Forum Pisarskie podziemie Strona Główna
->
Inne
Napisz odpowiedź
Użytkownik
Temat
Treść wiadomości
Emotikony
Więcej Ikon
Kolor:
Domyślny
Ciemnoczerwony
Czerwony
Pomarańćzowy
Brązowy
Żółty
Zielony
Oliwkowy
Błękitny
Niebieski
Ciemnoniebieski
Purpurowy
Fioletowy
Biały
Czarny
Rozmiar:
Minimalny
Mały
Normalny
Duży
Ogromny
Zamknij Tagi
Opcje
HTML:
NIE
BBCode
:
TAK
Uśmieszki:
TAK
Wyłącz BBCode w tym poście
Wyłącz Uśmieszki w tym poście
Kod potwierdzający: *
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Skocz do:
Wybierz forum
Sprawy Administracyjne
----------------
Sprawy Administracyjne
Informator Kulturalny
Dekalog Użytkownika
Przedstaw się
Epika
Liryka
Dramat
Wydarzenia
Rozrywka
To już było
Fora
Różności
Nasza twórczość
----------------
Wiersze
Książki
Opowiadania
Dramat
Publicystyka
Inne
Archiwum
Twórczość Wydana
----------------
Poezja
Proza
Dramat
Debaty
----------------
"Poetae nascuntur, oratores fiunt"
"Laus alit artes"
"Parcere personis, dicere de vitiis"
"De omnibus dubitandum est"
Ogólne
----------------
Hyde park
Linkownia
Przegląd tematu
Autor
Wiadomość
Sleepwalking
Wysłany: Pią 18:38, 18 Cze 2010
Temat postu:
Hehe,dzięki.Wczoraj mnie naszło,weszłam do lazienki,puściłam wodę i zjawiła się Lady W.
Alojzy.G.Cłopenowski
Wysłany: Pią 15:47, 18 Cze 2010
Temat postu:
Fantastycznie bawisz się słowem. Przeplatanki, powtórzenia. Bardzo mi się to podoba. Poprawiło mi humor i nawet się zaśmiałem ;P Jak dla mnie bomba. Czekam na kolejne dzieła! Fajnie piszesz tak swoją drogą. Lekko, przyjemnie i zabawnie.
Sleepwalking
Wysłany: Pią 13:49, 18 Cze 2010
Temat postu: Lady Woolsey
Lady Woosley postanowiła skryć się przed palącym słońcem w cieniu pawilonu. Rozmowa z Madame DelPierro konstytuowała wprawdzie niezwykle interesującą godzinę popołudnia, jednak Lady Woosley obawiała się udaru słonecznego. Obecnie słońce było takie niebezpieczne. Madame DelPierro na pewno to zrozumie. To nie tylko wykształcona, ale też niezwykle uprzejma kobieta.
Lady Woosley musi jednak teraz wejść do pawilonu, zostawiła tu swoją robótkę. A nie można zbyt wiele czasu poświęcać tylko jednej czynności, choćby była to rozmowa z (przemiłą, a jakże) Madame DelPierro. Zresztą mąż uwielbiał jej robótki. Ależ z niego galant, hu hu !
Najpierw jednak się odświeży. Weszła do łazienki. Obcasy postukały sobie filigranowo po białych jak łabędzie mleko płytkach. Dlatego właśnie lubiła to uzdrowisko. Wszystko na swoim miejscu. Zupelnie odpowiednie dla gwardzisty (jej mąż), jak i dla niejednego halabardzisty (np. Lord Mitcham). Zadbano o każdy szczegół.
Lady Woosley odkręciła błyszczący (chyba metalowy; nie, nie może być metalowy, ale ona się nie zna) kran.
Wytrysnął strumień! Tak gęsty, że nie było widać poszczególnych kropel…To już było niepokojące…
Ale…
W pierwszej chwili szok był tak wielki, że nie poczuła nawet bólu. Boiling hot! Hottt! hhhhoooot! Oburzające. Ciecz była tak gorąca, że zwiewna Lady Woosley musiała odskoczyć na pół metra. Odskoczyła i patrzyła na umywalkę jak na zwierza. „Lady Woosley, Woo, Woo, Woo, Woosley, Woo” – szczekał kranik, wzbraniając do siebie dostępu.
Patrzyła w osłupieniu. To, to coś… Starała jakoś dostosować się do sytuacji. Spokojnie, takie rzeczy się zdarzają. Już nawet odpowiednio to określiła (Boiling hot. Może Piping hot byłoby bardziej na miejscu. P było miększe niż B, pasowało lepiej do jej klasy społecznej, zresztą pawilon jest na P).
A właśnie, czemu nie pomyślała o tym wcześniej??! Hydraulik! H-Y-D-R-A-ulik. Nie trzeba bać się tego słowa. Jest w nim woda. Nie trzeba bać się jego kanciapy. To na pewno, miły, pomocny człowiek.
Nie, lepiej zadzwonić…
On może być wysmarowany smarowalnym smarem. NIE!!! Pewnie trochę przybrudzony rozpuszczalnikiem lub kurzem z kanciapy (która zresztą jest na pewno podobnie rozplanowana jak kanciapa ich domowego hydraulika).
- Hallo, czy rozmawiam z Panem…
- Tu Józek Kiep.
- Panie Josephie, nie wiem, czy Panu o tym wiadomo, ale w apartamencie 1953…
- To chyba strasznie wysoko.
- Czy ja wiem, 19-te piętro. Ale proszę posłuchać…
- Słucham. Ale szybko, bo muszę nakarmić mojego Ryśka.
- Ryśka? Zresztą nieważne. P-A-N-I-E K-Y-E-P-Y-E.
- Rysiek to mój szczur.
- …………
Proszę Pana, u nas w łazience jest gorąca woda.
- No przecież nie może być tylko zimna.
- Ale ona jest zbyt gorąca.
- Nigdy się nie spotkałem ze zbyt gorącą wodą.
- Ale my się poparzymy.
- Jacy my? Przecież pani dzwoni sama…
- Mój mąż teraz gra w badmintona.
- Nie pojmuję. Już się dziś ludzie nie parzą razem w łazience… Kiedyś było inaczej.
- Ale Panie Josephie… WODA!!! Jeśli Pan mnie nie wesprze, będę zmuszona szukać pomocy u Towarzystwa Hydrologicznego hrabstwa Wolchester. Gdyż gorący strumień płynący białym słupkiem marmurowej łazience mnie przeraża. Może Towarzystwo coś poradzi…Wydaliśmy z Lordem Woosley fortunę na te wczasy.
- No to, paniusiu, żegnam.
Klik słuchawki.
A tam! I tak by nie pomógł. Zresztą zanim by wszedł po schodach… A właśnie, jak on się nazywał? Kyenes? Kennedy? A imię? Chyba Paul.
fora.pl
- załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by
phpBB
© 2001, 2002 phpBB Group, Theme by GhostNr1
Regulamin