Forum Pisarskie podziemie Strona Główna
Zaloguj Rejestracja Profil Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości FAQ Szukaj Użytkownicy Grupy
Fragment książki pt. "Statysta" - proszę o komenta

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Pisarskie podziemie Strona Główna -> Książki
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Antimadridista




Dołączył: 02 Cze 2010
Posty: 2
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 23:13, 02 Cze 2010    Temat postu: Fragment książki pt. "Statysta" - proszę o komenta

Proszę o komentarze, jest to fragment powstającej książki, która ma być thrillerem psychologicznym.






Statysta


Nad człowiekiem ubranym w futurystyczny, przypominający przezroczysty, plastikowy worek kombinezon rozpościera się zachmurzone niebo. Postać kluczy pomiędzy stosami gruzu i starych przedmiotów domowego użytku, które przywodzą na myśl dawnych mieszkańców tego obszaru. Poruszając się w tej postapokaliptycznej scenerii dostrzegł drzwi, przez które natychmiast przeszedł, po czym znalazł się w ogromnym pomieszczeniu, które niegdyś najprawdopodobniej było supermarketem, centrum handlowym, lub innym miejscem, w którym ludzie mogli zaspokoić swe konsumpcyjne żądze. Teraz nie przypominało ono jednak tego, czym było dawniej. Stare, obdarte, wyniszczone ściany, kurz, pajęczyny i... -nie dam rady, resztę obejrzę jutro - myślę.
Film, który właśnie oglądałem to "12 małp", dzieło na które nie natknąłem się wcześniej, czego bardzo żałuję. Fabuła filmu jest intrygująca, jednak genialny scenariusz przegrywa z moimi zmęczonymi oczyma, które wciąż próbują się zamknąć, a ja oczywiście na to nie pozwalam, właściwie nie pozwalałem. Nie mam siły podejść do telewizora w celu wyłączenia go, bezwładnie opadam na łóżko i pozwalam zregenerować się ciału, zasypiam...
Nagle niechętnie podnoszę się z łóżka, próbując otworzyć nieprzyzwyczajone jeszcze do światła oczy. Jasne promienie słoneczne kłują moje narządy wzrokowe, po chwili jednak udaje mi się wygrać z wszechobecną jasnością. Spoglądam na budzik, który wskazuje na godzinę 14:27. Kieruję wzrok na telewizor, na którym widnieje menu DVD. Nie wyłączyłem telewizora, przez co film "doodtwarzał się" do końca. Cóż...
Podnoszę się z kanapy i stoję na miękkim, jasnoniebieskim dywanie, moje nierozciągane od dawna mięśnie proszą się o porządny trening, a mój żołądek- o talerz zupy, płatków owsianych czy czegokolwiek co znajdę w swej lodówce(o ile coś tam znajdę).
Wchodzę do kuchni, z szafki wyjmuję miskę, łyżkę i paczkę dietetycznych płatków, które dostałem w prezencie z okazji "dnia pracownika". Otwieram lodówkę, widzę kostkę masła która najprawdopodobniej zapomniała co znaczy świeżość, butelkę wody mineralnej i ketchup.
Moje gałki oczne nadal poszukują mleka, którego najwidoczniej tu nie ma. Powoli zdaję sobie sprawę, że nie zjem śniadania, co wzbudza we mnie ogromną, nie dającą się opisać wściekłość. Czuję jak robi mi się gorąco, krew uderza do głowy, a każdy element mojego ciała buntuje się przeciwko nieuniknionemu wyjściu do sklepu. Chwytam w rękę porcelanową miskę i z impetem ciskam nią o ziemię. Kawałki naczynia rozpryskują się na wszystkie strony dając ogromną ulgę i upust mojemu gniewowi. Robię kilka kroków do przodu w celu sięgnięcia po miotłę i sprzątnięcia powstałego bałaganu, jednak przeszkadza mi w tym ostry kawałek porcelany wrzynający się w moją piętę. Przez ułamek sekundy czuję coś jakby ukłucie, po chwili jednak moją stopę rozdziera nieopisany ból, a tanie linoleum, którym wyłożona jest moja kuchnia zalewa struga krwi. Wykrzukuję ze łzami w oczach niezrozumiałe dla przeciętnego człowieka "słowa", po czym padam na ziemię niczym worek kratofli, lub zrzucony z jedenastego piętra fortepian. Czołgam się po posadzce, a twarz zalewają mi łzy, spoglądam na moją stopę która jest na swoim miejscu, co jest nieadekwatne do bólu który odczuwam.
Po kilku minutach bezradnego szlochania opanowuję swoją histerię, wstaję i na jednej nodze, jak najszybciej mogę, skaczę do łazienki. Otwieram szklaną apteczkę, wyciągam z niej środki dezynfekujące, bandaże i obcążki, którymi mam zamiar wyciągnąć kawał porcelany z mej stopy.
Siadam na desce klozetowej, zakładam "nogę na nogę" i zabieram się do roboty, obcęgami chwytam za średniej wielkośći fragment miski, który wystaje z pokrwawionej pięty, ciągnę, ale ból jest zbyt silny bym mógł kontynuować. Zaciskam zęby sycząc i robię drugie podejście, fragment porcelanowego naczynia powoli wychodzi z mojego ciała, powodując co raz to większy krwotok, w końcu wyciągam go całkowicie. Moją twarz zalewają łzy, chyba nigdy tak nie płakałem. Ilość wody, jaką wyprodukowały moje gruczoły łzowe można porównać tylko i wyłącznie do momentu, wv którym dowiedziałem się o śmierci mego dziadka, służącego wówczas w Wietnamie. Powiedziano mi wtedy że uratował człowieka. Poświęcił swoje życie po to, by ktoś inny mógł pobawić się z dziećmi czy wnukami, wynalezć żarówkę czy cokolwiek innego...
Nagle wzruszenie i duma mijają tak szybko, jak się pojawiły. Obmywam i dezynfekuję ranę, obwiązuję ją bandażem i czuję wielką ulgę. Nie dlatego, że jest już po wszystkim(nadal piekielnie boli), ale dlatego, że nie muszę wychodzić z domu do sklepu i oglądać za ladą mojego sąsiada, podstarzałego plotkarza, który, jak podejrzewam, nie darzy mnie zbyt wielką sympatią. Wywnioskowałem to z jego podłego zachowania. Skurwiel za każdym razem kiedy przyjdę do sklepu głupkowato chrząka, a kiedy poproszę o butelkę wody, loda na patyku, psią karmę, kubek jogurtu czy inne cholerstwo, wrednie się uśmiecha. Pewnie myśli sobie - do niczego w życiu nie doszedłeś, to kupujesz kurewsko tanie jogurty. Zapewne ma się za lepszego ode mnie, frajer nie wie, że jest zupełnie inaczej. Ja jestem młody, moja posada w pieprzonym supermarkecie może zamienić się na coś lepszego. Za to on jest stary, głupi i już niczego w życiu nie osiągnie. Całą swoją pieprzoną egzystencję przesiedział za ladą.
W jednej chwili, jak za uderzeniem pioruna przypominam sobie, że ten sklep należy do niego.
Jestem tylko pionkiem w całym, kurewskim supermarkecie, on jest zaś Panem swojego losu i zarabia pewnie kilka razy więcej ode mnie. Pocieszam się myślą, że staruch niedługo kopnie w kalendarz, a jego żonka, niewiele młodsza ode mnie(mam 28 lat) zainkasuje wszystko i przepuści majątek kochanego sąsiada.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lestat_de_Lincourt




Dołączył: 01 Cze 2010
Posty: 160
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 23:37, 02 Cze 2010    Temat postu: Re: Fragment książki pt. "Statysta" - proszę o kom

/nima i już/

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Lestat_de_Lincourt dnia Pon 8:34, 08 Lis 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
OSA
Administrator



Dołączył: 12 Sie 2007
Posty: 422
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Europy

PostWysłany: Czw 0:12, 03 Cze 2010    Temat postu:

Brakuje Ci płynnego przejścia od zdania do zdania przez co ten fragment brzmi niemal jak sprawozdanie. Widać, że masz duży zasób słów, ale jednocześnie odnoszę wrażenie, że nie możesz sobie z nimi poradzić żeby wyczarować "scenę" i trochę ich nadużywasz. Dla ćwiczeń postaraj się napisać jakiś krótki tekst tylko po to by opisać emocje, chyba że ta forma jest zamierzona.
Ode mnie: zrób sobie takie ćwiczenia, najlepiej wtedy kiedy sam/a będziesz pod wpływem wystarczająco silnych emocji, by zdążyć przelać je na papier - pisz wszystko co przyjdzie Ci do głowy w danej chwili; opisz co dzieje się z Twoim ciałem, myślami, czego sobie życzysz, o czym myślisz itp. Później daj to do przeczytania jakiejś bliskiej, zaufanej osobie, bo takie rzeczy mogą być zbyt prywatne na forum, i zapytaj jak nazwałaby zawarte w tym tekście emocje. Dzięki temu będziesz mieć pojęcie, czy udało Ci się osiągnąć zamierzony efekt. Część obowiązkowa: nie używaj w tekście ćwiczeniowym określeń bezpośrednio powiązanych z daną emocją. Nie pisz, że Twoja postać poczuła wściekłość, bo to nadal będzie tylko niczym niezabarwione słowo. Pokaż tę wściekłość. Krzyki, warknięcia, uderzenia pięścią o stół, marszczące się brwi, pocące się dłonie, krew odpływającą z twarzy, spojrzenie rozstrzelone po całym pomieszczeniu, szpetne bluzgi pod nosem. Maluj, szkicuj, unaoczniaj słowem. Powodzenia. Może ktoś inny jeszcze będzie miał rady, o ile tego właśnie oczekujesz.

W pierwszym zdaniu razi duże nagromadzenie przymiotników. Dalej już jest lepiej pod tym względem. Lestat mnie uprzedziła z błędami, które chciałam odłożyć na jutro, ale jeszcze później zajrzę - jak nie zapomnę.

Ponadto witam na forum i czekam na kolejną część.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez OSA dnia Czw 0:23, 03 Cze 2010, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Antimadridista




Dołączył: 02 Cze 2010
Posty: 2
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 11:10, 03 Cze 2010    Temat postu:

Dziękuję za opinie i wskazówki. Co do szczegółowo opisywanych czynności - tak ma być. Ma pokazać jak puste i nudne jest życie głównego bohatera.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Pisarskie podziemie Strona Główna -> Książki Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group, Theme by GhostNr1