Forum Pisarskie podziemie Strona Główna
->
Opowiadania
Napisz odpowiedź
Użytkownik
Temat
Treść wiadomości
Emotikony
Więcej Ikon
Kolor:
Domyślny
Ciemnoczerwony
Czerwony
Pomarańćzowy
Brązowy
Żółty
Zielony
Oliwkowy
Błękitny
Niebieski
Ciemnoniebieski
Purpurowy
Fioletowy
Biały
Czarny
Rozmiar:
Minimalny
Mały
Normalny
Duży
Ogromny
Zamknij Tagi
Opcje
HTML:
NIE
BBCode
:
TAK
Uśmieszki:
TAK
Wyłącz BBCode w tym poście
Wyłącz Uśmieszki w tym poście
Kod potwierdzający: *
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Skocz do:
Wybierz forum
Sprawy Administracyjne
----------------
Sprawy Administracyjne
Informator Kulturalny
Dekalog Użytkownika
Przedstaw się
Epika
Liryka
Dramat
Wydarzenia
Rozrywka
To już było
Fora
Różności
Nasza twórczość
----------------
Wiersze
Książki
Opowiadania
Dramat
Publicystyka
Inne
Archiwum
Twórczość Wydana
----------------
Poezja
Proza
Dramat
Debaty
----------------
"Poetae nascuntur, oratores fiunt"
"Laus alit artes"
"Parcere personis, dicere de vitiis"
"De omnibus dubitandum est"
Ogólne
----------------
Hyde park
Linkownia
Przegląd tematu
Autor
Wiadomość
Sleepwalking
Wysłany: Śro 20:45, 14 Wrz 2011
Temat postu: Komitywa
Może to część czegoś większego, a może nie.
Tego dnia wyszła z domu, bo tak wypadało. Dla pogody ducha. Od razu za progiem natrafiła na przyjazne, ale i intensywne słońce. Nie planowała tego wcześniej, myślała raczej o spacerze (tak robiła prawie zawsze), ale tym razem wybrała rower.
Była w (krótkich) spodenkach, podkoszulku (żółciótkim niczym Pszczółka Maja) i czuła igrające na odsłoniętych udach ciepłe promienie. już dawno tak się nie czuła, tak zjednoczona z naturą, tak gotowa na to, co może przynieść wiatr.
Wytoczyła szybko rower z garażu, kierownica błysnęła na słońcu. Skórzana torba zapraszająco otarła się o jej łokieć. Jeśli pojedzie wystarczająco szybko, być może straci z oczu OKOLICĘ, da się ponieść poza leśne ostępy; za lasem jest ten Zachód Słońca, do którego zawsze chciała dotrzeć, na przekór przepowiedniom rodziny, że nic się tam nie znajduje. Wierzchołki drzew opierały się o purpurową łunę, zapraszając.
Uniosła się nad siodełkiem i wystawiła twarz do wiatru; tak, tak będzie dobrze. Wiatr potoczy się przed nią ku leśnej głuszy i zapowie jej przybycie.W dole rozciągała się asfaltowa droga. I siuuuup.... Z górki na pazurki. Teraz jest dobrze, to nic, że w dole zastanie ją szara rzeczywistość. Wyjechała po drugiej stronie... światło uwolnione spod kopuły drzew. Wieś zaczynająca się jeszcze raz i rozwierająca swe podwoje. Piasek pod kołami, na lewo staw ze swymi zakochanymi. Ubogi przystaneczek czekający na zagospodarowanie przez wyobraźnię.
I wtedy on. Wyłonił się z rozgrzanego słońcem asfaltu tuż przed nią. Zabrzęczał łańcuch roweru, pełen nadziei.
"Gdzie jedziemy?" - rzucił poprzez kilka metrów dzielących ich.
"Może do Wodospadu Niagara..." - rzuciła w odpowiedzi.
"jasne. Ale czy wzięłaś menażkę? Czym będziemy płukać złoto?" - jego głos był pełen promieni.
"Użyjemy twojej czapki" - odparła.
"OK".
Zaczęli młynkowo kręcić pedałami i rozpędzili się na szosie, pewni celu. Jechała za nim i widziała jego skórzaną torbę, taką jak jej własna. Później zrównali się rowerami i zaczęli rozmawiać.Wymienili wiele porozumiewawczych spojrzeń, a jego rzęsa nawet pogłaskała jej rzęsę; w biegu, ale zawsze. Byli już prawie na miejscu.
fora.pl
- załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by
phpBB
© 2001, 2002 phpBB Group, Theme by GhostNr1
Regulamin