor Wiadomość
magdalea
PostWysłany: Sob 0:17, 02 Gru 2006    Temat postu:

piszesz fajnie, ale jak dla mnie to już trochę za dużo elementów fantasy..Ale przyjmnie się czyta, ile dalszych ciągów nastąpi, tyle przeczytam : P
memento
PostWysłany: Sob 20:03, 28 Paź 2006    Temat postu:

mam:P znaczy sie będe miałVery Happy
radantus
PostWysłany: Sob 13:25, 28 Paź 2006    Temat postu:

Poza błędem z porami roku to czytało mi się fajnie (za szybko, mogłoby być dłuższe) Adrian masz Eragona pożyczyć??
memento
PostWysłany: Czw 19:43, 26 Paź 2006    Temat postu:

bardzo fajne tylko te zaklęcia takie jakby mało złożone a to z tym zaklęciem tarczy... poza tym lux popracuj troche nad tym skąd są te zaklęcia albo coś w tym stylu. jakieś zasady używania ich tak jak w Eragonie tam było to najlepiej zrobione:D
PheoniX
PostWysłany: Czw 19:29, 26 Paź 2006    Temat postu:

Super Wink z tym że ja zauważyłem drobną nie spójność pierwszej części z drugą...tam mówiłeś o jesieni a tu po około tygodniu mamy już zime...moim zdaniem jest coś nie tak...wiecej błedów nie zauważyłem Very Happy ale teks ciekawy Smile bardzo mi się podoba Very Happy Very Happy Very Happy
Yan
PostWysłany: Śro 17:34, 25 Paź 2006    Temat postu:

Dobreee ;] Tylko... krótkie xD Mało mi ;] Pisz dalej Razz Drugi wiedzmin z tego bedzie Wink
kelk
PostWysłany: Śro 17:03, 25 Paź 2006    Temat postu: Elfie Opowieści (cz. II )

Po liściach na drzewach nie został nawet ślad. Dni stawały się coraz krótsze a noce dłuższe i chłodniejsze. Z dnia na dzień bardziej czuło się w powietrzu zimę, która zbliżała się nieubłaganie i w krótkim czasie miała zatrzymać dwoje podróżników w ślepym zaułku.
Piątego dnia po nowiu spadł śnieg. Góry, które musieli pokonać nie należały do miejsc przyjaznych. Ciasne i śliskie przesmyki stawały się coraz częstszym widokiem. Bujną roślinność zastąpiły karłowate drzewka wystające z pomiędzy gołych turni.
Caarel prawie nie rozmawiał z Rissą, co wyraźnie ją bawiło.
- Masz wątpliwości czy jestem tym, za kogo się podaję, czy tylko boczysz się, za to, że Cię nastraszyłam?- zapytała z wyczuwalną nutą ironii w głosie. W odpowiedzi usłyszała pomruk, który zarówno mógł być potwierdzeniem jak i zaprzeczeniem.
- Och na bogów, nie możesz odpowiedzieć jak istota myśląca? Ile razy próbuję się z Tobą porozumieć werbalnie Ty zbywasz mnie czymś w rodzaju odgłosów godowych ropuchy. Pamiętam, że nawet jako dziecko gaworzyłeś dużo bardziej zrozumiale. Swoją drogą, to uroczy był z Ciebie chłopiec, twoja matka radziła mi się jak nadać Ci na imię, ale gdy zaproponowałam Scaer’tohie, to wyzywała mnie od starych idiotek, ta…
- Cicho! Słyszysz? – przerwał jej ostro. Gdybym naprawdę czegoś nie słyszał to usłyszałaby kilka przykrych słów na swój temat, chciała dać mi na imię błotny tułacz. Też mi coś!. -Pomyślał.
To, co usłyszał było z całą pewnością niedaleko i zbliżało się w dość szybkim tempie.
- To coś dużego. - Szepnęła Rissa i oboje złożyli dłonie do zaklęcia tarczy.
Nagle spomiędzy krzaków wyskoczyło Coś. Trudno było sklasyfikować stwora, bo w niczym nie przypominał im czegokolwiek. Miał jakieś trzy stopy wzrostu i strasznie kościste ciało w okropnym kolorze. Caarelowi skojarzył się on z kolorem skóry topielca. Nienaturalnie długie ręce wiszące do kolan pełne były długich kolców, zapewne ostrych jak brzytwa. Większą część obrzydliwego pyska zajmowała paszcza, najeżona mnóstwem ostrych jak szpilki zębów i wyrażająca grymas nienawiści.
Stwór z niewiarygodną dla jego postawy prędkością rzucił się na Rissę wyciągając długie szpony.
Caarel zareagował intuicyjnie. Wykrzyczał zaklęcie, które z ogromną siłą odrzuciło napastnika.
- To ghul. – stwierdziła zimno Rissa.
Ugodzony szybko otrząsnął się. Od razu było widać, że nie dał za wygraną. Czarodziejka wyjęła swój miecz, Caarel chwycił za sztylet.
- Szkoda tracić energii na zaklęcia. – Skwitował.
Zeskoczyli z koni i natarli. Ghul wyraźnie zwolnił, widząc co się święci dał sobie chwilę na pomyślenie. Ta chwila była za krótka, jego prymitywny móżdżek nie zdążył wymyślić nic poza czymś w rodzaju „ Bić, zabić”. Zamachnął się na Caarela, jednak elf wywinął się w sprawnym półobrocie i z impetem ciął stwora przez twarz. Ghul zaryczał ze wściekłości i z furią w oczach natarł tym razem na Rissę, która tylko na to czekała. Uchyliła się przed ciosem, ale nie wystarczająco szybko. Kolec drasnął lekko jej lewe ramię. W tym momencie usłyszała syk i nieprzyjemny mlaszczący odgłos. Caarel rzucił w plecy ghula sztyletem. Potwór padł martwy.
- Nic Ci się nie stało? – Zapytał.
- Nie, to tylko draśnięcie. Lepiej stąd chodźmy, wiesz chyba co oznacza obecność ghula.
- Tak, wiem. Oznacza zwłoki, świeże zwłoki. A co do draśnięcia, to obejrzę je później, mógł cię zatruć trupim jadem.



Cdn.

Powered by phpBB © 2001,2002 phpBB Group