Forum Pisarskie podziemie Strona Główna
->
Opowiadania
Napisz odpowiedź
Użytkownik
Temat
Treść wiadomości
Emotikony
Więcej Ikon
Kolor:
Domyślny
Ciemnoczerwony
Czerwony
Pomarańćzowy
Brązowy
Żółty
Zielony
Oliwkowy
Błękitny
Niebieski
Ciemnoniebieski
Purpurowy
Fioletowy
Biały
Czarny
Rozmiar:
Minimalny
Mały
Normalny
Duży
Ogromny
Zamknij Tagi
Opcje
HTML:
NIE
BBCode
:
TAK
Uśmieszki:
TAK
Wyłącz BBCode w tym poście
Wyłącz Uśmieszki w tym poście
Kod potwierdzający: *
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Skocz do:
Wybierz forum
Sprawy Administracyjne
----------------
Sprawy Administracyjne
Informator Kulturalny
Dekalog Użytkownika
Przedstaw się
Epika
Liryka
Dramat
Wydarzenia
Rozrywka
To już było
Fora
Różności
Nasza twórczość
----------------
Wiersze
Książki
Opowiadania
Dramat
Publicystyka
Inne
Archiwum
Twórczość Wydana
----------------
Poezja
Proza
Dramat
Debaty
----------------
"Poetae nascuntur, oratores fiunt"
"Laus alit artes"
"Parcere personis, dicere de vitiis"
"De omnibus dubitandum est"
Ogólne
----------------
Hyde park
Linkownia
Przegląd tematu
Autor
Wiadomość
Sleepwalking
Wysłany: Wto 10:19, 08 Maj 2012
Temat postu:
Zaczyna się ciekawie, liczę na dalszy ciąg.
KolegaKolegi
Wysłany: Pon 20:05, 07 Maj 2012
Temat postu: Jagody
Obudził się nagle, bez krzyku, lecz zlany zimnym potem, czując jak serce bije w szaleńczym tempie, a żyły na skroniach pulsują od nadmiaru krwi. W dłoniach kurczowo ściskał prześcieradło. Wspomnienie snu zanikło bezpowrotnie, pozostała tylko jedna myśl, zbyt przerażająca, by chciał ją przy sobie zatrzymać, zbyt wyraźna, by mógł ją odrzucić. Mimowolnie zaczął przypominać sobie kolejne spotkania z wielkim, wychudzonym psem, obserwującym go w milczeniu, sprawiającym wrażenie, jakby oceniał jego postępowanie, jakby wiedział o każdym morderstwie, którego się dopuścił. Ogarniał go ten sam niepokój, gdy spoglądając w błyszczące, przepełnione smutkiem ślepia nie był w stanie wykonać najmniejszego ruchu, ten nienaturalny strach, jakiego z całą pewnością nie wzbudziłby w nim zwyczajny pies, a którego żadną miarą nie potrafił zrozumieć. Wciąż nie umiał sobie wytłumaczyć, jakim cudem to zwierzę pojawiało się zawsze wtedy, gdy odbierał komuś życie, ale co do jednej rzeczy nie miał już najmniejszych wątpliwości. To wcale nie był pies.
Obserwował wystawę w skupieniu, stojąc po drugiej stronie ulicy, oparty bokiem o ścianę w wąskim przejściu między dwoma chylącymi się ku upadkowi budynkami. Nasunięty nisko kaptur i lekko spuszczona głowa sprawiały wrażenie, jakby przypatrywał się płynącemu wzdłuż chodnika rynsztokowi. Częściowo skryty w cieniu, otoczony unoszącym się znad otwartych śmietników odorem, nie zwracał na siebie niczyjej uwagi. Wyglądał po prostu jak żebrak, pozbawiony nadziei na jakiekolwiek jutro, nie widzący już sensu w proszeniu przechodniów choćby o parę złamanych groszy.
fora.pl
- załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by
phpBB
© 2001, 2002 phpBB Group, Theme by GhostNr1
Regulamin