Forum Pisarskie podziemie Strona Główna
Zaloguj Rejestracja Profil Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości FAQ Szukaj Użytkownicy Grupy
Historia klanu Hergaurin

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Pisarskie podziemie Strona Główna -> Archiwum / Epika
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Sempai




Dołączył: 03 Lip 2007
Posty: 8
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 22:48, 04 Lip 2007    Temat postu: Historia klanu Hergaurin

Przypis autora: Uprzedzam że tutaj poziom jest bardzo niski. Pisałem do z musu, bez weny i w dodatku bez jakichkolwiek chęci :] Jednak to jest rys historyczny pod kolejne opowiadanie, pierwsze z planowanego cyklu opowiadań o Vilmorze Hergaurinie, więc po krótce dla zorientowania się w czym rzecz można przejrzeć jeśli wola :]

Historia Klanu Hergaurin

Spisana przez Avelego Irmani


Założenie Gauren



Roku 2300 ludzkiego kalendarza, w czasie trwania Inwazji Chaosu na krainy Norski i północne rubieże Starego Świata armia mrocznych elfów pod wodzą Gorthada została potajemnie wysłana na południe. Celem wyprawy była przeprawa przez Góry Krańca Świata za Rzekę Krwii i założenie tam przyczółka. Otóż w przyszłych zamiarach miejsce to miało zostać rozbudowane do miary fortecy i być znaczącym punktem strategicznym. W Podróży uczestniczyło wielu krasnoludów w służbie Panów Chaosu i to właśnie ich wprawa w obróbce kamienia miała umożliwić budowę. W dwa lata została wzniesiona i wykuta obszerna warownia której większa część znajdowała się w zboczu górskim. Wejście do podziemi opasał podwójny mur, przez który prowadziły dwie bramy z kutej, krasnoludzkiej stali. Potężny barbakan, usytuowany między murem a skałą był odtąd siedzibą Mistrza Klanu- wspomnianego już Gorthada. Pod jego komendą znajdowały się wówczas ponad cztery chorągwie ciężkozbrojnych mrocznych elfów, a także kilkadziesiąt wilkołaków, którzy zostali zmuszeni, by mu służyć. Gdy tylko prace nad zamkiem, osadą i kopalniami żelaza, srebra, a nawet mithrilu zostały ukończone, Gorthad posłał gońców na północ z meldunkami, by reszta klanu mogła przybyć do nowej siedziby. Tym sposobem w Górach Krańca Świata, w dolinie Kodrim, w twierdzy Gaern rozpoczął swe panowanie Gorthad Hergaurin „Pan wilkołaków”.





W służbie Chaosu




Gorthad dostał jasny rozkaz od swych Panów z Północnych Pustkowi, który nakazywał mu utrzymywanie w tajemnicy istnienia warowni Gaern. Wyjście większej grupy elfów poza dolinę Kodrim groziło zaprzepaszczeniem misternego planu, który jak dotąd był realizowany bez najmniejszych problemów. Gdyby ktoś z Księstw Granicznych, czy twierdz krasnoludzkich, dowiedział się o przyczółku wroga umieszczonym za flankami królestw ludzkich, a w szczególności Imperium dzięki któremu Legiony Chaosu nie zalały jeszcze Starego Świata, w stronę Gorthada wysłano by potężne armie, którym mroczne elfy nie byłyby w stanie sprostać. Oznaczałoby to jego koniec. Nawet jeśli zbiegłby i uniknął śmierci z rąk ludzkich, to kara ze strony jego Panów byłaby po stokroć gorsza. Dlatego zakazu przestrzegano pod groźbą utraty życia, a dolinę Kodrim strzegły przed nieprzyjaciółmi bezsenne warty i potężna magia Kaldamira, syna Gorthada.
Wszystko zdawało się iść po myśli Hergaurinów, gdy nagle wilkołaki w ich służbie odmówiły posłuszeństwa Mistrzowi Klanu. Gorthad przewidział to i dużo wcześniej nakazał krasnoludzkim kowalom wykuć broń ze srebra, która miała zabójczy wpływ na Likantropów. Gdy nadeszła ta spodziewana chwila, jego gwardia przyboczna, złożona z samych doświadczonych wojowników, zaopatrzona w nowe śmiercionośne sejmitary, zapędziła wilkołaków do więzienia, gdzie zajął się nimi Kaldamir. Używając swych nadnaturalnych zdolności, mag stworzył specjalne obroże dla Likantropów oraz amulet, za pomocą któregomożna było kierować ich wolą. Od tej pory Gorthad dzięki potężnemu artefaktowi zdobył władzę absolutną nad wilkołakami, czym zasłużył sobie całkowicie na przydomek otrzymany od swego ludu. Było to w roku 2304 ludzkiego kalendarza i od tamtej daty rozpoczął się długi okres pokoju w dolinie Kodrim, niezmącony aż do roku 2364.



Bunt




Klan Hergaurin rósł w siły, w akademiach wyszkolono wielu nowych wojowników, a Gaern wypełniało się śmiertelnie groźnymi zbrojnymi, którzy w odpowiedniej chwili, mieli niespodziewanie najechać królestwa na ludzkie od południa. Przez lata chwytano wędrowców, którzy mimo iluzji Kaldamira zabłąkali się w pobliże doliny mrocznych elfów. Nieszczęśników przemieniano w likantropów i zniewalano mocą amuletu.
W 64 lata po założeniu twierdzy przy wyjściu z doliny Kodrim pojawiła się grupa poszukiwaczy przygód prowadzona przez Kislevczyka o imieniu Kirzinski. Cała drużyna została szybko schwytana i zaprowadzona do Gaern, gdzie otrzymali dar likantropii. Mieli oni służyć tak jak reszta Gorthadowi. Kirzinski jednak miał coś, czego brakowało zniewolonym przez obroże Kaldamira wilkołakom. Kislevczyk bowiem był magiem i po przemianie zachował część swoich mocy. Artefakty mrocznego elfa nie działały dobrze pod wpływem obcego pola magicznego. Tym sposobem w Gaern umieszczono wilkołaka, który miał władze nad swoim postępowaniem. Gdy zapadła noc, a większa część mieszkańców twierdzy udała się na spoczynek, Kirzynski oswobodził swoich braci z krępujących ich wolną wole obróż i razem z nimi, zabijając zaskoczonych strażników, ruszył z lochów na powierzchnię. Zaskoczone mroczne elfy nie miały szans stawić zdecydowanego oporu licznym, silnym wrogom . Trupy mrocznych elfów gęsto zaścieliły pole przed bramą do kopalni, skąd wyszedł niespodziewany atak. Gdy jednak z barbakanu wysypali się elitarni gwardziści Gorthada, siły zostały zrównoważone i elfy zatrzymały napór wroga. Walka trwała, a znużeni wojownicy Hergaurinów zaczęli się wycofywać w stronę zewnętrznej bramy. Rozjuszone wilkołaki właśnie miały ostatecznym natarciem rozbić szyk elfów, gdy od strony barbakanu dała się słyszeć szybka inkantacja. Nagle ziemia pod wilkołakami wybuchła żywym ogniem. Płonące bestie rzucały się we wszystkie strony gryząc tak mrocznych elfów, jak i swych towarzyszy. Z gardeł setki mężnych, nie znających strachu wojowników wydarł się mrożący krew w żyłach okrzyk tryumfu. Srebrne sejmitary poszły w ruch, siekąc zdezorientowanych likantropów. Wielu zaczęło się przemieniać z powrotem w ludzi, podnosząc ręce w geście poddania, ale serca Mrocznych Elfów nie znały litości.
Kirzynski wykazał się jednak zdumiewającą odpornością na mordercze ognie Kaldamira. Gdy elfy rozpoczęły rzeź, skierował wzrok ku barbakanowi Mistrza Klanu. Wiedział, że bitwa jest przegrana, więc postanowił przynajmniej zadać jak najboleśniejszy cios swym ciemiężcom. Skrzyknął paru towarzyszy którzy nie byli jeszcze zawiązani walką i pognał w stronę siedziby Gorthada. Bez problemów przedarł się przez elfów, roztrącając paru wojowników i natarł z furią na kute metalowe drzwi. Siła rozpędzonego wilkołaka była tak duża, że blacha z jękiem wgięła się do środka. Kirzinski ponowił atak. Zawiasy nie wytrzymały, i z głośnym zgrzytem, drzwi runęły do wnętrza budynku. Grupa ruszyła w stronę komnat Hergaurinów. Kolejne, drewniane drzwi, nie miały najmniejszych szans zaprotestować przeciwko masie likantropa i Kirzinski wraz z towarzyszami wpadł do komnaty Gorthada. Znów zabrzmiała inkantacja i przez pomieszczenie pomknęła kula ognia. Kirzynski ze zdumiewającą, jak na swe rozmiary, szybkością uchylił się przed atakiem Kaldamira. Towarzyszowi za nim zabrakło szczęścia i rażony siłą zaklęcia, już bez życia, osunął się na ścianę. Mag był w trakcie wymawiania formuły kolejnego czaru, gdy wilkołak znalazł się przy nim. Jedno uderzenie potężnej łapy pozbawiło Kaldamira życia. Gorthad stał w drugim końcu komnaty z obnażonymi mieczami w obu rękach. Natarł na Kirzynskiego i jego kompana, zręcznie unikając ciosów wilkołaków i wykonując co jakiś czas cięcia. Broczące krwią bestie atakowały z rosnącą furią i zaczęły okrążać Gorthada. Kątem oka Hergaurin zobaczył, że Kirzynski z kompanem szykują się do wspólnego ataku. Gdy łapa potężnego Kislevczyka wystrzeliła w jego stronę, wyskoczył w powietrze. Atak wilkołaka chybił i trafił kompana, rozszarpując mu pysk. Gorthad z typową dla elfa zwinnością wylądował na stole obok i ciął zdezorientowanego Kirzinskiego w pysk, zadająć głęboką ranę. Wilkołak ryknął i przewrócił ławę wraz z mrocznym elfem. Miecze z głośnym brzękiem potoczyły się po podłodze, gdy upadający Hergaurin wypuścił je z rąk. Wilkołak skoczył w ślad za elfem i przygniótł go do podłogi. Kirzynski zabił mrocznego elfa i wypadł z budynku. Odgłosy walki na dziedzińcu powoli cichły. Bitwa się zakończyła, wojownicy dobijali rannych wrogów. Zmęczeni mroczni elfowie nie zdołali zatrzymać Kirzynskiego, który wybiegł z Gaern i zniknął w ciemnościach. Tak o to zginął największy Mistrz Klanu Hergaurin, Gorthad „Pan Wilkołaków”.



Nowa Droga




Na pobojowisku zapadła cisza. Pozostali przy życiu wojownicy klanu wpatrywali się w siedzibę swojego Mistrza. Pierwszy w stronę drzwi ruszył Vilmor, młodszy z dwóch synów Gorthada. Za nim poszło kilku oficerów. Minęli wyłamane drzwi i skierowali się ku komnatom. Gdy weszli do środka przywitał ich zapach krwi i spalenizny. W pomieszczeniu były cztery ciała w tym Kaldamira i Mistrza Klanu. Vilmor Hergaurin rozkazał wojownikom wynieść swojego ojca i brata. Gdy oficerowie wyszli zabierając ze sobą ciała poległych, Vilmor, nowy Mistrz klanu mrocznych elfów, podjął decyzje. Młody mroczny elf, który nigdy nie widział Pustkowi Chaosu, który wychował się w dolinie Kodrim stwierdził, że nadszedł czas by, wypowiedzieć służbę panom jego ojca. Nie widział innej możliwości. Iluzje Kaldamira rozproszyły się wraz ze śmiercią maga, a inni magowie Hergaurinów nie byli dostatecznie potężni, żeby stworzyć nowe. Twierdza była osłabiona, duża część wojowników zginęła lub została ciężko raniona, nie mówiąc już o tym, że nie pozostał ani jeden wilkołak w służbie Vilmora. Teraz odkrycie przez sąsiadów siedziby mrocznych elfów było tylko kwestią czasu. Jeśli przed katastrofą Gaern ostało by się w razie ataku ludzi lub krasnoludów, tak teraz nie można było na to liczyć. W żadnym wypadku plan, którego wykonawcami mieli być Hergaurinowie, nie miał szans powodzenia, co jednoznacznie zwiastowało ich koniec.
Vilmor powoli wyszedł z barbakanu. Jego żołnierze tłoczyli się dookoła wyłamanych drzwi, czekając na swego nowego pana. Młody Hergaurin gestem ręki nakazał ciszę. Po chwili zaczął przemowę, w której wyjawił braciom swoje obawy i decyzje. Postanowił bowiem, że odtąd celem jego będzie odnalezienie i zabicie Kirzinskiego oraz innych wilkołaków, którzy zdołali zbiec z Gaern. Wytłumaczył też zdziwionym mrocznym elfom, dlaczego muszą zerwać z Chaosem. Idee Vilmora nie spodobały się jego poddanym, którzy byli wychowywani w nienawiści do wszystkich wolnych ras. Sam Vilmor zawsze różnił się od swojego ludu. Nie czuł nigdy niechęci do ludzi czy krasnoludów i w głębi serca nie podobało mu się zadanie jego ojca. Śmierć Gorthada, a zarazem rozpoczęcie rządów Vilmora, było zmianą drogi życiowej klanu mrocznych elfów.
Nowy Mistrz Klanu zdawał sobie jednak sprawę z trudnej sytuacji, w jakiej znaleźli się Hergaurinowie. Postanowił więc udać się z małym poselstwem do sąsiadów. Wolał sam zapowiedzieć obecność swojego Klanu w dolinie Kodrim, niż gdyby zrobił to jakiś chłop czy podróżnik. Rozesłał więc poselstwa do najbliższych Księstw ludzkich i twierdz krasnoludzkich. Mijały tygodnie, a żaden z wysłanych z Gaern mrocznych elfów nie powracał. W miesiąc i dwa dni od ich wyruszenia do fortecy przybiegł jeden ze strażników u wylotu doliny z wieścią, że potężna armia ludzi i krasnoludów idzie w stronę warowni. Vilmor zakazał zamknięcia bram i szykowania się do bitwy. Młody mroczny elf wiedział, że nie ma to większego sensu, a przyjmowanie niezapowiedzianych gości z bronią w ręku nie potwierdziłoby pokojowych zamiarów Hergaurinów. Postanowił, że powita ich wraz z całym ludem. Kazał za bramą zgromadzić wszystkich osadników, a wojownikom powbijać w ziemię swój oręż przed murami. Nie obyło się bez protestów, ale po ostrych rozkazach zdyscyplinowani żołnierze dostosowali się do woli Vilmora . Tak więc mężczyźni, kobiety, dzieci i krasnoludy stłoczyli się w Gaern, czekając, co im przyniesie los. Dolina wypełniła się odgłosami rogów. Nagle u jej wylotu pojawiła się grupa zbrojnych jeźdźców. Osadzili konie gdy tylko zobaczyli niezwykły widok. Wbrew wszystkiemu, co mówili posłowie mrocznych elfów ludzie spodziewali się gotowej do obrony warowni, a taka pokojowa postawa tego okrutnego ludu zdziwiła ich niepomiernie. Widać było że prowadzą ożywioną rozmowę. Po chwili zawrócili wierzchowce i zniknęli z pola widzenia. Hergaurinowie czekali, niespokojnie obserwując coraz większą chmurę pyłu unoszącą się za nadciągającą armią. Po chwili pierwsze regimenty piechoty, z powiewającymi sztandarami Imperium, poczęły ukazywać się w dolinie. Za równo kroczącymi piechurami dzierżącymi piki, szły odziały [tutaj odp. słowo] z rusznicami przerzuconymi przez ramię z godłem Imperium w proporcach. Dalej była grupa jeźdźców, prawdopodobnie dowódców, luźne odziały z Księstw Granicznych i kilka chorągwi krasnoludów idących na końcu pochodu w idealnym ordynku. Gdy pierwsi żołnierze podeszli na granice strzału z warowni, zabrzmiał róg i cale wojsko zatrzymało pochód. Krasnoludy próbowały złamać szeregi, by wyminąć ludzi, ale ich dowódcy szybkonakazali zatrzymanie. Vilmor ubrany w klanowe szaty szlachcica i z paradnym sejmitarem przy pasie, wraz z kilkoma nieuzbrojonymi oficerami wyszedł z Gaern, i stanął między wrogą armią a twierdzą czekając, aż ludzie zrobią to samo. Rzeczywiście po chwili zza pierwszych szeregów wyłonili się dowódcy. Czterech ludzi i krasnolud wraz z obstawą, gotową do walki ruszyło w stronę mrocznych elfów. Zatrzymali się kilkanaście stóp przed nimi. Pierwszy odezwał się siwobrody rycerz w pełnej zbroi płytowej z insygniami cesarza. Spokojnym, opanowanym głosem przedstawił się jako Zygfryd von Uberwald i zapytał, skąd wziął się tu klan mrocznych elfów i jakie mają zamiary co do swych sąsiadów. Vilmor jako Mistrz Klanu Hergaurinów opowiedział swoją historie począwszy od założenia twierdzy do ucieczki wilkołaków. Skończywszy zauważył wyraz zamyślenia na twarzy starca. Zygfryd wiedział że nie może ufać mrocznym elfom, ale nie wiedzieć czemu, uwierzył Vilmorowi. Po chwili stwierdził, że nie ma prawa atakować Hergaurinów dopóki nie wyrządzili krzywdy żadnemu z sąsiadów. Oznajmił to mrocznemu elfowi dodając, że przyśle do niego maga, który stwierdzi prawdomówność Mistrza Klanu. Jeżeli test wyjdzie pozytywnie mroczne elfy będą pozostać pod strażą ludzi, dopóki nie dowiodą swojego nawrócenia z ścieżek Chaosu. Na te słowa Zygfryda krasnoludzki dowódca wydał z siebie ryk wściekłości, bowiem on, jak i jego ziomkowie, żywił wyjątkową nienawiść do mrocznych elfów. Zdenerwowany udał się z powrotem do swej armii. Reszta dowódców poszła w jego ślady.
Gdy tylko mag uwiarygodnił słowa Vilmora, Hergaurinowie pod czujnym okiem ludzi poczęli szkolić się do walki z likantropami. Vilmor musiał udowodnić, że póki on żyje, jego Klan nie zrobi nic przeciwko ludziom czy krasnoludom. Misją jego było też wygnanie raz na zawsze Chaosu z mrocznych elfów klanu Hergaurin. Czekały go ciężkie czasy, bowiem nie miał pewności, czy wygra z ciemną stroną duszy swojego ludu.

Przypis autora: Gdy pisałem tą historie nie wiedziałem co to Drizzt Do'Urden ;]. Tak uprzedzam wszelkie spekulacje co do pewnych podobieństw fabuły Very Happy
A Vilmor dzierży dwa sejmitary bo gdzieś przelotem widziałem rysunek który był jak się później dowiedziałem rysunkiem Drizzta i mi się broń strasznie spodobała Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Pisarskie podziemie Strona Główna -> Archiwum / Epika Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group, Theme by GhostNr1