Niebo

Russel

Niebo

Patrzę w niebo, nic nie widzę,
cały mokry w strugach deszczu.
Ułożony przez woźnicę
nie uważną, drżącą ręką.
I dźwięk w uszach jednostajny,
który coraz głośniej krzyczy.
Miał tu być już pół godziny,
lecz szum wiatru go skaleczył.
Obserwator chwilę spojrzał,
tupnął, kichnął, poszedł dalej
a ja zapadam się pod ziemie
w rubinowo-srebrnym smarze.

Ile to już lat minęło?
Ile godzin, dni, miesięcy?
Ciągle jest to samo ze mną
a dźwięk nie przestaje dźwięczeć.

----
Ciężko mi było wymyślić tytuł i ten mi się też zbyt nie podoba ale jakoś nic nie przyszło mi lepszego do głowy. Bardziej się skupiłem na samym wierszu.

Hexet

Nie będę go interpretował bo go nie rozumiem, ale technicznie coś jest w nim nie tak.
Brzęczy bardzo (głównie jeden wers nei pasuje, myśle, że wiesz który)
Akcenty jak na wiersz sylabotoniczny, są źle rozłożone, mam wrażenie, że wogóle nie są.
Kompozycja spójna, ale brakuje jej konkretnych środków stylistycznych FUNKCJONALNIE pasujących do dzieła.
Pozytywne jest to, że jest nastrojowo napisany (pomijając-rubionowo srebrny smar, bo on psuje kolorystykę- zbyt dobrze sie kojarzy)

Możesz napisać co jest myślą przewodnią wiersza?

Russel

Hexet

W takim razie dlaczego zastosowałeś słowo "woźnica"?
Nie rozumiem tego zabiegu.

Jim

Mi osobiście podoba się ten wiersz ale szczerze mówiąc zrozumiałem go całkiem inaczej.

Hexet

Ja nie napisałem, że mi się nie podoba tylko, że forma jest zupełnie nie funkcjonalna.

Jim

Ja wcale nie twierdze, że tak napisałeś. Wiersz naprawdę przemówił do mnie ale w trochę inny sposób. A a propos akcentów itd , to nie mam o tym zielonego pojęcia:P

memento

Moim zdaniem przydałoby sie tam dosadne słowo karetka, bo też całkiem inaczej odczytałem ten wiersz, ale w poezji jesteś o niebo lepszy niż w prozie:)

Adawo

Coś w tym jest... choć gdybyś nie napisał że chodzi o karetkę to nie wiedział bym o co w tym chodzi.